Roman Steblecki: Polskiemu hokejowi daleko do profesjonalizmu
- Dla mnie wszystkie decyzje jakie zapadają i samo przygotowanie hokejowej centrali do rozpoczęcia rozgrywek jest karygodne. Nie ma żadnej organizacji i jest to delikatnie mówiąc partyzantka. Brakuje ustalonych zasad, a gdy już się pojawią to wzbudzają ogromne kontrowersje - nie owija w bawełnę olimpijczyk Roman Steblecki. Z byłym zawodnikiem Cracovii, a obecnie hokejowym ekspertem rozmawiamy o problemach trapiących polski hokej oraz zakończonej właśnie pierwszej fazie rozgrywek Polskiej Hokej Ligi.
HOKEJ.NET: Przed sezonem było sporo kontrowersji z wyborem miasta gospodarza przyszłorocznych mistrzostw świata w naszym kraju. Ostatecznie zdecydowano się na katowicki Spodek. Czy to dobry wybór?
Roman Steblecki: - Jeśli chodzi o tę kwestię to nie chciałbym się bezpośrednio wypowiadać. Uważam jednak, że zmianamiejsca i powierzenie organizacji Katowicom może wyjść na dobre polskiemu hokejowi. Natomiast najbardziej kontrowersyjny jest sposób w jaki to wszystko było załatwiane.
Na początku listopada kadra Jacka Płachty przeszła pierwszy poważny sprawdzian. Jak Pan oceni dyspozycję kadrowiczów?
- Moim zdaniem występ reprezentacji w Janowie był poniżej oczekiwań. Trener Jacek Płachta będzie miał sporo do myślenia, by stworzyć zespół, który może nawiązać walkę z wyżej notowanymi przeciwnikami na mistrzostwach świata. Najbardziej szkoda mi tegorocznych mistrzostw, które odbyły się w Krakowie. Była to dla nas niepowtarzalna szansa, by pokusić się o awans do elity. W Katowicach będzie o wiele trudniej.
Sporym echem odbiły się powołania do reprezentacji Michaela Cichego i Mike’a Dantona. Czy to odpowiedni kierunek?
- Każdy kierunek jest dobry, jeśli to zagwarantuje nam awans. Ważne jest również to, by nie spaść do niższej dywizji. W tym celu należy stworzyć zespół, który będzie w stanie temu podołać. Jeśli chodzi o Michaela Cichego to jest to błyskotliwy i bramkostrzelny napastnik. Potrzeba nam graczy, którzy potrafią strzelać gole. Wiemy natomiast jaki jest Danton. Jest to gracz zaczepny, słynący z twardej gry. Taki zawodnik również może się przydać.Póki co jednak ich występy nie były rewelacyjne. Być może było to spowodowane tremą związaną z debiutem, ale uważam że nie dali drużynie tego czego można od nich oczekiwać. Na pewno stać ich na więcej.
Wróćmy do polskiej ligi. Ostatnio spory dyskurs wywołała kwestia walkowerów. Jak Pan się do tego odniesie?
- Powiem krótko: Dla mnie wszystkie decyzje jakie zapadają i samo przygotowanie hokejowej centrali do rozpoczęcia rozgrywek jest karygodne. Nie ma żadnej organizacji i jest to delikatnie mówiąc partyzantka. Brakuje ustalonych zasad, a gdy już się pojawią to wzbudzają ogromne kontrowersje. Wiadomo, że nie wszystkim można dogodzić, ale jeśli coś ustala się wcześniej i wszyscy o tym wiedzą, to należy się tego trzymać. Trzeba sobie powiedzieć wprost: w polskim hokeju wiele rzeczy należy zmienić i poustawiać tak, by wyglądało to profesjonalnie. A do tego niestety nam daleko.
W ostatnich dniach spotkaliśmy się z kolejną niezrozumiałą decyzją. Chodzi tu o mecz 21. kolejki między Polonią Bytom i Jastrzębiem, który został przerwany i ostatecznie przeniesiony do małej hali katowickiego Spodka.
- Jak się okazuje ten mecz i tak nie będzie miał znaczenia dla układu tabeli. Według mnie spotkanie powinno się odbyć. Nie miałem okazji być na lodowisku w Bytomiu, dlatego nie podejmuję się oceny jego stanu. Natomiast tutaj również chcę po raz kolejny podkreślić: powinny obowiązywać zasady, których należy się trzymać. Musi również zostać określony jasny i przejrzysty regulamin. Rozstrzygnięcia podejmowane na gorąco zawsze będą wzbudzać kontrowersje. Wiadomo, że każdy będzie pilnował swojego. Należy uporządkować wszystko, gdyż później - mówiąc wprost - śmiejemy się z podjętych decyzji.Taka jest niestety prawda.
Jak oceni Pan przepis, w myśl którego pięćdziesiąt procent czasu gry w lidze musi rozegrać polski bramkarz. Czy to pomoże naszemu hokejowi i docelowo reprezentacji?
Za nami dwie rundy zmagań w PHL. Jak Pan oceni tę fazę rozgrywek?
- Ja osobiście, obserwując mecze głównie w Krakowie, jestem odrobinę zawiedziony. W zeszłym sezonie byłem świadkiem większej liczby spotkań na wyższym poziomie. Z pewnością wynika to z faktu, że w lidze jest dwanaście drużyn. Widać różnicę między szóstką, która zagra w grupie silniejszej, a szóstką lub raczej czwórką zespołów w grupie słabszej. Ekipy te zdecydowanie odstają od reszty stawki.
A jak Pan skomentuje postawę Cracovii, która przed sezonem dokonała rewolucji kadrowej?
Zmiany te były spowodowane możliwością udziału w Hokejowej Lidze Mistrzów. Czy polską drużynę organizacyjnie i sportowo stać na grę w tych rozgrywkach?
Rozmawiał: Łukasz Sikora
Komentarze