NHL: Ma 21 lat i najdłuższą serię gier w swoim klubie. Zostaje w Denver aż do 2027 roku
Samuel Girard po zaledwie dwóch sezonach gry w NHL zapewnił sobie kontrakt długoterminowy z dotychczasowym klubem. Colorado Avalanche podpisali z nim umowę na siedem lat, ale w praktyce oznacza, że defensor występować będzie w Denver przez osiem sezonów, bowiem jeszcze przez rok obowiązuje go dotychczasowy kontrakt.
Kanadyjczyk pozostanie w stolicy stanu Kolorado do końca rozgrywek 2026/27. Po zakończeniu podpisanej właśnie umowy będzie dojrzałym już zawodnikiem, dziś ma dopiero 21 lat. Aktualnie pozostaje jeszcze przez rok na tak zwanym kontrakcie wejściowym, czyli pierwszej umowie zawartej z klubem NHL. Z tego tytułu na jego konto wpływa niecały milion dolarów za każdy sezon gry. Od rozgrywek 2020/21 przez kolejne siedem lat na rachunku bankowym Girarda przybywać będzie średnio pięć milionów rocznie.
Chłopak rodem z Roberval w prowincji Quebec w NHL zadebiutował w sezonie 2017/18. Po rozegraniu pięciu spotkań dla Nashville Predators, gdzie zdobył swoją debiutancką bramkę, a także zaliczył dwie pierwsze asysty, na początku listopada był częścią dużej wymiany z udziałem „Drapieżców”, Ottawa Senators i Colorado Avalanche. W wyniku tamtej transakcji barwy klubowe zmienił między innymi Matt Duchene i Kyle Turris. Girard trafił wtedy do „Lawiny”.
Udało mu się zagrać 68 spotkań w nowym klubie, w których strzelił 3 gole i popisał się 17 asystami. W play-offach zaprezentował się 3 razy, ale bez żadnej zdobyczy. W ostatniej kampanii po raz pierwszy zaliczył komplet gier fazie zasadniczej i ustanowił swoje najlepsze osiągnięcia: 27 punktów, 4 bramki, 23 asysty, +8 w rankingu +/-. W rozgrywkach postsezonowych pokazał się 9 razy i wreszcie zaliczył pierwsze „oczka” dzięki dwóm kluczowym podaniom. W klasyfikacji +/- znalazł się nad kreską z wynikiem +3, zresztą jego najlepszym w tej fazie rozgrywek.
Młody obrońca ma obecnie najdłuższą serię gier ze wszystkich zawodników Avalanche. Wystąpił w 150 kolejnych grach, co pokazuje, że dysponuje żelaznym wręcz zdrowiem. W klasyfikacji punktowej defensorów drużyny z Denver uległ jedynie Tysonowi Barriemu, który skończył rozgrywki z 59 „oczkami” na koncie. Girard występował w każdym z pojedynków średnio blisko 20 minut. To szósty wynik w zespole, a jeszcze lepiej to wyglądało jeżeli wziąć pod uwagę tylko te fragmenty meczów, kiedy drużyny pozostawały w równowadze liczebnej. Wtedy tylko dwóch zawodników „Lawiny” częściej od Girarda przebywało na lodzie. W jego wypadku było to 17 minut i 44 sekundy. W pierwszym sezonie gry w Avalanche dostawał również niemało okazji, żeby się zaprezentować. Średnio było to 17 minut i 42 sekundy.
- Samuel to jeden z naszych najważniejszych obrońców od początku kiedy jest w klubie – powiedział Joe Sakic, wiceprezydent i dyrektor Colorado Avalanche. – Zbiera ważne minuty i jest kimś na kogo nasi trenerzy mogą liczyć w walce przeciwko głównym formacjom rywali. Świetnie porusza się na łyżwach i prowadzi krążek. Byliśmy przekonani, że zawarcie z nim długoterminowego kontraktu jest ważną dla nas sprawą, więc nie ukrywam, że jestem szczęśliwy, iż mogę przekazać taką wiadomość.
Girard nie zwykł niepotrzebnie osłabiać swojej drużyny. W całym sezonie uzbierał zaledwie 6 minut kar. Oprócz niego tylko Dominik Kahun z Chicago Blackhawks jest zawodnikiem, który rozegrał w lidze komplet spotkań, a na liczniku miał co najwyżej 6 karnych minut. Jedynie Justin Schultz z Pittsburgh Penguins wśród graczy, którzy mieli tak mało wizyt na przymusowym odpoczynku może pochwalić się większym średnim czasem gry. W jego przypadku było to 20,5 minuty.
Girard jest czwartym defensorem od czasu, gdy Avalanche przeprowadzili się do Denver, który w swoim debiutanckim sezonie uzbierał co najmniej 20 punktów. Wcześniej zrobili to: John-Michael Liles (34 „oczka” – 2003/04), Kevin Shattenkirk (26 pkt. – 2010/11) i Ryan Wilson (21 pkt. – 2009/10).
Przepustką do NHL był dla niego draft, który odbył się trzy lata temu. Wtedy działacze z Nashville zdecydowali się wziąć go w drugiej rundzie z numerem 47. Od tego czasu rozegrał już 155 spotkań fazy zasadniczej i uzbierał w nich pół setki punktów. Dwie bramki dzielą go od jubileuszowego 10. trafienia w lidze. Girard wciąż ma niewielkie doświadczenie w play-offach. Wynosi ono zaledwie 12 gier. W tej fazie sezonu czeka na swoją debiutancką bramkę, a ma w dorobku dwie asysty.
Zanim trafił do najlepszej ligi świata przez trzy lata występował w QMJHL, czyli w jednych z najważniejszych rozgrywek juniorskich w Kanadzie. Był zawodnikiem Shawinigan Cataractes . Rozpoczął od wybrania go do Drużyny Gwiazd Pierwszoroczniaków i Trofeum Raymonda Lagacé’a, czyli nagrody dla najlepszego obrońcy-debiutanta.
W rozgrywkach 2015/16 zdobył z reprezentacją puchar za zwycięstwo w prestiżowym Memoriale Hlinki, a w QMJHL wybrano go do Drużyny Gwiazd i przyznano mu Trofeum Emile’a Boucharda, dla najlepszego defensora. Taki wybór nie mógł nikogo dziwić, skoro Girard był najskuteczniejszym obrońcą i miał wśród zawodników grających na tej pozycji najwięcej asyst. Dostrzeżono również jego nienaganną postawę jako sportowca za co odebrał Trofeum Franka J. Selke. Kanadyjska Liga Hokejowa (CHL), organizacja zrzeszająca trzy największe ligi juniorskie w kraju klonowego liścia uznała go Sportowcem Roku i zaprosiła do udziału w meczu największych talentów.
Ostatni sezon gry w QMJHL ponownie zakończył w Drużynie Gwiazd, a do tego okazał się znów najskuteczniejszym obrońcą oraz zapisał na swoim koncie największą ilość asyst spośród wszystkich hokeistów tej ligi.
Komentarze