Play-off NHL: Przebudzenie Granlunda dało zwycięstwo "Drapieżnikom" (WIDEO)
Przejście Mikaela Granlunda z Minnesota Wild do Nashville Predators to nie jest na razie udany transfer. Ale tej nocy Fin przebudził się i to jego gol pozwolił "Drapieżnikom" objąć prowadzenie w serii play-off.
Granlund trafił do Nashville tuż przed zamknięciem okna transferowego w lutym. Od tego czasu rozgrywał wczoraj 19. mecz w nowych barwach i dopiero po raz drugi udało mu się wpisać na listę strzelców. Ale jak ważny był to gol... W 52. minucie spotkania numer 3 pierwszej rundy play-off przeciwko Dallas Stars Fin pokonał Bena Bishopa i dał swojej drużynie prowadzenie 3:2. Jak się później okazało, było to trafienie zwycięskie, bo goście rozgrywanego w Dallas meczu zdołali z tym wynikiem dotrwać do końca spotkania.
Granlund trafił do siatki niespełna trzy i pół minuty po tym, jak Tyler Seguin doprowadził do remisu. Miejscowi odrobili nawet dwubramkową stratę. Prowadzenie Predators dał jeszcze wcześniej najniższy hokeista NHL Rocco Grimaldi, który robi dużo dla wywalczenia sobie stałego miejsca w składzie. Grimaldi spod bandy oddał strzał, który Ben Bishop po swoim błędzie wpuścił do bramki. Później na 2:0 podwyższył Filip Forsberg, który dostał świetne podanie lobem od Nicka Bonino, zastawił się przed obrońcami rywali i skierował krążek do siatki. Zanim Seguin wyrównał, gola kontaktowego dla gospodarzy zdobył Mats Zuccarello Aasen.
Co ciekawe, Granlund na swoje zwycięskie trafienie w play-offach NHL czekał cztery lata bez jednego dnia. Dziś bowiem mijają dokładnie cztery lata od poprzedniego, które jeszcze w barwach Minnesota Wild zaaplikował St. Louis Blues. Fin nie gra w Nashville tyle, ile by chciał. Wczoraj na lodzie przebywał tylko niespełna 12 minut, ale być może lepszą postawą w kolejnych meczach bardziej przekona do siebie trenera Petera Laviolette'a. - Cały nasz atak musi dawać z siebie wszystko i grać twardo. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach też damy drużynie coś w ofensywie, bo na pewno potrafimy grać lepiej - skomentował fiński napastnik.
Wczoraj kluczowy udział w odniesieniu zwycięstwa miał także jego rodak Pekka Rinne, który obronił 40 strzałów graczy Stars. Rinne był znakomity zwłaszcza gdy niedługo po golu na 1:0 goście musieli przez półtorej minuty bronić się w podwójnym osłabieniu. Udało im się ten napór Stars przetrwać. W serii z udziałem dwóch drużyn znanych głównie dzięki świetnej postawie obronnej bardzo ważna jest dyspozycja bramkarzy. Tym razem Rinne zdecydowanie wygrał rywalizację z najskuteczniej broniącym w sezonie zasadniczym Benem Bishopem. Amerykanin wpuścił 3 z 28 strzałów, a zarówno bramka Grimaldiego, jak i ta decydująca zdobyta przez Granlunda obciążają jego konto.
Bishop po meczu złożył samokrytykę. - Myślę, że jako drużyna zagraliśmy dobrze i mieliśmy szansę, żeby ten mecz wygrać. Niestety jako bramkarz chcesz wykonać te dwie dodatkowe interwencje, bo wtedy byłoby 2:1 dla nas - powiedział po spotkaniu. - Zwłaszcza ten pierwszy gol to mój błąd. Nikt mnie nie zasłaniał, nie ma tu wytłumaczenia. Chłopcy wykonali świetną robotę odrabiając straty, więc tym bardziej żal tych błędów.
Wygrywając w Dallas Predators odzyskali przewagę własnej tafli utraconą w meczu numer 1. Teraz prowadzą 2-1 przed czwartym spotkaniem, które w środę odbędzie się także w Teksasie. W historii NHL zespół rozpoczynający serię u siebie i prowadzący 2-1 wygrywa rywalizację w 75,9 % przypadków.
Dallas Stars - Nashville Predators 2:3 (0:0, 1:2, 1:1)
0:1 Grimaldi - Subban - Salomäki 23:29
0:2 Forsberg - Bonino 34:35
1:2 Zuccarello Aasen - Klingberg 37:11
2:2 Seguin - Benn - Radułow 48:15
2:3 Granlund - Fabbro - Turris 51:41
Strzały: 42-28.
Minuty kar: 2-8.
Widzów: 18 532.
Stan rywalizacji: 1-2. Czwarty mecz w nocy ze środy na czwartek w Dallas.
W konferencji wschodniej Toronto Maple Leafs objęli prowadzenie w serii z Boston Bruins. "Klonowe Liście" w meczu numer 3 przed własną publicznością pokonały "Niedźwiedzie" 3:2. Wszystkie gole padły w drugiej tercji. Swojego pierwszego w play-offach NHL zwycięskiego gola strzelił Andreas Johnsson, który wcześniej także asystował przy bramce Austona Matthewsa. Obaj skończyli mecz z golem i asystą. Dla Maple Leafs trafił też Trevor Moore. W odniesieniu zwycięstwa nie przeszkodziła drużynie z Toronto nieobecność w składzie Nazema Kadriego, który nie pomoże jej już do końca serii z Bruins, bo właśnie na taki okres został zawieszony za atak na Jake'a DeBruska w meczu numer 2. Przed rokiem obie ekipy także rywalizowały ze sobą w pierwszej rundzie play-offów i wówczas również Kadri został zawieszony, tyle że na trzy mecze za faul na Tommym Wingelsie. Drużyny, które przy stanie 1-1 wygrywały trzecie spotkanie, w historii play-offów NHL zwyciężały w serii w 67,9 % przypadków. Maple Leafs przejętej wcześniej dzięki zwycięstwu w Bostonie przewagi własnej tafli będą bronić w nocy ze środy na czwartek w meczu numer 4 w Toronto.
Toronto Maple Leafs - Boston Bruins 3:2 (0:0, 3:2, 0:0)
1:0 Moore - Rielly - Ennis 22:38
1:1 Krejčí - DeBrusk - Kuhlman 23:30
2:1 Matthews - Johnsson - Marner 30:12 (w przewadze)
3:1 Johnsson - Tavares - Matthews 37:12 (w przewadze)
3:2 Coyle - Heinen - Grzelcyk 39:22 (w przewadze)
Strzały: 34-36.
Minuty kar: 6-6.
Widzów: 19 611.
Stan rywalizacji: 2-1. Czwarty mecz w nocy ze środy na czwartek w Toronto.
Jeden mecz straty w innej rywalizacji na Wschodzie odrobił zespół Carolina Hurricanes. "Huragany" rozbiły u siebie Washington Capitals 5:0 i w całej serii przegrywają już tylko 1-2. To był pierwszy od dekady mecz rozgrywek o Puchar Stanleya w Raleigh. Swoje dwa pierwsze gole w play-offach NHL strzelił Warren Foegele, także dwukrotnie trafił Dougie Hamilton, a wynik ustalił Brock McGinn. Bramkarz Hurricanes Petr Mrázek już po raz czwarty w zaledwie 14 występach w play-offach zachował "czyste konto". Inna sprawa, że nie miał wiele pracy, bo Capitals oddali w jego stronę tylko 18 celnych strzałów. Tymczasem najczęściej strzelający w sezonie zasadniczym zespół z Raleigh uderzał na bramkę Bradena Holtby'ego 45 razy, w tym 18 w samej drugiej tercji, w której "Stołeczni" oddali zaledwie jedno uderzenie. To najwyższa porażka Capitals w play-offach od 2013 roku, gdy w meczu numer 7 pierwszej rundy w takich samych rozmiarach ulegli New York Rangers. Wczoraj w 11. minucie doszło na tafli do rosyjskiego pojedynku pięściarskiego, w którym Aleksandr Owieczkin znokautował Andrieja Swiecznikowa. 19-latek, wybrany z numerem 2 ostatniego draftu, nie wrócił już do gry. Owieczkin stoczył trzecią bójkę w karierze w NHL, a pierwszą od ponad grudnia 2010 roku, gdy bił się z Brandonem Dubinskym. Po raz pierwszy walczył w play-offach. Także w pierwszej tercji Hurricanes stracili swojego specjalistę od bójek Micheala Ferlanda, który doznał urazu.
Carolina Hurricanes - Washington Capitals 5:0 (1:0, 2:0, 2:0)
1:0 Foegele - Faulk - McGinn 09:43
2:0 Foegele - Aho - Teräväinen 26:09
3:0 Hamilton - Staal - Slavin 31:40 (w przewadze)
4:0 Hamilton - Slavin - Foegele 49:47 (w przewadze)
5:0 McGinn - Staal - Martinook 55:35
Strzały: 45-17.
Minuty kar: 15-17.
Widzów: 18 783.
Stan rywalizacji: 1-2. Czwarty mecz w nocy z czwartku na piątek w Raleigh.
Colorado Avalanche prowadzą z najlepszymi w konferencji zachodniej w sezonie zasadniczym Calgary Flames 2-1. Prowadzenie w serii objęli dzięki wczorajszemu zwycięstwu 6:2 w meczu numer 3. Nathan MacKinnon strzelił dla "Lawiny" dwa gole w przewagach i zaliczył asystę, po bramce i asyście uzyskali: Erik Johnson, Matt Nieto i Mikko Rantanen, a Cale Makar trafił do siatki w swoim debiucie w NHL. Był to debiut wyczekiwany, bo 20-latek wybrany przez Avalanche z numerem 4 draftu w 2017 roku błyszczał w lidze uniwersyteckiej NCAA i otrzymał w tym sezonie nagrodę dla jej najlepszego gracza. Wczoraj przeszedł zaś do historii jako pierwszy obrońca, który strzelił gola debiutując w NHL w play-offach. A Nieto już w drugim kolejnym meczu trafił do siatki w osłabieniu. Jeszcze w trakcie trwania tej samej kary dla Svena Andrighetto jednak Sam Bennett zdobył gola dla Flames. Gospodarze oddali aż 56 celnych strzałów. Nigdy w trwającym 60 minut meczu play-offów "Avs" nie strzelali na bramkę częściej. W trzeciej tercji na lodzie doszło do kilku spięć między graczami. Łącznie sędziowie nałożyli na obie drużyny 76 karnych minut. 50 z nich otrzymali goście.
Colorado Avalanche - Calgary Flames 6:2 (3:0, 2:1, 1:1)
1:0 MacKinnon - Barrie - Compher 08:26 (w podwójnej przewadze)
2:0 MacKinnon - Rantanen - Landeskog 13:34 (w przewadze)
3:0 Makar - MacKinnon - Kerfoot 16:02
4:0 Nieto - Cole - Johnson 27:51 (w osłabieniu)
4:1 Bennett - Andersson - Backlund 28:34 (w przewadze)
5:1 Rantanen - Wilson 32:58
6:1 Johnson - Cole - Nieto 40:54
6:2 Brodie - Hanifin - Monahan 41:09
Strzały: 56-29.
Minuty kar: 26-50.
Widzów: 18 098.
Stan rywalizacji: 2-1. Czwarty mecz w nocy ze środy na czwartek w Denver.
Komentarze