Hokeiści zainaugurowali treningi na sucho
Drużyna Nesty Karaweli Toruń rozpoczęła przygotowania do nowych rozgrywek PLH. Od kilku dni na siłowni i w terenie formę szlifuje blisko dwudziestu zawodników.
- W tym tygodniu trenujemy raz dziennie. Można więc powiedzieć, że to taka rozgrzewka po prawie dwóch miesiącach odpoczynku - mówi Jaroslav Lehocky, pierwszy trener Nesty Karaweli. - Od najbliższego poniedziałku wchodzimy na zdecydowanie wyższe obroty.
Podczas inauguracji zajęć toruńskiej drużyny na próżno szukać było nowy twarzy. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka.
- Mamy przecież w Toruniu mistrzów Polski - tłumaczy 63-letni słowacki szkoleniowiec. - Młodzi hokeiści z Sokołów pokazali, że są najlepsi w kraju i powinno się dawać im szanse oraz na nich stawiać. Problem w tym, że nie widziałem ich jeszcze na żadnych zajęciach.
Spora część ze wspomnianych młodych graczy zdaje właśnie maturę, więc do zajęć dołączy w najbliższym czasie - uspokaja klub. Drugim powodem braku wzmocnień są tymczasem finanse.
Potrzebne wsparcie
- Najważniejszą jest dla nas obecnie kwestia budżetu, który pęka w szwach - mówi Bogdan Rozwadowski, prezes toruńskiej spółki hokejowej. - Nie ukrywam, że liczymy na wsparcie lokalnych przedsiębiorców. Bez ich pomocy nasza sytuacja może bardzo szybko stać się dramatyczna.
Pomimo rosnących problemów z pieniędzmi działacze klubu starają się uzupełnić skład drużyny, którą w międzysezonowej przerwie opuściło kilku graczy.
Wiadomo już, że w nadchodzących rozgrywkach w barwach Nesty Karaweli nie będzie występował Tomasz Witkowski. Gdański bramkarz zdecydował się na grę w norweskim Skienie, dlatego przedstawiciele toruńskiej spółki prowadzą rozmowy z dwoma innymi zawodnikami, mogącymi występować na tej pozycji.
Bramkarz i obcokrajowcy
Jednym z nich jest gdańszczanin Sylwester Soliński, który po wycofaniu się z PLH Stoczniowca na kilka ostatnich miesięcy wziął rozbrat z hokejem. Wczoraj odwiedził jednak Toruń i negocjował warunki ewentualnej umowy.
Dwa kolejne wolne miejsca - po odejściu Milana Baranyka i zrezygnowaniu z usług Aivarsa Gaisinsa - Nesta Karawela ma z kolei dla graczy zza granicy. Największe szanse na zajęcie jednego z wakatów ma Frantiszek Bakrlik, który wczoraj także pojawił się w Toruniu, w dodatku w asyście innego czeskiego napastnika Martina Malata (ostatnio występował we francuskim Neuilly-sur-Marne, w klubie z którego do Nesty trafił Baranyk).
- Obaj przyjechali tylko na rozmowy. Ich angaż w naszej drużynie nie jest jeszcze przesądzony. Przy czym bardziej jesteśmy zainteresowani pozyskaniem Bakrlika - tłumaczy Bogdan Rozwadowski.
Dogadani z obrońcą
Wciąż nie wiadomo z kolei, jak potoczą się losy dwóch gdańskich napastników - Marka Wróbla i Tomasza Ziółkowskiego, którzy w minionych rozgrywkach występowali w Neście Karaweli. Pierwszy z nich - jak twierdzą działacze - jest bliski osiągnięcia porozumienia z toruńskim klubem, zaś drugi boryka się z problemami rodzinnymi i rozważa nawet rezygnację z gry w hokeja.
Dobrą informacją jest natomiast ustalenie wszystkich szczegółów kontraktu z Pawłem Skrzypkowskim, do niedawna obrońcą mistrza Polski - Ciarko PBS Banku Sanok, a także wychowankiem Stoczniowca Gdańsk i byłym reprezentantem kraju.
Dariusz Łopatka - Nowości
Komentarze