Hokej.net Logo

Z lodu do kopalni. Hokeista układa sobie życie

Z lodu do kopalni. Hokeista układa sobie życie

Sebastian Gonera dość niespostrzeżenie zjechał z lodu. Teraz stara się ułożyć życie z dala od sportu.


Nie tak sobie wyobrażał zakończenie (a może zawieszenie) bogatej i długiej kariery sportowej. Już cieszył się z powrotu do macierzystego Naprzodu Janów oraz tego, że będzie mógł wesprzeć drużynę i być może odzyskać z nią miejsce w ekstralidze. Życie jednak spłatało psikusa, bo zespół z dzielnicy Katowic nie został dopuszczony do rozgrywek.


Tak oto nagle wokół zrobiła się pustka i pozostała praca w kopalni „Wieczorek". Powoli oswaja się z myślą, że pozostanie mu tylko udzielać się w miejscowej drużynie oldbojów. Z tego rozbratu z hokejem najbardziej cieszą się kobiety jego życia, czyli żona Karina oraz dwie córki: Karolina oraz Natalia. Sebastian Gonera, zwany przez kolegów „Keatonem", zjechał z lodu dość niespostrzeżenie i teraz stara się ułożyć sobie życie już bez sportu.

Niezauważony?


Gonera, jak przystało na Ślązaka, ceni sobie solidność, w każdej sytuacji stara się wykonywać swoje obowiązki jak należy. Zarówno w klubie, jak i w reprezentacji nie odmawiał nikomu, będąc na każde zawołanie. Jedni próbowali szukać usprawiedliwień czy wymówek, a on otrzymywał powołanie, pakował torbę i ruszał na miejsce zbiórki.


W 2009 roku, po nieudanych dla biało-czerwonych mistrzostwach świata w Toruniu (4. miejsce), Sebastian doszedł do wniosku, że należy zrobić miejsce młodszym. Wysłał pismo do hokejowej centrali, w którym poinformował, że bardzo dziękuje za 18 lat reprezentacyjnej „służby", i że teraz skupi się tylko na obowiązkach klubowych.


Siedem sezonów spędził w Tychach, zdobywając z nimi mistrzostwo Polski (jedyne do tej pory dla GKS), wicemistrzostwo, brązowe medale oraz Puchary Polski. Niewątpliwie był nietuzinkową postacią w klubie. Wszyscy trenerzy pierwszą formację zaczynali tworzyć od Gonery oraz jego krajana, Adriana Parzyszka.


Po sezonie 2009/10, niezwykle trudnym z różnych względów, zapowiadano duże zmiany organizacyjne oraz personalne. Działacze nie ukrywali, że chcą pożegnać kilku zawodników i zbudować drużynę zdolną do rywalizacji o złoto. Pożegnano aż 10 hokeistów, w tym m.in. Gonerę. - Czułem pismo nosem, bo działacze, gdy tylko mnie widzieli, niezbyt chętnie ze mną rozmawiali - uśmiecha się Sebastian. - Broń Boże, nie mam do nikogo pretensji, bo sam zdawałem sobie sprawę, że czas ustąpić młodszym. Nie tak jednak wyobrażałem sobie rozstanie z klubem, w którym bywało różnie, ale zawsze panowała sympatyczna atmosfera. Na dodatek mieliśmy sukcesy sportowe, z mistrzostwem i Pucharem Polski na czele. Rozegrałem wiele spotkań (336 i 43 gole - przyp. red.), więc liczyłem na miłe rozstanie i pożegnanie z tyską publicznością. Widać jednak, że za mało się „zasłużyłem", stąd moje odejście przeszło bez echa. Podobnie ma się sprawa z reprezentacją, a przecież byłem na każde zawołanie. Trochę to dziwne, że tak szybko o mnie zapomniano.

Powrót do źródeł

Wydawało się, że wszyscy chłopcy urodzeni w Janowie, Nikiszowcu czy Giszowcu, gdy tylko nauczyli się chodzić, zmierzali na lodowisko „Jantor". Z Sebastianem tak jednak nie było. Owszem, nie stronił od rywalizacji sportowej, ale tylko na podwórku. Do hokeja trafił najpóźniej ze swoich rówieśników. - Na lodowisko przyszedłem między II i III klasą, ale wówczas nie przypuszczałem, że będę z nim związanym aż tyle lat - śmieje się Bastek. - Przychodziłem nieśmiało na zajęcia, ćwiczyłem bez sprzętu i w końcu jeden z trenerów wskazał mi kanciapę, z której miałem go pobrać. Na początku nie było za różowo, bo rówieśnicy śmigali na łyżwach aż miło. Zacisnąłem zęby i twardo ćwiczyłem, by nadrobić braki. W końcu, jako 18-latek, miałem okazję zadebiutować przy takich hokeistach, jak Andrzej Hanisz, Jędrzej Kasperczyk, a z Andrzejem Trutym tworzyliśmy jedną parę obrońców. Dla sportu nastały jednak trudne czasy. Chłopaki z klubu wyjeżdżali do Niemiec w poszukiwaniu lepszego życia. Naprzód miał coraz większe kłopoty, choć z nim zdobyłem pierwszy medal mistrzostw Polski. Z kopalni, gdzie byliśmy delegowani, otrzymaliśmy urlopy bezpłatne. I trzeba było szukać klubu, który zapewniłby możliwości, nie tylko rozwoju sportowego, ale i zarabiania.


I tak zaczęła się 16-letnia wędrówka poza rodzinnym gniazdem, choć tak naprawdę nigdy go nie opuścił. Zawsze z żoną mieszkali w Giszowcu i nie wyobrażali sobie, że mogliby gdzieś indziej. - Gdy odchodziłem z Tychów, cieszyłem się, że pracę zawodową będę mógł pogodzić z grą na I-ligowym poziomie - dodaje już nieco markotniej Sebastian. - Nie przypuszczałem, że klub nie otrzyma licencji na grę, choć wcześniej zapewniano mnie, że będzie inaczej. Chciałem zakończyć grę w swoim macierzystym klubie, ale widać nie było mi to dane.

Rosyjska szkoła

Gonera przeniósł się do Oświęcimia i przez 9 lat dojeżdżał na treningi oraz mecze. To było spore wyrzeczenie, bo żona z córką zostawały same z wieloma problemami domowymi. - Działacze Unii mieli ambicje, chcąc zdetronizować bezkonkurencyjne Podhale - wspomina nasz bohater. - Do klubu zaangażowano kilku liczących się hokeistów (m.in. Michała Garbocza i cały zastęp zawodników z Sosnowca - przyp. red.) oraz rosyjskiego szkoleniowca Andreja Sidorenkę. Grałem w formacji z Tomkiem Piątkiem, jako obrońcą, oraz Michałem Garboczem, Sławkiem Wielochem i Waldkiem Klisiakiem. Poznałem co znaczy rosyjska szkoła treningu. Ćwiczyliśmy w okresie przygotowawczym po kilka godzin dziennie i gdy wracałem do domu, marzyłem tylko o śnie. Nigdy wcześniej i nigdy później nie trenowałem tak mocno, jak u Sidorenki. To jednak przyniosło wymierne korzyści, bo przełamaliśmy hegemonię Podhala. Siedem lat trwało panowanie Unii, ale po dziewięciu sezonach uznałem, że koniec z dojazdami i trzeba się przenieść nieco bliżej domu. Gdy ówczesny prezes Unii, Kazimierz Woźnicki, dowiedział się o moich i Adriana Parzyszka planach, powstał wielki zgiełk. Sezon się rozpoczął, a my nie mogliśmy grać, bo trwały targi. Traktowano nas jak chłopów pańszczyźnianych. W Oświęcimiu mówili, że możemy grać albo w Unii, albo nigdzie. W końcu zaczęliśmy występować w Tychach (rozegrał zaledwie 24 mecze - przyp. red.), ale zdobyliśmy złoty medal. Co to był za zespół! Każdy walczył do upadłego, atmosfera była świetna. Z tym później bywało różnie, choć i tak osiągaliśmy finał, ale mistrzostwa już nie powtórzyliśmy. Były zaległości finansowe, ale po jakimś czasie były regulowane. Pod tym względem nie można mieć żadnych pretensji do tyskich zawodników.

Kuchenne igraszki

Sebastian Gonera najlepiej czuje się wśród swoich pań oraz najbliższych. - Na pewno nie byłoby długiej kariery, gdyby nie tolerancyjna żona, która przez wiele lat miała wszystko na głowie i musiała się zmagać z różnymi przeciwnościami - podkreśla Sebastian. - W domu byłem gościem, choć doskonale zdaję sobie sprawę, ile ją to kosztowało. Podziwiam ją za wytrwałość, słowo „dziękuję" to stanowczo za mało. Bo tak naprawdę 18 lat, po części, ma wyciętych z rodzinnego życiorysu.


- Patrzę na to wszystko z nieco innej perspektywy, bo przecież mąż wybrał zawód sportowca i trzeba było wiele spraw podporządkować jego harmonogramowi - stwierdza wyrozumiale pani Karina. - Gdy otwierał drzwi, doskonale wiedziałyśmy z córkami, jaki był wynik meczu i czy mu się powiodło. Po wygranej było gwarno, po przegranej lepiej było nie drażnić lwa. Musiałam tak zorganizować życie, by wszystko było ułożone. W ostatnich latach było zdecydowanie łatwiej, bo córki były już starsze. Ale gdy były małe...


Sebastian to łasuch i wcale się z tym nie kryje. Ciastka czy inne słodycze to codzienny rytuał, choć gdy trenował skrzętnie to ukrywał. Musiał trzymać limit wagi, a słodkości temu nie sprzyjały. - Mało kto wie, ale Sebastian dobrze sobie radzi w kuchni i jak tylko trzeba, potrafi przyrządzić smaczne potrawy - zdradza z uśmiechem pani Karina. - Jednak jego popisowym numerem są ciasta: sernik czy orzechowe może konkurować z najlepszymi cukierniami. Przed świętami wcale nie będę musiała go namawiać do odwiedzin w kuchni i na pewno będzie w niej gwarno.


- Nie mogę sobie wyobrazić zwykłej soboty bez ciasta, a co dopiero świąt. Chyba więc coś tam upiekę - śmieje się Sebastian na zakończenie wizyty.


Sebastian GONERA- ur. 18.12.1971 roku. Żonaty (Karina); 2 córki: Karolina (17 lat) i Natalia (9). Kariera sportowa: Naprzód Janów (1989-1995), Unia Oświęcim (1995-2004), GKS Tychy (2005-11). W lidze rozegrał 955 meczów, strzelił 166 goli, przy 306 asystował, na ławce kar przebywał 705 minut. 8 razy był mistrzem Polski (7 razy z Unią Oświęcim i raz z GKS Tychy), 6 razy wicemistrzem (5 z Tychami i raz z Naprzodem) oraz brązowym medalistą (z Tychami).

Teraz najbardziej zadowolony jest, gdy znajduje się w otoczeniu swoich niewiast.

Fot. Wojciech Karpiński | SPORT

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • emeryt: Trener Zupa,Majk,Pani Anna 2025
  • emeryt: Wielka Trójca stworzyła Potwora
  • Oilers: Nic tylko mieć nadzieję, że na polskiej edycji NHL 25 nie zobaczymy Dziubińskiego
  • Simonn23: Wrzesień 2024, Unia - Trinec w CHL. Pomarzyć można :-P
  • hanysTHU: Ciś Kometa ciś!!!
  • C!chy: Oilers,-mają w końcu zrobić PLH w NHL 25 czy to tylko plotka?
  • narut: no i Budziejowice doprowadzają do remisu 3-3 w rywalizacji z Trzyńcem... zaś Litwinów pokonuje 4-1 Kometę i melduje się w półfinale.. 7 mecz w Trzyńcu - emocje będą niezłe, ciekawe czy brak Jerabka nie będzie kluczowy dla tej rywalizacji.. tak czy inaczej - gratulacje dla Pawła Zygmunta, bo na tym etapie rozgrywek jeszcze nigdy nie było mu dane grać, super (!)
  • Paskal79: No ciekawe czy w historii czeskiej ekstraklasy był przyląde by drużyna przegrywająca 0:3 doprowadziła do 4:3 ,pewnie mogło się zdarzyć, choć tylko strzelam......
  • Simonn23: Coś się w Trzyńcu zacięło, nawet jeśli awansują, to obawiam się, że praska Sparta nie da im większych szans
  • narut: Sprata tym bardziej będzie ciężka dla tak grającego Trzyńca do przejścia, że ma z nim stare porachunki do wyrównania, także te z zeszłego roku..
  • Paskal79: No ciekawe bjakbto będzie w 7; meczu.......
  • hanysTHU: No i duppa, graty chemicy!
  • Simonn23: No jestem bardzo ciekaw czy w czwartek staną Stalownicy na wysokości zadania czy będzie ogromne rozczarowanie
  • Luque: Tymczasem polscy piłkarze mają karne o awans
  • Luque: No nie pamiętam żeby kiedykolwiek strzelili 5 karnych pod rząd, jakiś cud
  • Simonn23: A takie pytanie do nowotarżan, jeździcie na mecze do Popradu?
  • omgKsu: Bilety na finał w Oswiecimiu już w sprzedaży on-line , także spieszmy sie kupować bo tak szybko sie sprzedają ;)
  • rober03: Zakupione na oba mecze. Tak coś czułem że szybciej będą
  • TenHasek;): Na ten drugi mecz w Oświęcimiu to nie kupujcie chyba że lubicie masochistyczne tematy ;D Po co znowu oglądać jak Katowiccy zawodnicy się oblewają szampanem i biorą puchar do Katowic
  • omgKsu: Słaba napinka haszku , próbuj dalej ;)
  • Andrzejek111: Co powiecie o wyprzedaży dwóch pierwszych meczy w Satelicie (~1400)??
  • hanysTHU: Kupujcie, ja czekam do wtorku. Wtedy kupię. Jest pula dla karneciarzy także mi nie zabraknie.
  • hanysTHU: Druga sprawa to zobaczymy ilu kibiców sukcesu będzie przed telewizorami...
  • hanysTHU: Na razie to się oblewają zimnym potem z napinki.
  • hanysTHU: A tak naprawdę to żałuję, że nie mamy większych hal z sektorami dla gości, bo dwie najlepsze ekipy ultras w thl by miały okazję się zmierzyć na oprawę.
  • Ligota_GKS: Na przełomie wieku do Was jeździliśmy, ale wiadomo jak to wtedy wyglądało i czym się kończyło
  • Młodziutki: W kurniku będzie 1400 u nas 4000 niezła proporcja
  • Kudlaczenko: No i?
  • Simonn23: wstyd żeby w Katowicach nie było porządnego lodowiska
  • omgKsu: Po co jak na lidze te marne 1400 mieli ciezko uzbierac
  • Ligota_GKS: w Oświęcimiu też tłumy nie chodziły na zasadniczy. Przykład Sosnowca pokazał, że potrzebne są nowoczesne obiekty, żeby podnieść frekwencję
  • unista55: Marketingowo lepiej, by to Unia grała w LM... pokazalibyśmy przynajmniej Europie, że w Polsce i 4000 może przyjść na mecz. Ale co ma być to będzie :)
  • PanFan1: Szkoda że nie da się zorganizować chociaż finałowych meczy w spodku, bo się nie da prawda ?
  • Paskal79: Panowie dlatego trzeba coś zrobić ,by projekt który wygrał na remont naszego lodowiska nie wszedł na życie ,bo pamiętajmy już nigdy nowego lodowiska ,czy nowoczesnego nie będzie , jakie to ważne dla miasta , mieszkańców i zawodników, przykład Sosnowca pokazuję jakie to ważne,wtedy można organizować praktycznie wszystkie ważne imprezy hokejowe i nie tylko! A tak będziemy mieli taką,, starą babę ''która była u kosmetyczki i się podrobiła a w środku dalej starość i ruiną składowisko 60 la
  • omgKsu: Amen.
  • Paskal79: To fakt jakby przyszło nawet ok 2500-3000 tyś na LM i taka oprawa to na pewno by na tych europejskiej działaczach zrobiło wrażenie,bo nie ukrywajmy LM w Europie niee ciszy się uznaniem i niee wiem czy 30/40 %pojemnosci lodowisk są wypełniane no i łatwiej skusić zawodników do podpisania kontraktów,bo kasa b ważna,ale to już jakiś argument, choć droga ciężka i daleka do tego Ale ja stawiam 4:2 w serii dla Uni:-)
  • Paskal79: No pewnie w spotku trzeba zarezerwować termin wcześniej , choć może być wolny,ale koszty zamrożenia lodu i zrobienia lodowiska i band to duże koszty, raczej ciężko do ogarnięcia, choć było by super,dla kibiców pewnie na takie final w spotkaniu przyszło by 5-7tys a może i więcej no i goście by się zmieścili:-)
  • hanysTHU: Zawsze można grać w Sosnowcu. Teren neutralny;)
  • PanFan1: Toronto: po meczu Leeafs, potrzebują czterech godzin i 21 osób obsługi, żeby przygotować halę dla Raptors - ludzie dlaczego u nas nie może być normalnie ??? Może my po prostu zbyt mało wymagamy od swoich pryncypałów ? Łatwo nas zbyć tanią bajeczką że się nie opłaca i nie da (qoorwa wszędzie się da, tylko nie u nas)
  • PanFan1: https://youtu.be/UTnnX6M5K-4?si=75N-m8pm58Tj0st2
  • hanysTHU: Madison Square Garden też w momencie się przeobraża.
  • hanysTHU: Ale takie podejście,że się nie da. Płacę podatki to kujwa wymagam.
  • hanysTHU: Ale na komisje, audyty audytów to ja nie chcę płacić
  • TenHasek;): Szkoda ,że w Oświęcimiu nie ma hali jak w Ameryce . Myślę ,że lekko zapełnili by hale na 60 tysięcy . Bilety by się sprzedały w pół dnia i jeszcze trza bilbordy w "centrum" " miasta " postawić
  • Paskal79: Szkoda faknie było by spodek odwiedzić na takim finałowym meczu,no trudno, choć atmosfera tu i tu będzie gorącą to pewne
  • PanFan1: Powiem Ci Paskal że chętnie bym się wybrał, akurat w PL będę i myślę że spodek byłby pełny.
  • PanFan1: Dokładnie to mam na myśli Hanys, śmierdzi mi w tym wszystkim zwykłym lenistwem, a nie to że się nie da.
  • Paskal79: Nie lenistwem kasa panowie kasa,i może termin bo kto na początku roku,zarezerwuje spodek na finał w hokeju!?, jakby Katowice niee weszły to straty byłby ogromne,bo ani meczy ani innych imprez nie było by
  • Paskal79: Panfan a może były pełny dużo kibiców z Katowic by było mogłoby z Oświęcimia też przyjechać,a w dodatu pewnie trochę kibiców z innych drużyn i miast z okolic by wpadło na finał,bo zapowiada się bardzo ciekawa batalia.....
  • PanFan1: ... ale jak trzeba wiec dla aktywu partyjnego, z darmowym kateringiem, gorzałą i [****]mi ogarnąć, to się terminy znajdują od ręki ? 😉
  • PanFan1: ... dziewczynkami...
  • PanFan1: Łatwiej byłoby zapełnić spodek poczas finału THL, niż np. na mecze Repry.
  • Arma: Żeby zapełniać cokolwiek to najpierw kibicom trzeba pokazać ten sport bo poza Południem i Toruniem to mało kto wie że w PL jest hokej. Jak nie było klubu z ekstraklasy w mieście to raczej nowy widz się nie dowie o tym sporcie.
  • PanFan1: I tak i nie Arma, jak byłem w styczniu u siebie, spotkałem młode małżeństwo z trójką dzieci u nas na hali przed meczem - poznaniacy - przyjechali w koszulkach "koziołków", bo chcieli obejrzeć polską ligę i Podhale. W Nottingham (na MŚ) była masa Polaków z Gdańska, ale i z Bydgoszczy byli i wrocławiaków spotkałem, nie jest zaś tak że ten nasz hokej jest całkiem nieznany
  • PanFan1: Poza tym wracając do finału THL, mecze będą w TVP, będą zapowiedzi, gdyby było to ogarnięte w spodku, masz pełną halę na bank, was z Oświęcimia przyjechałoby "legion", Gieksy na pewno nikt nie musiałby namawiać, a i takich wolnych strzelców jak w tym przypadku mnie, dwa razy powtarzać nie trzeba by było, no tylko trzeba wpierw się za to było zabrać
  • m1chas: Biletów na sobotę online już nie ma 🙂
  • Arma: Bilety na spodek by się wyprzedały od razu ale zabezpieczenie takiej imprezy to byłby horror dla służb.
  • PanFan1: Arma proszę cię, nie wymyślaj, skoro inne dyscypliny można zorganizować i wszędzie indziej można, to i hokej by się dało, tylko trzeba najpierw chcieć.
  • J_Ruutu: Problemem nie jest zabezpieczenie spodka, lecz zrobienie i utrzymanie tam lodu.
  • PanFan1: kiedyś się robienie lodu w spodku udawało, chyba że teraz aparatura już niedomaga ?
  • hubal: władzom się nie opłaca , mniej kasy do zajumania
  • hokej_fan: Bilety online na sobotni mecz w Oświęcimiu wyprzedane
  • hokej_fan: Będzie się działo
  • Hokejowy1964: Aparatura, w trakcie ostatniego remontu, została że to tak ujmę "zdekompletowana". To po pierwsze. Po drugie biletów sprzedało by się max 3, w porywach 4 tysiące i taka liczba w Spodku słabo wygląda. Duża część biletów trafiłaby do kibiców sukcesu i oni już nie stworzą takiej atmosfery jaką mamy na małej hali. Spodek jest we władaniu tak zwanego "operatora" a oni nie są skorzy do współpracy z Klubem, Del karnie mówiąc. W wielkim skrócie to tyle.
  • hokej_fan: Biletów na mecze sobota-niedziela w Oświęcimiu, online już niema. Rozeszły się w kilka godzin.
  • Arma: Ale kibic sukcesu nie ma stworzyć atmosfery. Ma kupić bilet, kupić jedzenie i być liczbą w sprawozdaniu. Niestety ale dla żywotności dyscypliny, kibice sukcesu są najważniejsi. Każdy kto chodzi na hokej regularnie, będzie chodzić dalej, to bańka tak wąska i zamknięta na nowe osoby. Kiedyś jak ta dyscyplina się nie zawinie w kraju, będzie trzeba zburzyć małe obiekty i zbudować większe dla kibiców którzy przyjdą na mecz raz w miesiącu albo od świeta
  • uniaosw: Zakładając że było 2000(na pewno nie mniej) biletów online na każdy dzień online to dzisiaj poszło w sumie 4000 biletów, Brawo
  • uniaosw: Bez tego drugiego online oczywiście
  • omgKsu: Brawo kibice z miast finalistów :)
  • hokej_fan: Hasło się sprawdza. "Oświęcim - tu się dzieje"
  • PanFan1: To o tym Hokejowy nie wiedziałem, czyli w spodku lodu nie uświadczy. Ale co do możliwej ilości sprzedanych biletów na taki event to z Tobą zapolemizuję, myślę że ze 3K to sam Oświęcim by łykał, u nich nikogo na hokej zapraszać nie trzeba, a mają blisko do Kato. Waszych też przecież byłoby dużo, no i jeszcze wonych strzelców też by było sporo.
  • Hokejowy1964: PanFan moim zdaniem w naszych realiach jest niewykonalne to co proponujesz.. Nie przy tej mentalności kibiców.
  • PanFan1: Masz ich na co dzień, więc trudno mi z Tobą o tych sprawach dyskutować, chociaż tyscy i nowotarscy pokazali ostatnio że da się.
  • Hokejowy1964: Wy kibicowsko jesteście inaczej postrzegani. Nie wyobrażam sobie takiego klimatu za kilka dni na meczach finałowych. Za dużo naleciałości kibolskich z piłeczki skopanej niestety....
  • Luque: Nitrasa zaproście do młyna... polansuje się chłop trochę ;p
  • rober03: A ja bym tak obejrzał finał przy piwku pokomentował nawet trochę sobie nawzajem podokuczał a potem pogratulował zwycięzcy i wrócił do domu
  • KOS46: Myślę, że "Spodek" przy tym zainteresowaniu wydarzeniem wśród kibiców, to mógłby zostać szczelnie wypełniony. Już na PP z Tychami w Krynicy oświęcimianie zdominowali trybuny, i nie myślę tu jedynie o sektorze kibolskim. W Katowicach, do których mamy blisko to myślę, ze przy takim głodzie sukcesu to 3000 mogłoby się wybrać. A i nasi kibole mają tam wielu przyjaciół. Mogłoby być grubo... Miejscowych też przyszłoby dużo więcej niż do małej hali.
  • tombot64: To na szczęście czysta fantastyka i pobożne życzenia, najwięcej kibiców Unii to by przyjechało wyremontować spodek z Chorzowa haha, zapomnijcie.
  • hanysTHU: Jeszcze bilety w rozsądnej cenie i byłoby pełno. Byłem na zagranicznych gwiazdach ligi vs repra i było pełno. Bilety były wtedy po dychę;) Z górnych miejsc nie widać krążka ale był full.
  • flashki80: ale na co komu "kibice" kerzy nawet kolory linii by pomylili? Dla Małopolan: ci z chorzowa wam przetłumaczą
  • flashki80: P.S. oby ten głód nie został zaspokojony...
  • PanFan1: Ludzie o co tu chodzi z tym Chorzowem ?
  • Luque: O to, że Unia z kibolami Ruchu się przyjaźni ;)
  • Andrzejek111: Nie Unia, tylko kibole Unii
  • PanFan1: Przecież Chorzów ma nie wiele wspólnego z hokejem, choć kibicować każdemu wolno.
  • hubal: Ruch 3yma z Wisłą K a Unia Oś kibicuje Wiśle PanieF1
  • Luque: Jeśli chodzi o sport to kiedyś przed meczem reprezentacji chciałbym usłyszeć prawdziwy hymn Polski
  • Luque: https://m.youtube.com/watch?v=PsUIGY_b99M&pp=ygUEUm90YQ%3D%3D
  • S'75: Nie Unia Oświęcim kibicuje Wiśle...tylko kiedyś dużo osób jeździło na Wisłę i był to raczej FC niż jakaś zgoda ...czy jak tam zwał...
  • RafałKawecki: Ja tam kibicuję tym co aktualnie grają z GTS Wisła. Ten klub zawsze będzie mi się kojarzył z milicją.
  • TenHasek;): Ogólnie to [****] WRWE i tyle w temacie piłkarskim 🤣
  • hanysTHU: https://zrzutka.pl/wvffcv
  • hanysTHU: Kiedyś nie do pomyślenia żabskocygański układ idealny. Bez napinki...
  • PanFan1: dzięki Hubi ino po co to się do hokeja pcho ?
  • hanysTHU: Nie tylko przez Wisłę, pod koniec lat osiemdziesiątych na Cichej często skandowano na trybunach Unia Oświęcim. A z Wisłą wtedy była kosa. Sztamę Ruch miał z Jagiellonią. A ta Unia na Ruchu mogła być przez Waldka Waleszczyka wychowanka Zatorzanki ,który grał później w Unii z której przeszedł do drużyny niebieskich i zdobył z nią tytuł mistrza Polski w pamiętnym 1989 roku.
  • S'75: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Mieczys%C5%82aw_Szewczyk
  • S'75: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Waldemar_Waleszczyk
  • S'75: To chyba o Miecia Szewczyka Ci bardziej chodziło:)
  • S'75: A tu jeszcze taka ciekawostka że strony kibiców Widzewa Łódź...
    Innym przykładem takiego wczesnego „układu” byli kibice Unii Oświęcim. Jesienią 1988r. podczas pamiętnego meczu w Białymstoku Jagiellonia – Widzew (debiut Jagi w I lidze) na trybunach pojawiło się także 3 kibiców Unii Oświęcim, która w tamtym czasie miała zgodę z kibicami Ruchu Chorzów. Goście z Oświęcimia chcieli wówczas zrobić zgodę z „Jagą” i przy okazji nawiązali także przyjazne stosunki z obecnymi na tym spotkaniu kib
  • S'75: Kontaktów szerszych raczej nie było, choć watro podkreślić, że gdy na początku lat 90tych ŁKS grał w ramach rozgrywek hokejowych (słynny come back Stopczyka) to przybyli na halę fani Unii przychylnie wyrażali się o Widzewie, co z oczywistych względów nie podobało się gospodarzom, więc były ganianki na hali. Wśród gości raczej fanów Widzewa nie było (lub pojedyncze osoby) dlatego też relacje te „umarły” śmiercią naturalną
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe