Władze Katowic chcą zrewolucjonizować hokej w mieście. Co dalej z Naprzodem Janów?
Czy władze Katowic stworzą w ciągu miesiąca nową sekcję pod szyldem GieKSy? Tymczasem Naprzód Janów przygotowuje się do rozgrywek...
Kilka dni temu władze Katowic zakomunikowały, że pod firmą GieKSy zbudują silny klub z sekcjami piłki nożnej, siatkówki, hokeja, zapasów oraz szachów. Pomysł katowickich władz jest zapewne godny pochwały, ale też niesie wiele niebezpieczeństw. Chociażby dlatego, że w sporcie nie można zaplanować sukcesów w określonym czasie, a wedle miejskiej wizji piłkarze mają awansować do ekstraklasy za dwa lata, podobnie siatkarze do PlusLigi, a hokeiści grać... w zapełnionym „Spodku”.
Miliony na stół
Tymczasem w Katowicach hokejowa rzeczywistość mocno skrzeczy. Dwa kluby z ogromnymi tradycjami, HC GKS Katowice i Naprzód, nie doszły do porozumienia w sprawie fuzji. Krzysztof Mikuła, wiceprezydent miasta, przekonuje, że jeżeli działacze nie dojdą do porozumienia, wówczas miasto stworzy nową sekcję hokejową w ramach wielkiej „GieKSy”.Ba, podobno już powołano gabinet cieni, z osobą, która miałaby się zająć organizacją tej sekcji. Gdyby rzeczywiście doszło do takiej sytuacji, to HC GKS oraz Naprzód skazane byłyby na zagładę.
- Nie mam nic przeciwko takim inicjatywom, jeżeli tworzy się coś nowego. Tak dla przykładu jest z siatkówką, która nie tak dawno awansowała do I ligi - mówi prezes Naprzodu, Janusz Grycner. - Ale hokej już funkcjonuje, obrósł w tradycję, również w Nikiszowcu, i tylko trzeba go otoczyć większą opieką. Moim zdaniem na realizację pomysłu władz miasta potrzeba ogromnych nakładów finansowych. By wszystko funkcjonowało na wysokim poziomie sportowym, potrzeba 30-40 milionów złotych. Tymczasem nie tak dawno otrzymaliśmy 160 tys. zł na funkcjonowanie drużyny seniorów oraz 20 tys. zł na drużynę żeńską. Innymi słowy, klepiemy biedę. Muszę sporo się nachodzić, by znaleźć darczyńców. Podsumowując - nie należy, ot tak, przekreślać naszego dorobku i tradycji. Nie można odbierać mieszkańcom Nikiszowca oraz Giszowca dzielnicowego klubu.
A związek idzie na wojenkę
Hokeiści tegoż właśnie klubu w piątek odbyli ostatni trening przed urlopami. Do zajęć powrócą na początku sierpnia, być może od razu na lodzie. - Ilościowo wyglądamy całkiem nieźle, trochę gorzej z jakością. Ale jaki budżet, taki skład - kontynuuje Grycner, który nie kryje irytacji wobec postępowania władz Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. - Mamy prawie połowę lipca, a nadal nie wiemy, w jakim składzie wystartuje ekstraliga, nie znamy terminarza rozgrywek. Jakie to ma przełożenie na naszą działalność? Otóż przychodzę do potencjalnego sponsora i kreślę mu plany związane z drużyną. A on zadaje mi podstawowe pytanie: a kiedy rusza liga? Odpowiadam: nie wiem... I wychodzę w rezultacie na mało wiarygodną osobę. Na razie działacze związkowi zajmują się grożeniem klubom, że jeżeli nie założą sportowej spółki akcyjnej, to nie zostaną dopuszczone do rozgrywek. Po pierwsze, takiej spółki nie zakłada się w ciągu jednego dnia, a po drugie - związek powinien raczej współpracować z klubami i nieść im pomoc, a nie iść z nimi na wojnę.
W Naprzodzie mimo wszystko jednak planują najbliższą przyszłość, zaś w HC GKS panuje cisza. Czy złowroga? W urzędzie miejskim podobno znalazły się wnioski wierzycieli tego klubu, opiewające na pokaźną kwotę...
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Komentarze