Prezent na gwiazdkę
Jak pokazuje przykład Patryka Koguta i z drużyny niżej sytuowanej można awansować do kadry.
Kilka lat temu mówiło się o nim młody, zdolny, obiecujący i zapewne będzie objawieniem ligi. Młody i zdolny jest nadal, ale objawieniem ligowych rozgrywek, z różnych względów, nie był. Teraz powrócił do macierzystego klubu, odnalazł formę i czerpie radość z gry. Patryk Kogut, bo o nim mowa, po nieudanych sezonach w JKH GKS Jastrzębie jest znów w Naprzodzie Janów, a jego dobrą grę dostrzegł trener reprezentacji, Jacek Płachta. Przed dwoma dniami Kogut otrzymał nominację do kadry i ma szansę debiutu w dwumeczu z Włochami (19-20 bm.) w Mediolanie.
Spełnione marzenia
- Każdy, gdy zaczyna przygodę ze sportem, myśli o reprezentacji i moje marzenie, po części, się spełniło – mówi 23-letni napastnik z Janowa. - To na razie wstęp, bo zaledwie" powołanie do kadry, ale chciałbym w niej zaistnieć i zadebiutować w reprezentacji. Od nominacji do debiutu droga daleka. Na razie dostałem szansę i zamierzam z niej z korzystać.
Dla wielu to powołanie może być niespodzianką, ale Patryk słynie z wrodzonej szybkości, a w tym sezonie ma wcale pokaźny dorobek - w 22 meczach strzelił 15 goli i ma 11 asyst. - To konto mogło być większe, ale nie wybrzydzajmy. Teraz już i tak poprawiłem swoje osiągnięcia z czasu JKH GKS Jastrzębie. A sezon trwa i mam nadzieję, że bramek i asyst będę miał więcej. Na razie chciałbym zobaczyć kadrę od kuchni, spotkać się z wieloma kolegami, których dobrze znam, a przede wszystkim dostać szansę gry. Z niecierpliwością czekam na tę chwilę.
Skazany na hokej
Jeżeli masz lodowisko Jantor w zasięgu wzroku, a w Nikiszowcu oraz Giszowcu wszyscy tak mają, to jesteś skazany na hokejowe treningi. Na dodatek ojciec Patryka, Marek, grał w Naprzodzie w zespole juniorów i Patryk pierwsze łyżwy założył w przedszkolu. Szło mu całkiem dobrze i szybko stawał się jedną z czołowych postaci swojej drużyny. Nauka w sosnowieckiej Szkole Mistrzostwa Sportowego to naturalna kolej rzeczy, a występy w reprezentacji U-18 i U-20 również, więc wszystko fajnie się układało. Patryk wraz z m.in. Łukaszem Sośnierzem oraz Zbigniewem Niemczykiem (rezerwowy bramkarz Naprzodu) zdobywali dla klubu trzecie miejsce w mistrzostwach Polski juniorów. Ustąpili jedynie Stoczniowcowi Gdańsk oraz Podhalu Nowy Targ. Po tym udanym występie duet napastników: Kogut – Sośnierz był w kręgu zainteresowania wielu możniejszych klubów. Kogut trafił do Jastrzębia, zaś Sośnierz szukał swojego miejsca w Tychach.
Dla Patryka, niespełna 20-latka, zespół z Jastrzębia wydawał się szansą wypłynięcia na szersze wody. - I początkowo wszystko się układało nieźle, a w pierwszym sezonie mozolnie przebijałem się do składu – wspomina Patryk. - Życie czasami płata figle i chyba tak jest w moim przypadku. Po pierwszym sezonie, w lecie złamałem rękę i nie przygotowywałem się z drużyną. Miałem braki treningowe i trudno je było odrobić. Zamiast pewnego miejsca w składzie, ciągle o nie walczyłem i grałem coraz mniej. W poprzednim sezonie przyplątała mi się kontuzja pleców i z występami na lodzie było coraz gorzej.
Wszędzie dobrze...
Naprzód wywalczył powrót do ekstraligi i Patryk postanowił wrócić do macierzystego klubu. Wszędzie dobrze, ale najlepiej w domu – ta maksyma pasuje jak ulał do wyboru, jakiego wykonał Patryk. - Przede wszystkim chciałem odbudować swoją formę i psychikę, a przyjście do Naprzodu mi to gwarantowało – podkreśla nasz bohater. - W lecie trenowałem z zespołem, ale również dodatkowo odwiedzałem siłownię, bo jestem jednym z nielicznych w zespole, który nie jest obarczony pracą zawodową. Wydaje mi się, że dobrze przygotowaliśmy się do sezonu i prezentujemy się nieźle. Uważam, że jeszcze nieraz sprawimy psikusa drużynom wyżej usytuowanym. Mówi się o nas, z przekąsem, półamatorzy i niech tak się mówi. Spotykamy się wieczorami na treningach, bo wielu kolegów łączy pracę z grą, za co zasługują na szacunek.
Trener Płachta nie rozmawiał z Patrykiem o jego ewentualnym powołaniu do kadry. O tym fakcie dowiedział się z telefonu taty, zaś Waldemar Klisiak, trener klubowy, przed wtorkowym meczem pogratulował mu nominacji. - Najważniejsze, żeby w najbliższych meczach Naprzód wygrywał, a potem będę myślał o zgrupowaniu kadry – powiedział młody napastnik Naprzodu.
Oby, gwiazdka z nieba nie spadła i nie zgasła.
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Komentarze