Straszenie rywali
Beniaminek ekstraligi nie zamierza nikomu odpuszczać i chce wywalczyć awans do play offu.
Siedem punktów w dziewięciu meczach - to dorobek beniaminka ekstraligi, Naprzodu Janów, który w tym towarzystwie nieźle sobie poczyna. Głównym celem hokeistów z Janowa jest awans do play offu. Jest on całkiem realny, bo w każdym spotkaniu janowianie walczą o jak najlepszy wynik.
- Tych punktów powinno być nieco więcej, ale zabrakło nam przede wszystkim koncentracji i chyba też doświadczenia - tłumaczy kapitan zespołu, Marek Pohl. - W Tychach prowadziliśmy już 2:0, a nie potrafiliśmy utrzymać tego rezultatu. Najgorzej zaprezentowaliśmy się w Opolu, na niezwykle trudnym terenie, ale też mogliśmy się pokusić o punkty. To był jednak najgorszy mecz w naszym wykonaniu i chyba wszyscy czuliśmy się niedobrze. W trzeciej tercji zupełnie straciliśmy głowę, przegrywając ją z kretesem. Chcieliśmy koniecznie zmazać tę plamę i dlatego z Tychami na własnym lodzie walczyliśmy do samego końca. Karne to loteria i teraz możemy żałować, że nie wykorzystaliśmy sytuacji, jakie mieliśmy w ostatniej tercji. Rywale trochę opadli z sił, więc można było rozstrzygnąć to spotkanie w regulaminowym czasie. To jednak nauczka na przyszłość.
W zespole z Janowa 11 zawodników pracuje (spora część w miejscowej kopalni), dwaj studiują i mówią o sobie, że są półamatorami. Niemniej kilka razy postraszyli drużyny uważane za faworytów. O potyczce w Tychach już wspominaliśmy, ale janowianie dobrze zaprezentowali się także w Sanoku.
- Jeżeli przez 60 minut będziemy grali skoncentrowani i odpowiedzialnie, możemy być groźni dla najlepszych - przekonuje 43-letni napastnik, najstarszy w ekstralidze. - My nie możemy porównywać się personalnie z najlepszymi drużynami, ale chcemy realizować swoją taktykę. Na grę otwartą z silnymi rywalami nie możemy sobie pozwolić i pozostaje nam nękać ich kontrami. Nie zawsze to wychodzi, ale i tak nie jest najgorzej.
Po czterech rundach ligowa tabela zostanie podzielona na dwie części. Sześć najlepszych zespołów będzie rywalizowało między sobą, zaś cztery słabsze będą grały o dwa miejsca w play offie. - Przed sezonem wydawało się, że cztery drużyny są poza naszym zasięgiem, ale do tego grona dołączyło rewelacyjnie spisujące się Podhale Nowy Targ - ocenia "Ernest", jak mówią o Marku jego koledzy. - Jednak Podhale jest pewną zagadką. Pytanie, czy wytrzyma to tempo do końca rozgrywek. Uważam, że mimo wszystko stać nas na walkę o grupę silniejszą, dlatego punktów będziemy szukać w każdym meczu. Trzeba tylko ustabilizować formę na równym poziomie. Z silniejszymi walczyć, zaś z zespołami z naszego poziomu obowiązkowo wygrywać. Taki mamy plan, ale czasami życie hokejowe płata figle.
Dobrze, że Marek Pohl oraz jego koledzy twardo stąpają po ziemi i realnie oceniają swoje możliwości. Zespół został zbudowany bez większego zadęcia i na miarę możliwości finansowych, a przede wszystkim w oparciu o własnych wychowanków. To jeden z atutów klubu z Janowa.
Włodzimierz Sowiński, Sport
Komentarze