Bez pomocy hokeiści z Janowa mogą nie dokończyć sezonu
Naprzód Janów znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji sportowej oraz organizacyjnej. Czy otrzyma pomoc?
Większość klubów w naszej ekstralidze ma wsparcie samorządów. Czy może na nie liczyć klub z katowickiej dzielnicy? Janowianie są „czerwoną latarnią" ekstraligi - po 12 meczach mają zaledwie 3 pkt. Klub jest w poważnej zapaści i jeżeli nie otrzyma pomocy z zewnątrz, może wycofać się z rozgrywek oraz przestać szkolić młodzież. Janusz Grycner, prezes klubu, nie ukrywa, że oczekuje pomocy z miasta, ale władze nie podjęły żadnej decyzji. Zresztą, w podobnej sytuacji znaleźli się piłkarze Rozwoju Katowice, którym grozi wycofanie się z I-ligowych rozgrywek.
Waldemar Klisiak jako trener przez ponad dwa sezony wykonał solidną pracę i zespół notował, na miarę swoich możliwości, sukcesy. Naprzód był kojarzony z solidnością i walecznością, ale o tym można mówić w czasie przeszłym. Po kompromitującej przegranej z Orlętami Sosnowiec 0:2 trener zrezygnował. - Przez dwa lata udowadnialiśmy, że potrafimy w trudnych warunkach funkcjonować. Jednak ten układ się wyczerpał i muszę - mówił wtedy.
Jego miejsce zajął Martin Smetak, kolega klubowy z Witkowic, ale po przegranym meczu z Polonią Bytom (3:10) spakował się i bez słowa wyjechał. Po nim pojawił się Jozef Halouzka, ale zawodnicy szybko się zorientowali, że przy nim niewiele zyskają, więc też szybko opuścił Janów. - Zabrakło chemii między trenerem i zawodnikami – mówiono w klubie. W tej sytuacji grającym trenerem został Mariusz Jakubik, ale podwójną rolę trudno mu pogodzić. Gdyby nie było pomocy z miasta układ tymczasowy może przerodzić się w stały, bo trudno znaleźć szkoleniowca gdy w kasie pustki.
W poprzednim sezonie o Naprzodzie mówiło się, że ma charakter. A teraz? Na lód wyjeżdżają hokeiści bez entuzjazmu, ze spuszczonymi głowami, łagodne baranki nie podejmujące walki z rywalem.
Przed sezonem pożegnało się trzech zawodników: obrońcy Michał Działo i Łukasz Kulik oraz Marcin Frączek, a byli oni ważnymi ogniwami tej ekipy. - Byli zadziorami, potrafili krzyknąć i zmobilizować wszystkich. Gdy grał z nami Patryk Kogut, to on się wyrywał do przodu i za nim podążali inni – podkreśla bramkarz Michał Elżbieciak.
W Naprzodzie nigdy się nie przelewało, ale drużyna miała swój wizerunek. - Trudno podejmować walkę gdy wszystkim brakuje sił. Przygotowania do sezonu były mocno ograniczone, ale trudno się dziwić, bo większość z nas pracuje i trenowaliśmy wieczorami – dodaje starszy z braci Elżbieciaków, który po ostatniej wysokiej porażce z Tychami 1:11 zastanawia się, czy nie odłożyć sprzętu, by poświęcić więcej czasu rodzinie.
Czy janowianie przetrwają trudny czas? Jeżeli miasto nie zasili klubowej kasy, wówczas może się spełnić czarny scenariusz i Katowice zostaną bez hokeja. A może rzeczywiście komuś zależy, by klub przestał istnieć i wówczas można byłoby powołać nowy, z wielkomocarstwowymi ambicjami na występy w austriackiej lidze EBEL.
Prezes Grycner podobno przygotował plan awaryjny, ale za nic go nie chce zdradzić, bo czeka na decyzję z miasta. Przypomnijmy, że Katowice są gospodarzem kwietniowych MŚ Dywizji IA. Gospodarz turnieju bez hokeja?! Z łezką w oku można wspominać czas, gdy w mieście były trzy zespoły: GKS, Naprzód oraz Baildon i rywalizowały o ligowe podium!
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Komentarze