Jacek Płachta: Trzon reprezentacji jest znany
Przed listopadowym turniejem w Budapeszcie trener reprezentacji, Jacek Płachta, ma kilka kwestii do wyjaśnienia.
WŁODZIMIERZ SOWIŃSKI: Jak pan znajduje tegoroczną rywalizację ligową?
JACEK PŁACHTA: Poziom jest mocno zróżnicowany i to na pewno martwi w kontekście występów w reprezentacji. Cztery zespoły wydają się poza zasięgiem. Mecze z ich udziałem są najbardziej zacięte i wyrównane. Takich dobrych spotkań widziałem kilka. Na pewno wszystkich zaskakuje Podhale Nowy Targ, ale zobaczymy, jak się rozwinie sytuacja w dłuższym wymiarze czasowym. Ten nierówny poziom sprawia, że gdy najlepsi spotkają się ze słabszymi, spada również koncentracja i zaangażowanie. Liga powinna być wykładnikiem reprezentacji, ale w naszym przypadku nie znajduje to potwierdzenia w rzeczywistości. Kilku naszych zawodników występuje w zagranicznych klubach i mocno liczę, że w mistrzostwach świata będę mógł z nich skorzystać.
Czy należy się spodziewać jakichś niespodzianek przy ogłaszaniu składu kadry?
JACEK PŁACHTA: Od dłuższego czasu powtarzam, że trzon reprezentacji mamy i kadrę uzupełniamy młodymi zawodnikami, którzy mają okazję popracować na zgrupowaniach. I tylko od nich zależy, czy wykorzystają swoją szansę. Teraz z uwagą obserwuję Kacpra Guzika, Damiana Kapicę, Patryka Wronkę czy Bartosza Fraszkę - to przykłady, że mamy utalentowanych chłopaków, którzy już powinni pracować z seniorami.
Czy sprawa obsady reprezentacyjnej bramki to rozdział zamknięty? Myślę o ewentualnym powrocie do kadry Rafała Radziszewskiego, który jest w wysokiej formie.
JACEK PŁACHTA: Uważam, że tak, bo w poprzednim sezonie Rafał zrezygnował z kadry i już nie powinniśmy do tego wracać. Przemysław Odrobny i Kamil Kosowski to bramkarze, z którymi Kirył Korenkow pracuje od kilku sezonów. Do tego duetu, być może, dołączy Ondrej Raszka, od kilku lat występujący w ekstralidze i starający się o polski paszport. Wedle światowych władz nic nie stoi na przeszkodzie, by występował w biało-czerwonych barwach.
Komentarze