NHL: Rozdajemy nagrody - Vezina
Coroczna gala rozdań nagród indywidualnych za sezon zasadniczy odbędzie się 22 czerwca w Las Vegas. Znamy już finalistów trofeum Veziny przyznawanej najlepszemu bramkarzowi rozgrywek.
W poprzednich artykułach pod lupę wzięliśmy debiutantów, największych „dżentelmenów” ligi oraz atakujących, którzy bardzo dobrze radzą sobie w defensywie. Tym razem skupimy się na ostatniej linii obrony każdej drużyny - bramkarzach.
Nagroda Veziny przyznawana od niemal dziewięćdziesięciu lat najlepszemu golkiperowi ligi swoją nazwę zawdzięcza legendarnemu bramkarzowi Montreal Canadiens - Georgesowi Vezinie, który zmarł w 1926 roku. Najwięcej nagród na koncie mają Jacques Plante, Dominik Hašek oraz Bill Durnan, cała trójka sięgnęła po to trofeum sześciokrotnie w swojej karierze.
W ubiegłym roku statuetkę do domu zabrał Carey Price, który dominował w niemal wszystkich statystykach bramkarskich. Golkiper Habs w tym roku został wyłączony z wyścigu o kolejną nagrodę przez poważną kontuzję.
Nominowani:
Ben Bishop (Tampa Bay Lightning) - 61 meczów, 35 wygranych, średnia wpuszczonych bramek na mecz 2.06, procent obron .926, 6 czystych kont
Amerykański golkiper nie miał zamiaru zatrzymywać się po świetnej kampanii, w której pobił klubowy rekord wygranych. Popularny „Big Ben” powrócił na lód po poważnej kontuzji, jakiej doznał w ubiegłorocznych play-offach i rozegrał kolejny solidny sezon.
W kategoriach takich, jak średnia bramek wpuszczonych na mecz, procent obronionych strzałów oraz ilość czystych kont Bishop uplasował się na drugim miejscu w lidze. Nie miał łatwego zadania, życia nie upraszczali mu koledzy z drużyny, którzy nękani kontuzjami grali „w kratkę”. On jednak zdołał utrzymać wysoki poziom przez cały rok.
To druga w karierze nominacja do Veziny dla 29-latka z Denver. W 2014 roku musiał uznać wyższość Tuukki Raska.
Braden Holtby (Washington Capitals) - 66 meczów, 48 wygranych, średnia wpuszczonych bramek na mecz 2.20, procent obron .922, 3 czyste konta
W ubiegłym roku 26-letniemu golkiperowi Caps zabrakło nieco, aby wejść do finałowej trójki. Tym razem pokazał, że należy do ligowej elity i jest zdecydowanym faworytem w tej kategorii. Większość statystyk nie przemawia za jego kandydaturą, był zaledwie piąty, jeśli spojrzeć na średnią wpuszczonych bramek na mecz, szósty, jeśli chodzi o ilość obronionych strzałów oraz ósmy w procentach obron, trudno jednak nie postawić na zawodnika, który poprowadził „Stołecznych” do drugiego w historii organizacji Trofeum Prezydentów.
Holtby mierzył w tym roku bardzo wysoko i zdołał pobić kilka rekordów. Nie dość, że został siódmym zawodnikiem w historii ligi, który odnotował kolejny sezon z rzędu z przynajmniej czterdziestoma zwycięstwami, to jeszcze wyrównał rekord wyśrubowany przed dziewięcioma latami przez Martina Brodeura zdobywając 48 wygranych. Co więcej, Kanadyjczyk nie przegrał w tej kampanii dwóch spotkań z rzędu.
Jonathan Quick (Los Angeles Kings) - 68 meczów, 40 wygranych, średnia wpuszczonych bramek na mecz 2.22, procent obron .918, 5 czystych kont
Dwukrotny zdobywca Pucharu Stanleya ma za sobą wyczerpujący sezon. Amerykański golkiper rozegrał najwięcej, bo aż 68 spotkań w lidze. Spędził na lodzie aż 4034 minuty. 30-latek zakończył ten sezon z czterdziestoma wygranymi na koncie pobijając o jedno „oczko” rekord klubowy, który ustalił sześć lat wcześniej.
W marcu Quick odnotował 41. czyste konto w karierze. Tym samym 30-letni golkiper „Królów” został pierwszym bramkarzem urodzonym w Stanach Zjednoczonych, który dokonał tej sztuki. W sumie w poprzedniej kampanii nie pozwolił rywalom umieścić za jego plecami choćby jednego krążka pięciokrotnie.
To jego druga nominacja w karierze. Cztery lata temu skończył na drugim miejscu, za Henrikiem Lundqvistem z New York Rangers.
Pominięci: Corey Crawford (Chicago Blackhawks), Martin Jones (San Jose Sharks), Roberto Luongo (Florida Panthers), Marc-Andre Fleury (Pittsburgh Penguins), Henrik Lundqvist (New York Rangers)
Podsumowując:
Wszystko wskazuje na to, że po statuetkę sięgnie Holtby. Kanadyjczyk poprowadził swój zespół do drugiego w historii klubu Trofeum Prezydentów, wielokrotnie wygrywał mecze w pojedynkę i był o krok od pobicia rekordu Brodeura.
Całe trio ma jednak za sobą naprawdę solidne sezony, dlatego głosujący mogą sprawić wszystkim niespodziankę i wybrać innego kandydata.
Nasz typ: Braden Holtby (Washington Capitals)
Komentarze