Hokejowa kadra powalczy o Elitę, a w związku długi i sądowe przepychanki

Ministerstwo sportu nie rezygnuje w sprawie kuratora dla Polskiego Związku Hokeja na Lodzie.

Po pierwszej tercji Polski Związek Hokeja na Lodzie prowadzi z Ministerstwem Sportu i Turystyki. Pod koniec listopada Sąd Rejonowy w Warszawie oddalił wniosek ministerstwa o ustanowienie kuratora dla PZHL. W hokeju powstała zatem inna sytuacja niż na przykład w judo, gdzie Temida otworzyła drzwi dla kuratora. Hokeiści zastosowali natomiast klasyczny zamek i zdołali się obronić. Gra jednak toczy się dalej, a MSiT nie rezygnuje z walki.

Coraz mniejsze dotacje
Sądowe przepychanki niepokoją, bo już za cztery miesiące nasza reprezentacja stanie przed wielką próbą. W kwietniu odbędą się w Krakowie mistrzostwa świata dywizji I gr. A, czyli zaplecza Elity.
O co zatem toczy się sądowy spór? Oto z prac w zarządzie PZHL zrezygnowało trzech członków, a następnie w marcu ustąpił także przed upływem czteroletniej kadencji prezes Piotr Hałasik. Dlatego zdaniem resortu zarząd działa w niepełnym składzie i nie posiada legitymacji prawnej do podejmowania uchwał.

Część hokejowego środowiska wyraża także zastrzeżenia wobec legalności sprawowania funkcji prezesa przez Dawida Chwałkę, którego w miejsce Hałasika powołał zarząd, a nie walne zgromadzenie. – Zmiana funkcji ze skarbnika na prezesa odbyła się zgodnie ze statutem. Nie zostałem wybrany na prezesa przez walne zgromadzenie, ale zgodnie ze statutem, który został przez walne zgromadzenie uchwalony. I sąd to potwierdził w swoim postanowieniu – podkreśla jednak Chwałka, prawnik z wykształcenia.

W tle tych zawirowań przebija fatalna sytuacja finansowa związku zadłużonego pod koniec ubiegłego roku na kwotę 2 mln zł. – Chciałem się państwu przedstawić jako współczesny Rejtan, który będzie walczył do ostatniej chwili i błagał posłów – mówił jeszcze kilka miesięcy temu w sejmie Hałasik, który prosił o dodatkowe 1,5 mln zł dotacji. – W związku nie ma pieniędzy nawet na herbatę – żalił się wtedy. Ministerstwo powołując się na algorytmy związane z wynikami sportowymi nie rozpieszcza hokeistów. PZHL otrzymuje coraz mniejsze dotacje. Jeszcze pięć lat temu z budżetu sportu wykrojono dlań 5,7 mln złotych. W tym roku jest to już zaledwie ok. 3,1 mln zł. Związkowi nie udało się także pozyskać sponsora strategicznego. Dwa miliony euro obiecywała pewna angielska firma polecona przez światową federację (IIHF), ale na obietnicach się skończyło. – Złożyłem deklarację podczas zjazdu, że jeśli nie pozyskam środków, odejdę – zapowiadał Hałasik i tak się stało.

Przygotowują apelację
Na organizację mistrzostw świata w Krakowie potrzeba około 14 mln zł. Kierujący obecnie PZHL Chwałka nie ma dotąd tych pieniędzy i przyznaje, że nie zostały jeszcze zawarte żadne stosowne umowy. – Liczymy na większe wsparcie ministerstwa. Wyniki sportowe naszych drużyn są coraz lepsze, więc finansowanie powinno większe – żywi nadzieję. Jednak musi uważać, by MSiT nie wysadziło go z fotela prezesa. W odpowiedzi na nasze pytanie ministerstwo ujawniło, że przygotowuje apelację wobec sądowego postanowienia. Oto stanowisko MSiT: "W przypadku PZHL Sąd uznał, że nie występuje brak Zarządu zdolnego do działań prawnych, ponieważ zdaniem Sądu obecny skład zarządu Związku, chociaż mniejszy niż minimum składu osobowego przewidzianego statutem dla tego organu, pozwala na jego skuteczną reprezentację na zewnątrz oraz nie wpływa na kwestię skutecznego działania wewnątrz PZHL, a więc podejmowania uchwał przez ten organ.

W Ministerstwie Sportu i Turystyki trwają prace związane z przygotowaniem apelacji od powyższego postanowienia, która zostanie złożona w przewidzianym, zgodnie z prawem terminie."
– Robimy swoje – nie zraża się Chwałka. Kadra sposobi się do następnych meczów, a działacze przygotowują się do kolejnego zjazdu. 15 stycznia delegaci mają się spotkać, aby drogą wyborów uzupełnić skład zarządu. Wszystkim marzy się Elita.

Lech Ufel - Przegląd Sportowy