Play-offy NHL: Pierwsza przegrana Hawks w dogrywce (WIDEO)
Po szalonym spotkaniu w Honda Center Anaheim Ducks pokonali Chicago Blackhawks 5:4 i objęli prowadzenie w serii. Jeszcze na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry gospodarze prowadzili 4:2, ale Jonathan Toews wymusił dogrywkę. Miano bohatera meczu przypadło jednak Mattowi Beleskeyowi, który poprowadził "Kaczory" do zwycięstwa.
To nie było bramkarskie widowisko - zarówno Frederik Andersen, jak i Corey Crawford z pewnością szybko będą chcieli zapomnieć o wczorajszym pojedynku. Chociaż obaj zmierzyli się z taką samą ilością strzałów (28), mają za sobą zupełnie inne występy. O ile przy niektórych trafieniach Ducks bramkarza "Jastrzębi" można jeszcze usprawiedliwiać zmianą toru lotu krążka lub zgubioną defensywą, tak większość goli przyjezdnych należy zapisać na konto Duńczyka. A już w szczególności drugą bramkę Toewsa dającą Blackhawks remis.
Pierwsza tercja należała do gospodarzy. Kalifornijczycy pokazali klasę, kontrolowali przebieg meczu nie pozwalając rywalom na zbyt wiele swobody. O całkowitej dominacji ekipy z zachodniego wybrzeża w pierwszej odsłonie świadczyć może fakt, że Hawks nie zaliczyli strzału w światło bramki przez nieco ponad szesnaście minut. Co więcej, hokeiści z "Wietrznego Miasta" zmusili Andersena do wysiłku zaledwie trzy razy, w tym samym czasie podopieczni Bruce'a Boudreau ustrzelili trzy gole.
W drugiej odsłonie Blackhawks zdołali odwrócić losy meczu. Ofensywa w końcu zaczęła stwarzać groźne sytuacje, a defensywa wystrzegała się większych błędów. Pomimo świetnej gry po obu stronach lodowiska przyjezdni nie zdołali jednak doprowadzić do wyrównania. Po bramkach Teuvo Teravainena i Brenta Seabrooka na drugą przerwę hokeiści obu zespołów zjeżdżali przy wyniku 3:2 dla Ducks.
"Jastrzębie" były na skraju porażki już na chwilę przed końcem regulaminowego czasu gry. W 55. minucie krążek nie opuścił strefy obronnej Hawks, co Kalifornijczycy szybko wykorzystali. Ryan Getzlaf przejął gumę i posłał ją do nadjeżdżającego Samiego Vatanena. Młody defensor miał sporo miejsca i czasu na oddanie dokładnego strzału, ale jedynie go zamarkował i podał do stojącego przed Crawfordem Patricka Maroona. 27-letni Amerykanin nie miał najmniejszego problemu z umieszczeniem krążka w siatce. Dzięki asyście przy tym zagraniu Getzlaf pobił rekord punktowy organizacji z zachodniego wybrzeża.
Od przegranej w sześćdziesięciu minutach uchronił przyjezdnych Jonathan Toews. Blackhawks podjęli ryzyko i grali w końcówce sześcioma zawodnikami w polu. Ruch trenera Joela Quenneville'a opłacił się, kapitan zespołu z "Wietrznego Miasta" pokonał Andersena dwukrotnie w ciągu 72 sekund i wymusił rozegranie dogrywki.
Do wczoraj ekipa ze stanu Illinois była w doliczonym czasie gry niepokonana. Dodatkowo, odkąd w zespole grają Patrick Kane i Toews drużyna z Chicago nigdy nie przegrała meczu numer pięć przy stanie 2-2 w serii. Oba te rekordy zostały wczoraj przez podopiecznych Bruce'a Boudreau przełamane.
Tym razem nie doczekaliśmy się hokejowego maratonu, wynik starcia rozstrzygnięto już po 45 sekundach dogrywki. Ryan Kesler oddał potężny strzał na bramkę, ale Crawford niezgrabnie zdołał go odbić. Kanadyjczyk skapitulował jednak po dobitce Matta Belskeya. Na tego gola Hawks nie mogli już odpowiedzieć.
- To jest nasz hokej, "kaczy" hokej - powiedział w szatni Ryan Kesler, który zanotował w tym starciu trafienie i asystę. - Nie lubimy, jak jest zbyt łatwo.
Anaheim Ducks - Chicago Blackhawks 5:4 (3:0, 0:2, 1:2, 1:0)
1:0 Fowler - Thompson - Cogliano 5:10
2:0 Kesler - Silfverberg - Beauchemin 5:42
3:0 Vatanen - Getzlaf 14:37
3:1 Teravainen - Vermette - Sharp 21:11
3:2 Seabrook - Teravainen - Sharp 39:35
4:2 Maroon - Vatanen - Getzlaf 54:45
4:3 Toews - Hossa - Keith 58:10
4:4 Toews - Shaw - Seabrook 59:22
5:4 Beleskey - Kesler - Silfverberg 60:45
Minuty kar: 4-4
Strzały na bramkę: 28-28
Widzów: 17,286
Stan serii: 3-2
Komentarze