NHL: Czapki z głów. 700 punktów kapitana (WIDEO)
To był kolejny znakomity wieczór Tampa Bay Lightning. Lider NHL odprawił z kwitkiem jeszcze jednego rywala, a kibice wrzucili na lód czapki w uznaniu dla Stevena Stamkosa, który przekroczył już 700 punktów w najlepszej lidze świata.
Lightning przed własną publicznością odnieśli siódme z rzędu zwycięstwo, pokonując New York Rangers 6:3. Podopieczni Jona Coopera mieli problemy tylko w pierwszej tercji, bo choć demonstrowali w niej znane z ostatnich tygodni atuty, czyli dokładność podań, bardzo szybkie rozgrywanie krążka i intensywną jazdę na łyżwach, to nie byli najpewniejsi w obronie i niespodziewanie dzięki dwóm golom Kevina Hayesa to goście z Nowego Jorku po 20 minutach gry prowadzili 2:1. A przy pierwszym trafieniu pomógł swoim byłym kolegom dawny kapitan Rangers Ryan McDonagh, który przypadkowo łyżwą skierował krążek do bramki Louisa Domingue'a. Dla Lightning jedynego gola w pierwszej odsłonie strzelił pięknym uderzeniem pod poprzeczkę w przewadze Stamkos.
W drugiej tercji już wątpliwości, kto jest lepszy, nie było. Znów Stamkos w przewadze w 27. minucie kapitalnym strzałem, już padając na lód, doprowadził do remisu, a później McDonagh dał prowadzenie liderowi trafiając już do właściwej bramki. Stamkos zdobył punkt numer 700 w 696 meczu w NHL. Wtedy jeszcze kibice czapek z głów nie zdjęli. Zrobili to tradycyjnie po trzecim golu. Środkowy "Błyskawicy" w 51. minucie skompletował swojego hat tricka, zdobywając wszystkie bramki strzałami z "klepy" i na lód poleciały nakrycia głów fanów. To 9. hat trick Stamkosa w NHL, co jest klubowym rekordem. W klasyfikacji wszech czasów drużyny z Florydy wyprzedził Martina St. Louisa, który zaliczył 8 meczów z przynajmniej 3 golami.
A w trzeciej tercji swoje dwa trafienia dorzucił znajdujący się ostatnio w świetnej formie strzeleckiej Anthony Cirelli. Środkowy trzeciego ataku zdobył m.in. bramkę zwycięską po odebraniu krążka rywalom w tercji ataku. Cirelli trafiał w trzech ostatnich meczach, zdobywając w nich 4 gole, czyli tyle samo, ile w 29 poprzednich spotkaniach. Po raz drugi w ciągu 5 dni to jego bramka przesądziła o zwycięstwie, podczas gdy wcześniej w 47 występach w NHL miał tylko jednego gola zwycięskiego. W trzeciej tercji też mały cień na swoim występie położył Stamkos, który zaliczył asystę drugiego stopnia przy... golu dla rywali. W tercji ataku wykonał za krótkie podanie, dzięki czemu Filip Chytil wyprowadził kontrę, a Jesper Fast wykończył akcję gości. Ostatecznie jednak Lightning wygrali 6:3.
Mimo że drużyna z Tampy od początku sezonu gra świetnie, to Stamkos w tych rozgrywkach rozkręcał się powoli. W pierwszych 10 meczach strzelił tylko 1 gola, a później częściej asystował niż strzelał. Dopiero w ostatnich dniach przypomniał o sobie jako supersnajper. W 5 ostatnich meczach wpisał się na listę strzelców aż 7 razy. Wcześniej w 27 występach miał 8 trafień. - On jest naturalnym snajperem i udowodnił to przez 11 lat. To urodzony strzelec, jeden z najlepszych w tej lidze - skomentował po wczorajszym meczu obrońca gospodarzy Victor Hedman. Stamkos ma na koncie 363 gole w NHL. Od kiedy jest w tej lidze, tylko Aleksandr Owieczkin częściej trafia do siatki.
Lightning wygrali w tym sezonie 9 na 9 meczów z drużynami z dywizji metropolitalnej i mają w nich fantastyczną skuteczność 50 % w przewagach. Wczoraj zamienili na gole 2 z 6 okazji do gry w liczebniejszym składzie. Ich 7 kolejnych zwycięstw to najdłuższa trwająca seria w NHL, a to w połączeniu z 49 punktami daje jasną odpowiedź na pytanie, kto jest dziś najlepszym zespołem ligi. Legitymujących się drugim najlepszym dorobkiem Toronto Maple Leafs wyprzedzają o 8 "oczek". Obie drużyny w czwartek spotkają się w meczu na szczycie.
Tymczasem Rangers przegrali 6 z ostatnich 8 meczów, a dodatkowo stracili wczoraj z powodu kontuzji obrońcę Kevina Shattenkirka, który w drugiej tercji został zaatakowany ostro przez J.T. Millera. Shattenkirk po meczu miał lewą rękę na temblaku, ale na razie nie wiadomo, ile może potrwać jego przerwa. Henrik Lundqvist po meczu zrzucił winę za porażkę na zbyt dużą liczbę kar, między wierszami sugerując również, że nie wszystkie były słuszne. - W meczach z najlepszymi drużynami masz szansę na zwycięstwo, jeśli grasz mądrze i zgodnie z przepisami. Nie wiem czy wszystkie decyzje sędziów były dobre, czy nie, ale skoro pozwalaliśmy przeciwnikom na tak dużo kontr, w których było ich więcej i na tak dużo gier w przewagach, to nie był to dobry sposób na zwycięstwo - powiedział szwedzki bramkarz, który wpuścił 5 z 35 strzałów. - Mam nadzieję, że odrobimy tę lekcję. Rangers mają 31 punktów i zajmują piąte miejsce w dywizji metropolitalnej.
Tampa Bay Lightning - New York Rangers 6:3 (1:2, 2:0, 3:1)
0:1 Hayes - Strome - Namiestnikow 12:19
1:1 Stamkos - Hedman - Miller 14:09 (w przewadze)
1:2 Hayes - Vesey 15:07
2:2 Stamkos - Hedman - Point 26:19 (w przewadze)
3:2 McDonagh - Point - Kuczerow 32:43
4:2 Cirelli - Černák 50:17
5:2 Stamkos - Palát - Coburn 50:41
5:3 Fast - Chytil 57:34
6:3 Cirelli - Killorn - Miller 59:21 (pusta bramka)
Strzały: 36-26.
Minuty kar: 7-17.
Widzów: 19 092.
Rzuty karne dały Pittsburgh Penguins zwycięstwo 2:1 nad New York Islanders. Jake Guentzel swoim pierwszym karnym w NHL rozstrzygnął serię w jej piątej rundzie. Wcześniej z gry dla "Pingwinów" trafił Derick Brassard, który w dogrywce dostał karę, ale jego koledzy obronili się w osłabieniu. Bramkarz drużyny z Pittsburgha Casey DeSmith obronił 25 strzałów z gry i 4 z 5 karnych. Co ciekawe, do wczoraj obie ekipy miały w swojej historii po 75 zwycięstw w seriach rzutów karnych. Teraz Penguins z 76 wygranymi są liderami klasyfikacji wszech czasów, ex aequo z New York Rangers. Islanders w całym meczu zaliczyli 40 ataków ciałem, co jest ich drugim najwyższym wynikiem w tym sezonie. Więcej razy (46) atakowali rywali tylko w piątkowym meczu, również przeciwko Penguins. Wczoraj tych wejść mogło być jeszcze więcej, gdyby nie kontuzja, jakiej w trzeciej tercji doznał specjalista w tym elemencie Cal Clutterbuck, którego w twarz uderzył w przepychance Kris Letang. Także w trzeciej odsłonie taflę z urazem opuścił inny napastnik "Wyspiarzy" Jordan Eberle. Mimo porażki, drużyna Barry'ego Trotza z 32 punktami utrzymała trzecie miejsce w dywizji metropolitalnej. Penguins mają tyle samo punktów, ale zajmują w niej czwarte miejsce, ponieważ wygrali o jeden mecz mniej w regulaminowym czasie lub po dogrywce.
Jimmy Howard był bohaterem Detroit Red Wings, którzy pokonali 3:1 Los Angeles Kings. Amerykanin obronił najwięcej w tym sezonie, bo 42 strzały rywali. Frans Nielsen strzelił dla "Czerwonych Skrzydeł" gola zwycięskiego, a do siatki trafili także: Dennis Cholowski i Dylan Larkin. Na bramkę Howarda strzelali wszyscy zawodnicy z pola drużyny Kings. Najczęściej, bo ośmiokrotnie robił to Tyler Toffoli. Red Wings z 32 punktami zajmują szóste miejsce w dywizji atlantyckiej, ale wygrali 4 z ostatnich 7 meczów. Z kolei Kings wciąż mają 23 "oczka" i są przedostatni w tabeli całej ligi. Wyprzedzają jedynie Chicago Blackhawks, którzy co prawda zdobyli tyle samo punktów, ale wygrali mniej meczów w normalnym czasie i po dogrywkach.
San Jose Sharks pokonali New Jersey Devils 5:2. Timo Meier strzelił dla zwycięzców dwa gole i zaprezentował się znacznie lepiej w rywalizacji dwóch młodych szwajcarskich gwiazd z numerem 1 ubiegłorocznego draftu NHL Nico Hischierem, który tylko raz asystował. Po bramce i asyście dla "Rekinów" uzyskali: Tomáš Hertl i Joe Pavelski, a Radim Šimek trafił do siatki po raz pierwszy w NHL. 26-letni Czech nigdy nie był draftowany do NHL, ale przebił się do tej ligi poprzez dobre występy w czeskiej Extralidze, a później także w AHL. Drużyna z San Jose wygrała 4 z ostatnich 5 meczów i z 37 punktami wróciła na drugie miejsce w dywizji Pacyfiku. Z kolei Devils mają 26 "oczek" i nadal są ostatni w konferencji wschodniej.
Komentarze