NHL: Bruins o krok od play-offów (WIDEO)
Ważny mecz w kontekście awansu do fazy mistrzowskiej wygrali wczoraj hokeiści Boston Bruins. "Niedźwiadki" przed własną publicznością pokonały depczących ich po piętach Florida Panthers i zmniejszyły ich szanse na włączenie do walki o Puchar Stanleya.
W tabeli Konferencji Wschodniej robi się tłoczno. Chrapkę na dziką kartę mają znajdujący się poza pierwszą ósemką hokeiści Ottawa Senators oraz Florida Panthers. Na zagrożonej pozycji nie są aktualnie już tylko Bruins, Detroit Red Wings w ostatnich pięciu spotkaniach triumfowali tylko raz i bostończycy są bardzo blisko zajęcia ich miejsca. Do końca sezonu regularnego zostało dziesięć dni i najprawdopodobniej dopiero w ostatnich minutach kampanii dowiemy się, kto awansuje do fazy mistrzowskiej.
Ekipa z Florydy okazała się trudnym przeciwnikiem. Skład Panthers wypełniony jest młodymi, szybkimi zawodnikami, którzy momentami potrafili zamęczyć hokeistów Bruins. Dodatkowo, solidnie pomiędzy słupkami bramki gości przez pięćdziesiąt minut prezentował się Roberto Luongo. Golkiper "Panter" wytrzymał aż do połowy ostatniej odsłony, jednak pod koniec meczu popełnił dwa błędy, które kosztowały drużynę z Sunrise utratę bardzo ważnych punktów.
W pierwszej tercji "Niedźwiadki" zdominowały rywali, ale nie potrafiły wykończyć akcji. Na drodze do upragnionego pierwszego gola pojawiały się słupki i poprzeczki, a także świetnie broniący "Lu". Jednak, jak mówi stare przysłowie - do trzech razy sztuka, po obiciu konstrukcji bramki dwa razy krążek w końcu znalazł się w siatce. Prowadzenie w siedemnastej minucie dał Bruins Loui Eriksson.
W kolejnej odsłonie role się odwróciły. Najpierw potężnym strzałem pod poprzeczkę Tukkę Raska pokonał Brandon Pirri, a następnie błąd Matta Bartkowskiego bezlitośnie wykorzystał Brad Boyes. 32-letni Kanadyjczyk przejął krążek na niebieskiej, szybko przejechał na drugą stronę lodowiska i przepchnął gumę pod parkanami fińskiego golkipera.
Trzecią tercję Luongo rozpoczął od kilku niesamowitych obron. Bodaj najefektowniejszą 35-letni Kanadyjczyk popisał się w 43. minucie, kiedy zablokował strzał z bliska Carla Soderberga. Na prowadzeniu, głównie dzięki postawie "Lu" Panthers utrzymali się jeszcze przez kilka minut. Remis przełamał David Pastrnak. Debiutant minimalnie zmienił tor lotu krążka posłanego spod lewej bandy przez Ryana Spoonera i bramkarz gości skapitulował.
Kolejny błąd "Lu" popełnił na nieco ponad minutę przed końcową syreną. Milan Lucic wjechał w strefę obronną gości i pomimo że było obok niego kilku zawodników Panthers bez problemu oddał strzał w światło bramki. Golkiper zespołu z Sunrise źle ustawił parkany i guma przekroczyła linię bramkową. "Pantery" ruszyły do ataku, miały jeszcze szansę na wyrównanie, ale tylko w słupek uderzył Jimmy Hayes.
Dzięki wygranej "Niedźwiadki" umocniły się na ósmym miejscu w Konferencji Wschodniej i zdecydowanym krokiem zmierzają w stronę play-offów. Bruins i Panthers w tym sezonie zasadniczym spotkają się jeszcze raz - 9 kwietnia na Florydzie.
Boston Bruins - Florida Panthers 3:2 (1:0, 0:2, 2:0)
1:0 Eriksson - Soderberg (16:57)
1:1 Pirri - Campbell, Hayes (5/4, 20:55)
1:2 Boyes (32:37)
2:2 Pastrnak - Spooner, Lucic (49:47)
3:2 Lucic - Pastrnak, Spooner (58:51)
Minuty kar: 6-8
Strzały na bramkę: 29-24
Tempo bostończyków utrzymali Ottawa Senators. Hokeiści ze stolicy Kanady wciąż tracą do Bruins trzy punkty, jednak podopieczni Dave'a Camerona mają o jeden mecz więcej do rozegrania. Minionej nocy nawet świetnie broniący Petr Mrázek nie powstrzymał "Senatorów" przed wyrwaniem kolejnego kompletu punktów. Drużyna z Ottawy pokonała po rzutach karnych Detroit Red Wings 2:1, dzięki czemu wciąż liczy się w pościgu o dziką kartę. Do groźnej sytuacji doszło na początku spotkania. Mark Stone za wysoko uniósł nogę i przypadkowo przejechał łyżwą po twarzy Drew Millera. Hokeista "Skrzydeł" szybko opuścił lodowisko, po meczu potwierdzono, że nie doszło do uszkodzenia oka, łyżwa przecięła tylko skórę twarzy.
Pięćdziesiątego gola w sezonie strzelił wczoraj Aleksandr Owieczkin. Rosjanin dołączył do elitarnego grona zawodników, którzy dobili do tej strzeleckiej bariery sześć razy w swojej karierze. Wcześniej dokonali tego Mike Bossy, Wayne Gretzky, Guy Lafleur, Marcel Dionne oraz Mario Lemieux. Dzięki historycznemu trafieniu "Aleksandra Wielkiego" i kolejnej dołożonej przez niego asyście Washington Capitals pokonali wczoraj przed własną publicznością Carolina Hurricanes 4:2. Poza Rosjaninem bramki dla "Stołecznych" zdobyli Mike Green, Brooks Laich oraz Joel Ward. Po stronie przyjezdnych trafienia zanotowali Nathan Gerbe i Eric Staal.
Drugi raz w krótkim czasie Winnipeg Jets po dobrym meczu stracili prowadzenie w końcówce spotkania. "Odrzutowce" miały szansę odskoczyć od goniących ich w tabeli Los Angeles Kings, ale oddali komplet punktów New York Rangers. Decydującego gola na niecałe cztery minuty przed końcem strzelił Chris Kreider. Pierwsze zwycięstwo po powrocie zaliczył Henrik Lundqvist, który pauzował prawie dwa miesiące. "Król Henryk" wybronił ubiegłej nocy 32 strzały rywali, a "Strażnicy" pokonali Jets 3:2. Departament Bezpieczeństwa pod lupę powinien wziąć bezpodstawny atak Dustina Byfugliena na leżącym na tafli J.T. Millerze. Faul zawodnika z Winnipeg, nieodgwizdany zresztą przez sędziów, mógł doprowadzić do poważnej kontuzji 22-letniego Amerykanina.
Szansę na wskoczenie na stołek lidera Dywizji Atlantyckiej zmarnowali zawodnicy Tampa Bay Lightning. Zespół z Florydy zaledwie dzień po uzyskaniu awansu do fazy mistrzowskiej nieco odpuścił i przegrał z okupującymi dno tabeli Toronto Maple Leafs 1:3. Z gorszej strony pokazał się Andriej Wasilewski, ale nie ma co obarczać winą za przegraną młodego bramkarza, bo defensywa "Błyskawic" także nie grała na zachwycającym poziomie. Popis umiejętności dał jego vis-a-vis James Reimer. 27-letni Kanadyjczyk zanotował aż 40 udanych obron.
Siódmy raz z rzędu zwycięstwo odnieśli hokeiści Columbus Blue Jackets. "Kurtki" pokonały po dogrywce New Jersey Devils 3:2. Co ciekawe, nawet pomimo wygranej, dokładnie w tym spotkaniu hokeiści z Ohio stracili matematyczne szanse na włączenie się do walki o Puchar Stanleya. Decydującego gola w doliczonym czasie gry strzelił Jack Johnson. Oprócz amerykańskiego defensora do bramki "Diabłów" trafili Nick Foligno oraz Brandon Dubinsky, który pokonał Cory'ego Schneidera wykonując rzut karny. Po stronie gości obie bramki zdobył Mike Cammalleri.
Trener Vancouver Canucks Willie Desjardins nie otrzymał jasnego wyjaśnienia, co do wczorajszych kar meczu dla aż dwóch jego podopiecznych. Alex Burrows i Kevin Bieksa opuścili lodowisko na kilka minut przed końcem trzeciej tercji we wczorajszym starciu z Nashville Predators. Pomimo pięciominutowego okresu gry w osłabieniu zespół z Kolumbii Brytyjskiej zdołał wyrwać zwycięstwo. Spotkanie zakończyło się po serii rzutów karnych, "Orki" wygrały 5:4. Kibice obu drużyn mieli po meczu zastrzeżenia do pracy arbitrów.
Wyniki i skróty wszystkich wczorajszych spotkań znajdziecie tutaj.
Komentarze