Wypowiedzi po meczu Polska – Japonia
Poniżej prezentujemy opinie naszych rozmówców, po przegranym przez reprezentację Polski meczu z Japonią.
Sebastian Kowalówka:
Cóż ja mogę powiedzieć. Chcieliśmy bardzo wygrać ten mecz. Z pierwszej tercji złapaliśmy za dużo kar i to się później zemściło. Padły trzy bramki dla przeciwnika, później już było ciężko odrobić stratę. Każdy włożył mnóstwo sił w ten mecz, grał jak najlepiej, no cóż nie wyszło. Trzeba się z tym pogodzić. Za mało oddawaliśmy strzałów na bramkę, nie potrafiliśmy także skutecznie grać podczas gier w przewadze. Przewagi to obecnie bardzo ważny element hokeja i kto nie strzela bramek w przewadze ten przegrywa mecz. Źle gra kadry na pewno nie wyglądała. Każdy z nas starał się jak najlepiej wypełniać nowe założenia taktyczne. Bardzo się cieszę że tylu ludzi przyszło na nasz mecz. Bardzo nam pomagali w dzisiejszym meczu, pozostaje nam tylko podziękować za doping i przeprosić za porażkę. Ale mogę zapewnić chcieliśmy za wszelką cenę dogonić rywala, ale niestety nie udało się.
Rafał Radziszewski:
Na pewno czujemy niedosyt po tym meczu. Do ósmej minuty pierwszej tercji mieliśmy przewagę, Japończycy nie wjeżdżali do nas do tercji, wszystko układało się po naszej myśli. Ale pierwsza kara i od razu bramka dla przeciwników zrobiły swoje. Japończycy ten element mają bardzo dobrze opanowany, zdobyli trzy bramki w przewagach i to głównie zadecydowało o ich zwycięstwie. Nie strzelają wszystkiego na bramkę, tylko obok bramki a tam dwóch zawodników najeżdża i wykańcza akcję. Po tym jak objęli trzybramkowe prowadzenie, Japończycy cofnęli się do własnej tercji i już tak nie atakowali. Mieliśmy analizę gry rywala przed meczem. Oglądaliśmy ich spotkanie z Wielką Brytanią, ale jak wiemy wszystko wychodzi na lodzie. Trudno gra się takie mecze, gdy w lidze nie mamy do czynienia z takimi pojedynkami. W polskiej lidze jest mało takich meczy rozgrywanych przy takiej szybkości. Nawet finały play- off nie są tak szybkie, jak ten dzisiejszy pojedynek. A skutek widzieliśmy dzisiaj.Co do kadry to wydaje się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, trener miał tylko dwa tygodnie na zgranie drużyny. Myślę, że ta drużyna jest o niebo lepiej nastawiona mentalnie, niż wcześniej. Każdy w tych meczach dał z siebie wszystko, a zabrakło po prostu doświadczenia.
Adam Borzęcki:
Szczególnie ta trzecia bramka podcięła nam skrzydła i później było już trudno gonić przeciwnika. To było w miarę wcześnie i mieliśmy dużo czasu aby strzelić parę bramek i odrobić straty. Japonia to dobry przeciwnik, w ostatnich kilku latach zdecydowanie podciągnęli się. Dobrze jeździli na łyżwach, taktycznie też byli nieźle przygotowani. To nie jest już ten przeciwnik, z którym jeszcze kilka lat temu gładko wygrywaliśmy. My natomiast próbowaliśmy walczyć do końca, ale nic niestety nie chciało wejść. W szatni po pierwszej tercji było w miarę spokojnie. Nerwowe ruchy nic by nikomu nie dały. Staraliśmy poprawić naszą grę, wyeliminować jej słabsze elementy. Szukaliśmy także tych dobrych, staraliśmy się nawzajem podbudować, pocieszyć, bo przecież mecz nie był jeszcze przegrany. W pierwszych dwudziestu minutach było 3:0 dla nich, w kolejnych czterdziestu minutach mogło być zupełnie inaczej. Nie było pesymizmu, wierzyliśmy do końca, że uda się wygrać. Wszyscy chyba widzieli, że pozostawiliśmy serce na lodzie. Niestety nie udało się dogonić przeciwnika, no niestety taki jest sport. W kontekście meczu zabrakło głównie skuteczności, np. ja miałem bardzo dobrą okazję, ale niestety jej nie wykorzystałem. Kilku chłopaków też miało doskonałe okazje, ale nic niestety nie wpadło. Na pewno mecz inaczej by się potoczył, gdyby wpadła bramka na trzy do dwóch, byłoby bardziej gorąco, może bardziej zdenerwowani byliby Japończycy, popełniliby jakieś głupie błędy i mogłoby to się zupełnie inaczej skończyć. Myślę, że zabrakło po trochę wszystkiego. Nie jesteśmy drużyną z grupy „A”, która gra idealnie, po prostu brakuje nam trochę tego to tamtego, ale braki próbujemy nadrobić charakterem, sercem i walecznością oraz wypełnianiem zadań taktycznych. Może za bardzo byliśmy nastawieni na to, że powinniśmy ich trochę porozbijać i przez to siądą. Ale sędzia gwizdał wszystko, nawet to co było na pograniczu, tego co inny sędzia by nie zagwizdał. Nie chce narzekać na sędziów, ale momentami sędzia był bardzo drobiazgowy. Co do zmian które dokonały się w kadrze – mimo, że jeszcze tego na lodzie do końca nie widać, ja od razu zauważyłem zmiany na lepsze. Każdy z nas próbuje grać to co ma nakreślone przez trenerów. Poza lodem jest naprawdę świetna atmosfera, nie ma tego co było wcześniej, że są podziały na kluby. Teraz wszyscy jesteśmy w jednej drużynie i razem ciągniemy ten wózek. Organizacyjnie wiele rzeczy się pozmieniało, teraz nie musimy o niczym innym myśleć tylko o graniu. I o to chyba chodziło. Z tygodnia na tydzień praca sztabu trenerskiego będzie przynosiła efekt. Dzisiaj kibice byli świetni, głośno nas dopingowali, czym bardzo nam pomagali. Wielkie podziękowania dla nich. Po przegranym meczu takich kibiców życzyli byśmy sobie wszędzie, którzy mimo wszystko potrafią podziękować za walkę, za mecz. Zdajemy sobie sprawę, że sprawiliśmy zawód ale mamy nadzieje, że będzie już tylko lepiej.
Leszek Laszkiewicz:
Po raz pierwszy mamy bardzo dobre warunki do treningu i gry, odkąd gram w reprezentacji. Możemy się skupić wyłącznie na elementach hokejowych, sprawy organizacyjne wyglądają lepiej niż na poprzednich zgrupowaniach. Jest tak jak w zagranicznych profesjonalnych klubach. Od tego zaczyna się budowanie drużyny, co ma wpływ na wyniki. Związek zrobił wiele byśmy wygrali ten turniej, niestety nie udało się. Cała drużyna chciała pokonać Japonię, walczyliśmy do końca, zaważyła pierwsza tercja i stracone bramki w osłabieniu. Później było już ciężko odrobić straty. Jest nam wszystkim teraz smutno.
Grzegorz Piekarski:
Zaważyła pierwsza tercja, gdy w ciągu kilku minut straciliśmy trzy bramki. Japończycy zagrali bardzo dobrze taktycznie, widać że długo nastawiali się na ten turniej. Nie chciałbym narzekać tylko na sędziego bo Japończycy zasłużyli na zwycięstwo. Byli po prostu lepsi. Sędzia jednak w niektórych momentach karał tylko naszych zawodników, fauli przeciwników nie widział. Teraz będzie czas na przemyślenia i zorganizowanie jakiegoś turnieju. Nie możemy się załamywać, porażki są wliczone w sport. Staraliśmy się z całych sił, by nie zawieść kibiców. Publiczność była bardzo żywiołowa, zapełniła szczelnie całą halę w ostatnim spotkaniu, to był jeden z głównych aspektów tego meczu.
Komentarze