NHL: Vegas Golden Knights pierwsi awansowali do play-off (WIDEO)
Zespół Vegas Golden Knights jako pierwszy zakwalifikował się do fazy play-off NHL. "Złoci Rycerze" zapewnili sobie awans odnosząc zwycięstwo 5:2 nad San Jose Sharks.
Drużyna z Paradise w obecności 3 950 kibiców w swojej T-Mobile Arenie pokonała "Rekiny", mimo że przegrywała wcześniej dwukrotnie. Od stanu 1:2 strzeliła jednak 4 kolejne gole, a do zapewnienia sobie awansu wystarczał jej punkt. Bohaterem wieczoru był Jonathan Marchessault, który miał udział przy 4 golach. Sam strzelił 2, a przy 2 kolejnych asystował. Bramkę i asystę zaliczył jego partner z drugiego ataku Mattias Janmark-Nylén, Alex Tuch strzelił gola zwycięskiego, a na listę strzelców podczas gry w przewadze wpisał się kapitan i najlepiej punktujący gracz gospodarzy Mark Stone. Asystujący mu Max Pacioretty zdobył 600. punkt w NHL. Marc-André Fleury obronił 31 strzałów, w tym ten z pierwszej tercji Noaha Gregora, gdy efektownie, bez kija, rzucił się na lód. Golden Knights umocnili się na prowadzeniu w dywizji zachodniej, wyrównując jednocześnie klubowy rekord 8 kolejnych zwycięstw. Mają najlepszy punktowy dorobek w całej NHL. Obecny sezon jest ich 4. w tej lidze i w każdym awansowali do fazy play-off.
Fantastyczna interwencja Marc-André Fleury'ego po strzale Noaha Gregora
Z kolei Sharks przegrali już 7. spotkanie z rzędu. Gole strzelili wczoraj Timo Meier i Tomáš Hertl. Patrick Marleau wyśrubował swój rekord liczby występów w sezonach zasadniczych NHL do 1 769, a na lodzie pojawił się w 900. spotkaniu z rzędu. Uczcił ten jubileusz asystą. Weteran z San Jose po raz ostatni opuścił mecz w NHL w sezonie 2008-09. Jego zespół jest w dywizji zachodniej na 6. miejscu.
Chicago Blackhawks zaliczyli znakomity pościg za Nashville Predators w meczu dwóch drużyn walczących o awans do play-off w dywizji centralnej. Drużyna z Chicago do 51. minuty przegrywała 1:4, ale doprowadziła do remisu 3 golami w odstępie 2 minut i 51 sekund, a w dogrywce Brandon Hagel dał jej zwycięstwo 5:4. To jego 2. zwycięski gol w NHL i oba strzelił w dogrywkach. Wczoraj zaliczył także 2 asysty. Po bramce i asyście dla Blackhawks zapisali na swoje konta Vinnie Hinostroza i Pius Suter, a trafili także Wyatt Kalynuk i Dominik Kubalík. Po raz pierwszy w tym sezonie podopieczni Jeremy'ego Collitona pokonali Predators. Wcześniej przegrali z nimi 6 meczów, w tym ten poprzedni, rozegrany 2 dni wcześniej, który skończył się wynikiem 5:2 dla "Drapieżników". Jutro obie drużyny zakończą bezpośrednią rywalizację w tym sezonie. Nadal jednak będą walczyły o awans do play-off. W tej chwili dające go 4. miejsce w dywizji zajmuje zespół z Nashville, który wczoraj pierwszy raz w tym sezonie przegrał mecz, mimo prowadzenia po dwóch tercjach. Blackhawks tracą do niego 3 punkty, mając do rozegrania o 1 mecz więcej i zajmując 6. pozycję. Obie ekipy są przedzielone w tabeli przez Dallas Stars, którzy z całej trójki mają najwyższy odsetek zdobytych punktów.
W dywizji zachodniej już niemal pewny udziału w play-offach jest zespół Minnesota Wild, który po raz drugi w ciągu 3 dni pokonał Arizona Coyotes. W poniedziałek było 5:2, a wczoraj 4:1. To już 5. z rzędu zwycięstwo "Dzikich". Najlepszym graczem meczu wybrany został ich bramkarz Cam Talbot, który obronił 39 z 40 strzałów rywali. Nico Sturm strzelił gola i zaliczył asystę, Marcus Foligno zdobył bramkę zwycięską, Kiriłł Kaprizow strzelając zza bramki ustanowił klubowy rekord liczby goli strzelonych przez debiutanta, a trafił także Kevin Fiala. Kaprizow wpisał się na listę strzelców już w trzecim meczu z rzędu. W tym sezonie ma 19 goli, czyli o jednego więcej niż strzelił w swoim debiutanckim sezonie w barwach Wild dotychczasowy rekordzista Marián Gáborík. Rosjanin jest w tym sezonie najlepszym strzelcem i najlepiej punktującym graczem zarówno wśród debiutantów, jak i w swoim zespole. Ekipa Deana Evasona wygrała 7 z 8 meczów z "Kojotami" w obecnych rozgrywkach i jest na 3. miejscu w dywizji. Jej wczorajsi rywale zajmują ciągle premiowane awansem do fazy play-off 4. miejsce.
Gol Kiriłła Kaprizowa zza bramki
Montréal Canadiens przetrwali pościg Edmonton Oilers z samej końcówki i pokonali drużynę Dave'a Tippetta na wyjeździe 4:3. Gospodarze po wycofaniu bramkarza, w odstępie 61 sekund, zdołali strzelić 2 gole, ale pozwoliło im to tylko zmniejszyć rozmiary porażki. Dla "Habs" dwukrotnie trafił Josh Anderson, a po razie Artturi Lehkonen i Tyler Toffoli. Ławka Oilers próbowała przy pomocy "challenge'u" anulować gola Andersona na 4:1, który później okazał się być zwycięskim, bo Anderson nogą wybił kij z ręki bramkarzowi zespołu z Edmonton Mike'owi Smithowi. Sędziowie uznali jednak po analizie wideo, że nie doszło do niedozwolonego przeszkadzania bramkarzowi. Dla Oilers prowadzący w klasyfikacji punktowej NHL Connor McDavid zaliczył gola i 2 asysty. Ma już 77 punktów w tym sezonie. Canadiens zrewanżowali się rywalom za porażkę 1:4 poniesioną w Edmonton w poniedziałek. W dywizji północnej zajmują ostatnie dające awans do play-offów, czyli 4. miejsce. Oilers są w niej na 3. pozycji. Zakończyła się ich seria 8 zwycięstw u siebie. Poprzednio we własnej hali przegrali 3 marca.
Zwycięski gol Josha Andersona, uznany mimo "challenge'u"
Komentarze