Chadziński: Nie jestem tu po to, aby się nachapać
- Najwyższa pora, aby skończyć z tym draństwem i żerowaniem na klubach, które ledwie wiążą koniec z końcem - grzmi Jacek Chadziński, nowy członek zarządu PZHL-u. Były sędzia międzynarodowy chce rewolucji w polskim sędziowaniu.
Interia: Nie miał pan wahań, wchodząc do zarządu PZHL-u, wktórym działają ludzie współwinni gigantycznego zadłużenia?
Jacek Chadziński, członek zarządu PZHL-u:- Ja tam nie poszedłem dla pieniędzy, tylko po to, aby pomóc. Jestem jedynym człowiekiem wKrakowie, który nieprzerwanie kocha ten hokej. Zadzwonił nawet do mnie były prezes związku - Zenek Hajduga ipowiedział, że cieszy się, iż jestem wPZHL-u.
- Udało się sprawnie zorganizować finał Pucharu Polski wKraków Arenie, zpomocą ośmiu osób, m.in. pana Leszka Więckowskiego. Teraz organizujemy MŚ Dywizji IA. Też wparu to robimy. Jeśli się uda, to będziemy szczęśliwi.
- Za punkt honoru postawiłem sobie ubranie naszej reprezentacji przed MŚ. Sponsoruje tę akcję pan Wiesław Wojas idzięki niemu chłopaki będą mieli wszystko - garnitury, buty, kurtki, dresy. Będą wyglądali jak ułani, chłopcy malowani.
- Podkreślam - chcę pomóc polskiemu hokejowi ito jest moje zadanie.
- Mam świadomość tego, że nie wszystkim się podobam, część ludzi mnie atakuje. Nie interesują mnie te ataki, wojenki podjazdowe izajazdowe. Jak mi się coś nie spodoba, to zwinę żagle ikoniec!
- Najważniejsze, że mam serce do tej dyscypliny ichce mi się coś wniej zdziałać. Chcę doprowadzić do takiej sytuacji, że jak już mnie nie będzie, to ktoś patrząc na moje dokonania powie: "Fajnie było". WKrakowie imprezy hokejowej na taką skalę jak MŚ Dywizji IA jeszcze nigdy nie było. Mamy wiele rzeczy już przygotowanych - hotele dla drużyn, sędziów ioficjeli. Nie pozostaje nic innego jak sprzedać bilety.
Nie będzie to łatwe, skoro kosztują 40, 60, 80 i120 zł, nie ma żadnych zniżek dla dzieci ani rodzin.
- Pozwoli pan, ale nie będę komentował tej sprawy.
Dlaczego doprowadził pan do tego, że turnieju EIHC wToruniu nie sędziował pan Maciej Pachucki, choć był wyznaczony przez Wydział Sędziów?
- Wzwiązku się nie przelewa imusieliśmy szukać oszczędności. Zadzwonił Leszek Więckowski do pana Macieja Pachuckiego izapytał czy przyjedzie do Torunia posędziować trzy mecze za 2,6 tys. zł, bez zwrotu kosztów dojazdu. Usłyszał wodpowiedzi: "A co, ja sobie wody naleję do baku"? Leszek Więckowski przekazał mi informację, więc zapytałem sędziego zNowego Targu - Przemysława Kępę, czy będzie gotów pracować wToruniu bez kosztów dojazdu. Chłopak zgodził się, choć musiał jechać przez dwie trzecie Polski na swój koszt. Przedstawiłem sprawę zarządowi, aon wyraził zgodę na taką zamianę sędziów.
- Najwyższa pora, aby skończyć ztym draństwem iżerowaniem na klubach, które ledwie wiążą koniec zkońcem. Np. wPodhalu pani prezes Agata Michalska nie ma pieniędzy dla młodych hokeistów, aWydział Sędziowski posyła jej sędziów zdrugiego końca Polski?! Jeśli oszczędzamy, to wszyscy, anie tak, że kluby to robią, asędziowie się bawią! Dlaczego nie zastosujemy wariantu oszczędnościowego - przyjeżdża tylko główny, aliniowi miejscowi? Wten sposób może zostać 2-3 tys. zł wkieszeni każdego klubu zjednego meczu!
- Jak może kwalifikator wI lidze zarabiać tyle, co sędzia liniowy? Kluby nie mają na odżywki dla hokeistów, amuszą utrzymywać taką machinę. Chcesz przyjść, to za darmo, anie doić własny klub.
- Spójrzmy na to, co się dziej: Katowice, Bytom się rozlatują, SMS Sosnowiec bez pieniędzy, Krynica też, aw tym samym czasie sędziowie wyciągają pieniądze, ojakich niektórzy hokeiści nie mogą pomarzyć!
Nie przesadza pan? Aż tyle?
- Za prowadzenie jednego meczu sędzia dostaje dużą stawkę (860 zł za mecz - przyp. red.), wmiesiącu może ich poprowadzić nawet osiem, ado tego dochodzą pieniądze zdiet. Jeżeli wpiątek sędzia jedzie zGdańska do Sanoka, to zsamych kilometrów wychodzi mu niemało (prawie 1300 zł - przyp. red.). Wniedzielę ten sam sędzia prowadzi mecz wKrakowie iznowu rozlicza podróż zGdańska?! Co to za kombinowanie!? Dosyć tego!
Zawsze wpolskim środowisku sędziów były takie absurdy?
- Skąd się wzięli kwalifikatorzy? Dawniej pracę arbitrów oceniał sędzia kar. Potem sędzia kar nie miał możliwości oceniania, więc wprowadzono obserwatora, ale za groszowe stawki. Teraz doprowadziliśmy do absurdu, że kwalifikator emerytury ma 1200 zł miesięcznie, aza jeden mecz dostaje spore pieniądze (280 zł wI lidze, ajeśli jedzie na mecz więcej niż 200 km dostaje 380 zł, czyli prawie taką samą kwotę jak sędzia liniowy, który musi trenować izainwestować wsprzęt - przyp. red.). Czy jest to zdrowa sytuacja?!
- Na jakiej podstawie wnioski kwalifikatorów są tajne dla klubów? Dochodzi do sytuacji, wktórej sędzia psuje mecz inikt nie wie, co oich pracy napisał kwalifikator! Jego wnioski powinny być przedstawione klubom na gorąco! Taka praktyka miałaby wymiar szkoleniowy. Brałby trener zawodników iim tłumaczył, gdzie sfaulowali, aw którym momencie się kłócili zsędzią, choć nie mieli racji.
- Często dochodzi do takich absurdów, że kwalifikator podróżuje przez pół polski zsędziami ijak on ma ich później obiektywnie, krytycznie ocenić?
To jakie rozwiązanie pan proponuje?
- Niech kwalifikatorami będą miejscowi itacy, októrych obecności sędziowie nawet nie wiedzą. Poza tym powinno się nagrywać każdy mecz, ana bazie zapisu wideo niezależna komisja powinna później, na spokojnie, oceniać pracę sędziów.
Rozmawiał: Michał Białoński
Komentarze