Majoch: Lepiej nie mogłem trafić
W Tychach byłem skazany na siedzenie w boksie, w Katowicach poczułem się potrzebny drużynie - wyjawił młody napastnik Tauronu KH GKS, Dawid Majoch. Hokeiści Tauronu KH GKS Katowice już mentalnie przygotowują się do występów w play offie. Pewnie trafią na jednego z faworytów rozgrywek Comarch Cracovia lub GKS Tychy. To nie ma znaczenia - mówią hokeiści z Katowic.
Hokeiści Tauronu KH GKS Katowice, choć ostatnie spotkanie przegrali 3:4 po karnych z Nestą Miresem Toruń, powoli mogą się sposobić do play offu. Ich rywalem w I rundzie będzie ktoś z duetu Comarch Cracovia - GKS Tychy, bo sami będą startowali z pozycji nr 8. Do play off pozostało jeszcze trochę czasu, dlatego młodsza część drużyny mogła uczestniczyć w ciekawym przedsięwzięciu zorganizowanym przez siłownię CityFit.
Rekord Guinessa
Przedstawiciele tej siłowni, partnera GKS Katowice, wpadli na pomysł poprawienia rekordu Guinessa w 24-godzinnej pracy na ergometrze, czyli w stacjonarnym wiosłowaniu. By poprawić najlepszy rezultat, w ciągu doby musi spróbować wiosłowania 601 osób.
- Zaczęliśmy o północy w niedzielę. Początek był niezły, ale nad ranem nadszedł kryzysowy moment i w rezultacie zapraszaliśmy do naszej siłowni nocnych marków - informuje jeden z menedżerów CityFit, Michał Jońca. - Każdy z uczestników musi zaliczyć dystans 500 metrów, po czym zwalnia miejsce dla następnego. Rekordzista - wioślarz AZS Uniwersytetu Śląskiego - pokonał ten dystans w czasie 1,23 min.
9 młodych hokeistów Tauronu KH GKS postanowiła wesprzeć tę inicjatywę, ale gdy usłyszeli o najlepszym czasie, po swoich próbach kręcili głowami z niedowierzaniem. Swoje niedoskonałości techniczne tuszowali ambicją i... młodzieńczą fantazją. Spotkanie w siłowni było również okazją do rozmowy o kondycji sportowej drużyny.
Dobry kierunek
Dawid Majoch, wychowanek krynickiego KTH, trafił do GKS-u Tychy, ale nie miał w nim zbyt wielu okazji do gry w pełnym wymiarze. Kiedy zatem na początku sierpnia pojawiła się propozycja z Katowic, natychmiast ją przyjął.
- W Tychach, przy takiej konkurencji, byłbym skazany na śladowe występy, a przecież już nie mogę sobie pozwolić na siedzenie w boksie - mówi 23-letni napastnik. - Z perspektywy kilku miesięcy mogę powiedzieć, że lepiej nie mogłem trafić. Klub jest pełni profesjonalny, choć startował od „zera”. W związku z tym mogliśmy się spodziewać tak słabego początku. Ja sam miałem okazję przygotowywać się do sezonu w Tychach, ale część kolegów z katowickiej drużyny nie trenowała latem i zaległości musiała nadrabiać już w trakcie sezonu. Nie graliśmy źle, ale mieliśmy mniej sił niż rywale, a ponadto brakowało szczęścia. Ale już w II rundzie sezonu zasadniczego szło nam nieźle, sprawiliśmy też kilka niespodzianek. Jestem przekonany, że ten sezon nie jest dla nas stracony, bo każdy z nas poczynił postępy i to będzie procentowało w kolejnym. W play offie trafiamy na faworytów - Tychy bądź Cracovię - ale podejmiemy walkę. Każdy z nas ma umowę do końca sezonu i na finiszu będziemy starali się przekonać naszych pracodawców, by podpisali z nami nowe umowy. Ja sam po raz pierwszy poczułem się potrzebny drużynie, bo tutaj zacząłem grać w przewagach czy osłabieniach. W Tychach byłem głęboko schowany w boksie - podsumowuje Majoch.
Przypomnijmy, że władze Katowic rozdzieliły środki na działalność sportową, z których hokejowy klub otrzymał 2 mln zł. Ale chcąc zbudować wartościowy zespół - a klub przecież ma takie ambicje - trzeba będzie poszukać dodatkowych środków... Prace, podobno, już trwają.
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Komentarze