W Tychach wicemistrz kontra mistrz, czyli walka o tron!
W niedzielę w Polskiej Hokej LIdze hit, czyli na lodowisku w Tychach spotyka się wicemistrz z mistrzem kraju i emocje gwarantowane. Zwycięstwo nad „Pasami” dałoby tyszanom poważnego „kopa” przed turniejem II rudny Pucharu Kontynentalnego. Mistrzowie z Krakowa zapowiadają walkę i mają w tym meczu wiele atutów. Trudno wskazać zwycięzcę.
Jirzi Szejba, trener GKS-u Tychy, po meczu z GKS-em Katowice był rad, że jego drużyna zainkasowała komplet punktów, bo wcale tak łatwo nie było. - Jeszcze w piątek trochę luźniejszy mecz z chłopakami ze szkoły, w niedzielę ligowy szczyt z Cracovią, czyli próba generalna przed turniejem Pucharu Kontynentalnego na naszym lodowisku. Chciałoby się wypaść jak najlepiej – stwierdził czeski szkoleniowiec. Dla wicemistrzów Polski zbliża się najtrudniejszy okres tej jesieni, bo przecież chcą w lidze wskoczyć na pierwsze miejsce i zapewnić sobie awans do półfinału europejskich rozgrywek.
Sinusoida
Najpierw w górę, by za chwilę spadać - to taka lapidarna charakterystyka tyskiej drużyny. Najpierw pewnie wygrywa w Krakowie (4:1), ale w najmniej oczekiwanym momencie traci punkty u siebie z Podhalem (2:3 po dogrywce), a potem w Nowym Targu (2:4). Ta strata z „Szarotkami” jest bolesna, a będzie można ją nadrobić dopiero w kolejnej części sezonu.
- Nam przede wszystkim brakuje konsekwencji w grze - przekonuje tyski napastnik, Filip Komorski, który ten sezon ma udany i może otrzymać nominację do kadry. - Z silniejszym rywalem motywacja jest większa i między innymi dlatego tak graliśmy w Krakowie. Tam dobrze spisali się bramkarze, bo rywale mocno nacierali i też mieli okazje. No i z naszą skutecznością nie było najgorzej. Nam nic innego nie wypada jak podtrzymać tę tradycję na własnym lodzie, bo wygrana da nam porządnego kopniaka przed Pucharem Kontynentalnym. Z „Pasami” mecze charakteryzują się większą dynamiką i są płynniejsze. A wynika to z jednej przyczyny - wszyscy grają niezwykle odpowiedzialnie, bo krócej przebywają na lodzie, zmiany są robione w odpowiednim rytmie.Najważniejsze, że konsekwentnie realizujemy plan nakreślony przez trenera. I są tego efekty. A gdy przychodzi do meczu ze słabszym rywalem, wówczas wszyscy zapominamy o tym, co było mówione i każdy szuka swojej szansy. Przecież ostatnia potyczka w Katowicach była tego jaskrawym przykładem. Spotkanie z Cracovią jest ważne jeszcze w innym kontekście, bo miejsce w czołowej „4” po II rundzie daje awans do finałowego turnieju Pucharu Polski, a my chcemy w tym roku odzyskać to trofeum stracone w Nowym Targu.
W ostatnim meczu pauzowali chory Martin Vozdecky i kontuzjowany Josef Vitek, a był to efekt podróży do i z Torunia (kilku zawodników jest mocno przeziębionych) oraz starcia z Nestą (pachiwna Vitka). Obaj jednak mają nadzieję wrócić na niedzielną potyczkę z „Pasami”.
Odpowiedzialnie
Hokeiści Cracovii, obrońcy tytułu mistrzowskiego, mieli najdłuższe przygotowania w tym sezonie i najwcześniej wjechali na lód. A to dlatego, że grali w Lidze Mistrzów i wszyscy zaliczyli fajną przygodę. Do tej pory rozegrali też najwięcej, bo 20 meczów, licząc również te kontrolne przed sezonem oraz w LM.
- To tylko z pożytkiem dla zespołu i zawodników, którzy w konfrontacji z lepszymi mogą podnosić swoje umiejętności - uważa trener „Pasów”, Rudolf Rohaczek. - Nie dzielę rywali na trudniejszych i łatwiejszych, bo można się oszukać. Trzeba podejść do każdego z szacunkiem i walczyć o jak najlepszy rezultat. I z meczu z chłopakami ze szkoły też byłem zadowolony, bo pokazały się wszystkie cztery formacje, które solidnie pracowały na lodzie. I tego oczekuję w każdym występie, by te akcenty muszą być odpowiednio rozłożone. W spotkaniu z Tychami trzeba zachować się odpowiedzialnie w grze obronnej, bo rywale potrafią każde, nawet najdrobniejsze, potknięcie wykorzystać. Oczekuję również od zawodników aktywności na całym lodowisku, bo to jest droga do wygranej. Lubię spotkania z Tychami, bo i poziom jest najwyższy oraz odpowiednia atmosfera widowiska. Kibice mają wiele satysfakcji z takich spektakli i na dodatek można pokazać kawałek krajowego hokeja w telewizji.
Wygrana Cracovii mocno by ją usadowiła na czele tabeli, zaś ewentualna porażka sprawi, że wszystko znów by się wyrówna.
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Komentarze