Dulęba: W każdym meczu chcemy wygrywać
W listopadzie 2012 r. Mariusz Dulęba rozpoczął pracę w roli trenera drużyny amatorskiej Czarty Kraków. Zawodnicy pod jego opieką trenują od paru tygodni, zdążyli też rozegrać już kilka spotkań, zakończonych zarówno zwycięstwami jak i porażkami. Zadaliśmy Panu Mariuszowi Dulębie kilka pytań dotyczących początków jego pracy z drużyną Czartów Kraków.
Nie da się ukryć, żeMariusz Dulęba tonie jest osoba anonimowa wpolskim hokeju nalodzie. Ośmiokrotny Mistrz Polski iwielokrotny reprezentant Polski, jeszcze doniedawna czynny gracz Cracovii. Jak doszło dotego, żezostał Pan trenerem drużyny amatorskiej Czarty Kraków? Co zadecydowało oPana decyzji „na tak”?
Wiem, żechłopaki zCzartów oddłuższego czasu szukali trenera iprzez różne kontakty dotarli domnie. Co zdecydowało odecyzji „na tak”? Napewno moja żona… (śmiech), aponadto wyzwanie, wiążące się zpracą, którą zdecydowałem się tutaj wykonywać. Zaangażowanie tych ludzi, którzyprzychodzą natreningi niemalże wnocy ićwiczą zwielkim zapałem jest dla mnie bezcenne iwidząc je nie sposób było im odmówić.
Jak przyjęli Pana zawodnicy ijak widzi Pan swoją rolę – trenera wdrużynie amatorskiej?
Byłem zszokowany przyjęciem przeddrużynę, oczywiście wznaczeniu pozytywnym. Podeszli domnie zrespektem ilekkim dystansem. Ten dystans jednak momentalnie udało się skrócić dowymaganego minimum.
Zawodnicy stanowią grupę inteligentnych ludzi ito chciałbym podkreślić. Zanim tutaj przyszedłem, uczyli się gry zróżnych źródeł: zinternetu, podglądając zawodowców, oglądając mecze, aja chce im przekazać moją myśl szkoleniową, oni zaś chcą się uczyć.
Co Pana zdaniem jest najtrudniejszym elementem wpracy trenera istanowi największe wyzwanie, aco daje najwięcej satysfakcji?
Najwięcej satysfakcji daje obserwowanie, jak zawodnicy ztygodnia natydzień robią coraz towiększe postępy. Nie ukrywam bowiem, kiedy zobaczyłem ich pierwszy raz nalodzie, byłem lekko podłamany (śmiech), alejednocześnie stało się tobardzo dużą motywacją dla mnie. Co jest najtrudniejsze wpracy? Chyba emocje podczas meczu. Będąc trenerem stoi się zboku inie ma się bezpośredniego wpływu nawynik, nie można – choć nieraz bysię chciało – samemu wejść zanich nalód iwziąć sprawy wswoje ręce. Zawodnicy grają lepiej lub gorzej, aja jako trener staram się wpłynąć nato, żebygrali lepiej ipomału, krok pokroku, tosię udaje.
Jakie są według Pana najważniejsze różnice ijakie podobieństwa pomiędzy hokejem amatorskim aprofesjonalnym, któryprzecież uprawiał Pan nanajwyższym poziomie wiele lat?
Oczywiście są różnice wpoziomie wyszkolenia technicznego: jazdy nałyżwach czy oddawania strzałów – pracujemy nadtym. Poza tym znajomość taktyki, świadomość taktyczna idyscyplina wtym elemencie zawodników wtrakcie meczu, gdynie można „tracić głowy”. Amatorzy muszą się tego nauczyć, profesjonaliści nabywają toniejako naturalnie nakażdym etapie cyklu szkolenia. Oczywiście także zawodowcom zdarzają się błędy taktyczne, sport togra błędów.
To co jeszcze różni, tofakt, żez zasady profesjonaliści zarabiają pieniądze grając whokeja, aamatorzy płacą zwłasnych kieszeni, aby móc sfinansować swoją grę. Oba te światy łączy jednak jedna podstawowa rzecz – wyjątkowe zaangażowanie. Jedni idrudzy muszą je mieć, aby mócuprawiaćten niełatwy sport.
Czego według Pana najbardziej brakuje chłopakom zCzartów Kraków, aw czym wyróżniają się nakorzyść? Czy jest coś, wczym już teraz są lepsi odswoich przeciwników? Chodzi mi zarówno oumiejętności hokejowe jak ikwestie osobowości, dyscypliny, anawet organizacji wzespole. Czego może Pan ich przede wszystkim nauczyć, orazczy jest coś czego Pan może nauczyć się odnich (śmiech)?
Myślę, żejuż teraz są lepsi wtym, żezaczynają grać taktycznie. Tooczywiście zawsze jest ciężko wdrożyć wzespole, alepo totutaj jestem. Nie wszyscy chcą strzelać bramki, bo wiedzą, żejeden musi bronić, żebydrugi mógł bramkę zdobyć. Brakuje jeszcze doświadczenia ihokejowego cwaniactwa, alenabieramy tego. Odchłopaków czerpię energię dopracy, poza tym lubią, tak jak ja, czasem pożartować!
Wjakim meczu, wktórym prowadził Pan zespół dotej pory, nerwy naławce trenerskiej były największe?
Tobył przegrany mecz wSanoku zKogutami. Mówiąc delikatnie sędziowie nie szanowali zawodników, którzyjadą cztery godziny, żebyrozegrać mecz. Zepsuli towidowisko: mnie, mojemuzespołowi ikibicom, którzyprzyszli naten mecz.
Czy praca zCzartami może być dla Pana pierwszym krokiem wkierunku poważniejszego zajęcia się szkoleniem whokeju? Czy rozważa Pan pójście wtym kierunku?
Zgadza się. Bardzo chciałbym, żebytak właśnie było.
Jakie są Pana cele krótko idługoterminowe pracy trenerskiej zdrużyną? Czego Panu życzyć?
Myślę, żechłopcy poznali mnie już nana tyle bywiedzieć, żew każdym meczu chcemy wygrywać. Oczywiście zawsze wygrywać się nie da. Możemy przegrać, alezawsze powalce odpierwszej doostatniej minuty itego nam odmówić nie można. Czarty tomy wszyscy, więc sobie izawodnikom życzę zdrowia. Marzy mi się też sparing Czartów zseniorską drużyną hokejową Cracovii – może zarok?
Tego wszystkiego życzę idziękuję zarozmowę!
Wywiad przeprowadził:Andrzej Tuleja
Komentarze