Play-offy NHL: Szalony mecz w United Center (WIDEO)
Hokeiści Anaheim Ducks ustanowili wczoraj nowy rekord organizacji strzelając trzy bramki w zaledwie 37 sekund, ale pomimo tego nie zdołali wygrać czwartego półfinałowego starcia. Antoine Vermette poprowadził Chicago Blackhawks do zwycięstwa w doliczonym czasie gry.
To już drugi mecz w tej konfrontacji, w którym "Jastrzębie" wygrywają po kilku dogrywkach. Tak, jak w starciu numer dwa na rozstrzygnięcie wyniku musieliśmy czekać ponad osiemdziesiąt minut. Ekipa z "Wietrznego Miasta" w tegorocznych play-offach specjalizuje się w grze w doliczonym czasie gry, dotychczas wygrała wszystkie cztery spotkania, w których dane jej było zagrać więcej niż sześćdziesiąt minut.
Po dotkliwej porażce, pierwszej przed własną publicznością w tej fazie mistrzowskiej, podopieczni Joela Quenneville wyjechali na lód zmotywowani i głodni zwycięstwa. Jeszcze przed pierwszym wznowieniem gracze Hawks podkreślali, że to spotkanie muszą wygrać, jeśli chcą walczyć o mistrzostwo. Hokeiści ze stanu Illinois zdominowali rywali w pierwszej odsłonie. Frederik Andersen miał sporo pracy, "Jastrzębie" bez przerwy atakowały bramkę gości. Duński golkiper utrzymywał swój zespół w grze przez większość czasu, skapitulował dopiero na niecałą minutę przed pierwszą przerwą. Podczas osłabienia Brandon Saad przejął krążek we własnej strefie obronnej i w mgnieniu oka znalazł się po drugiej stronie lodowiska. Amerykanin wykorzystał lukę w defensywie powstałą po zderzeniu Françoisa Beauchemina z sędzią liniowym i stanął w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Młody napastnik swoją szansę wykorzystał, dzięki czemu gospodarze objęli prowadzenie.
W drugiej tercji sytuacja się odwróciła, tym razem to "Kaczory" częściej atakowały bramkę rywali. Blackhawks zmusili Andersena do wysiłku zaledwie sześciokrotnie, jednak każdy z tych strzałów był bardzo groźny i gdyby nie reakcja ze strony duńskiego golkipera to ekipa z "Wietrznego Miasta" z łatwością dopisałaby kolejne gole do swojego konta. Najbliżej pokonania bramkarza gości był w 27. minucie Brent Seabrook. Defensor uderzył potężnie spod niebieskiej, ale krążek odbił się od konstrukcji bramki.
Po tym, jak na nieco ponad cztery minuty przed końcem drugiej tercji na ławkę kar zjechał Jonathan Toews podopieczni Bruce'a Boudreau rozpoczęli zmasowany atak na bramkę Coreya Crawforda. W przewadze liczebnej Ducks nie zdołali jednak pokonać świetnie broniącego Kanadyjczyka, dokonali tego po chwili, w grze pięciu na pięciu. Winę za błąd w pierwszej odsłonie odkupił Beauchemin, który najpierw zatrzymał krążek w strefie obronnej rywali, a następnie podał do wyjeżdżającego na pozycję Kyle'a Palmieriego. Ten strzelił, a guma po drodze do siatki odbiła się jeszcze od Emersona Etema.
Trzecią odsłonę zapoczątkowało trafienie Toewsa. Chwilę później przewagę bramkową gospodarzy podwoił Brent Seabrook i wydawało się, że doświadczona ekipa z "Wietrznego Miasta" nie wypuści łatwo tak wysokiego prowadzenia. Przyjezdni mieli na ten temat jednak inne zdanie. Ducks do gry powrócili w ekspresowym tempie, w ciągu 37 sekund zaaplikowali Crawfordowi trzy bramki i wyszli na prowadzenie. Tylko jeden zespół w historii ligi potrafił dokonać tego wyczynu szybciej - w 1979 roku hokeiści Toronto Maple Leafs ustrzelili trzy gole w 23 sekundy. Co ciekawe, jednym z zawodników "Klonowych Liści" w tamtym meczu był Joel Quenneville, obecny szkoleniowiec "Jastrzębi".
Blackhawks wymusili dogrywkę po celnym strzale Patricka Kane'a na niecałe osiem minut przed końcem tercji. W pierwszych dwudziestu minutach doliczonego czasu gry Kalifornijczycy grali bardzo dobrze. Hokeiści z zachodniego wybrzeża zdominowali statystykę strzałów na bramkę 17-5, ale na drodze do upragnionego zwycięstwa stał świetnie dysponowany kanadyjski golkiper.
Bohaterem meczu okazał się Antoine Vermette, gracz "Jastrzębi", który poprzednio nie dostał kredytu zaufania od trenera i trzeci mecz tej serii oglądał z trybun. Napastnik sprowadzony w trakcie sezonu z Glendale w 86. minucie dostał idealne podanie zza bramki od Patricka Sharpa. Richard Rakell zablokował pierwszy strzał 32-letniego Kanadyjczyka, ale z dobitką podopieczni Bruce'a Boudreau już sobie nie poradzili.
Chicago Blackhawks - Anaheim Ducks 5:4 (1:0, 0:1, 3:3, 0:0, 1:0)
1:0 Saad 19:13 (w osłabieniu)
1:1 Etem - Palmieri - Beauchemin 38:14
2:1 Toews - Hossa - Saad 43:28
3:1 Seabrook - Saad - Toews 47:38
3:2 Kesler - Silfverberg - Cogliano 48:42
3:3 Beleskey 49:05
3:4 Perry - Getzlaf 49:19
4:4 Kane - Richards - Keith 52:39 (w przewadze)
5:4 Vermette - Sharp - Tervainen 85:37
Minuty kar: 6-10
Strzały na bramkę: 40-51
Widzów: 22,404
Stan serii: 2-2
Komentarze