Maciej Szwoch: Rozwój w moim fachu to mus!
- Mądrość trenera bramkarzy powinna opierać się na znajomości hokeja od podstaw. W ostatnim sezonie widziałem 150 różnych hokejowych spotkań – NHL, Elitserien, drużyn narodowych i juniorskiego hokeja. Ponadto, myślę że moje relacje z innymi trenerami bramkarzy, mają ogromny wpływ na to, co i jak robię - opowiada nam Maciej Szwoch, trener bramkarzy szwedzkiego MODO Hockey, jeden z odkrywców talentu Viktora Fastha.
Hokej.Net: Urodziłeś się w Gdańsku, czy odwiedzasz rodzinne strony?
Maciej Szwoch (trener bramkarzy w MODO Hockey) - Oczywiście! Byliśmy w Gdańsku podczas Mistrzostw Europy. To wspaniałe miasto, ale niestety w ciągu ostatnich lat nie odwiedzałem go tak często, jak bym chciał.
W wieku 21 lat zakończyłeś swoją przygodę z hokejem. Czy jako bramkarz nie widziałeś dla siebie już miejsca między słupkami? Czym to było spowodowane?
- Myślę, że każdy w swoim życiu przechodzi przez różne etapy, które kierują go na różne ścieżki życiowe. W momencie kiedy kończyłem karierę, działo się wiele rzeczy w moim życiu osobistym, mających wpływ na moją grę. Jednak najważniejszym powodem zakończenia kariery był brak czerpania radości z gry. W ciągu mojej kariery marzyłem, aby osiągnąć poziom w pełni profesjonalny. Kiedy zdecydowałem się, że szanse na to są znikome, po prostu przerwałem grę. To była najlepsza decyzja w moim życiu.
Po zawieszeniu łyżew na kołku zająłeś się trenowaniem bramkarzy. Czy to było twoje marzenie by się spełniać w tym fachu?
- W pewnym sensie tak. Kiedy jeszcze grałem, miałem pewne pomysły co powinien robić trener bramkarzy, a czego nie powinien. Zawsze wiedziałem, że kiedy zakończę karierę to będę chciał spróbować swoich sił w tej profesji. Szybko zorientowałem się, że to moja pasja i jestem do tego stworzony. Trenowanie i rozumienie na czym ono polega, przyszło do mnie naturalnie, a polepszanie się w tym fachu stało się moim nowym marzeniem.
Powiedź nam na co najczęściej zwracasz uwagę podczas szkolenia bramkarzy? Jak wygląda twoja codzienna praca?
- Najczęściej docieram do mojego biura o 6 rano, ponieważ jestem także trenerem do spraw analizy wideo. Zaczynam dzień pracy od analizy naszego kolejnego przeciwnika i od zbierania materiałów dla naszego zespołu szkoleniowego. Kiedy już to zrobię, oglądam nasz ostatni mecz i oceniam naszego bramkarza i przygotowuję materiał wideo na spotkanie trenerów, podczas którego patrzymy, co da się polepszyć w taktyce. Zazwyczaj wychodzę na lód 15-20 minut przed początkiem treningu, z jednym z bramkarzy i trenuję z nim indywidualnie. Po treningu, przygotowuję materiał wideo dotyczący bramkarza naszego kolejnego rywala. Wracam do domu około 14 i resztę dnia poświęcam mojej rodzinie.
Jako młody człowiek cały czas uczysz się trenerskiego fachu. Gdzie doskonalisz i zdobywasz swoją wiedzę trenerską? Jeździsz na jakieś kursy szkoleniowe?
- Rozwój w moim fachu to mus! Czasami chodzę na zajęcia zorganizowane przez szwedzką federację hokejową. Ale według mnie najlepszą formą rozwoju w tym fachu, jest dobry kontakt z bramkarzami, słuchanie ich uwag, indywidualne podejście do każdego z nich. Moim trenerem mentalnym jest Andy Svard, naprawdę wiele mu zawdzięczam. Andy ma ogromny wpływ na to, co robię i przede wszystkim na moje umiejętności. Zawsze omawiamy to jak pracuję z bramkarzami. Jak mogę pracować nad sobą, ucząc się wiele o hokeju. Mądrość trenera bramkarzy powinna opierać się na znajomości hokeja od podstaw. W ostatnim sezonie widziałem 150 różnych hokejowych spotkań – NHL, Elitserien, drużyn narodowych i juniorskiego hokeja. Ponadto, myślę że moje relacje z innymi trenerami bramkarzy, mają ogromny wpływ na to, co i jak robię. MODO ma obecnie wspaniały związek z Ianem Clarkiem, który jest jednym z najlepszych na świecie w swoim fachu i możliwość uczenia się od niego jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem i zaszczytem.
W 2009 roku rozpocząłeś trenowanie Viktora Fastha, jak wspominasz początki tej współpracy? Czy można cię nazwać odkrywcą jego talentu?
- Pamiętam nasze wspólne początki. Nie były one łatwe, ze względu na uraz kolana, który Viktor miał w pierwszym sezonie naszej wspólnej pracy. Przed i po jego operacjami, zapraszałem go do treningów z naszym bramkarzem z juniorów. Dzięki temu poznaliśmy się nawzajem bardzo dobrze. Zdobyliśmy swoje zaufanie i to właśnie ono było impulsem do dalszej pracy, na zasadzie partnerskiej. Viktor był zawsze utalentowanym bramkarzem. Moim zadaniem było tylko prowadzenie tego talentu w odpowiednim kierunku, a także zadawanie mu pytań, tak by znaleźć elementy, które mogły sprawić, by był jeszcze lepszy. Refleksja nad własnym sobą zawsze pozwala na rozwój osobisty i profesjonalny.
Viktor Fasth przez dwa ostatnie lata stał się najlepszym bramkarzem w Elitserien. Świetnie sobie radził na Mistrzostwach Świata Elity. Niedawno podpisał kontrakt z Anaheim w NHL. Nad czym musi jeszcze popracować, by stawać się coraz lepszym bramkarzem? Czy jesteś z niego dumny?
- Zawsze kiedy zmieniasz szczebel i miejsce rozgrywek, musisz się dopasować. Bramkarze, którzy przechodzą do NHL muszą dopasować swoje myślenie do tamtejszych realiów. W Szwecji większość gry opiera się na podaniach na skrzydła, co oznacza szybką wymianę krążka, więcej się podaje, rzadziej strzela. W NHL jest na odwrót, częściej strzelają niż podają. To zmienia kilka rzeczy dla Viktora, do których będzie musiał się szybko dopasować. Ale jestem o to spokojny, bo jednym z największych zalet Viktora jest umiejętność szybkiego zbierania, analizowania i wdrażania informacji, które wokół siebie widzi. Wierzę, że da sobie świetnie radę! Między bramkarzami a ich trenerami zawsze nawiązuje się silne emocje. Tak było ze mną i Viktorem. Moja narzeczona zawsze mówiła, że mamy jedną biologiczną córkę i grupę adaptowanych synów. I ja go tak traktuję! Kiedy moi podopieczni grają, zawsze jestem podekscytowany. Kiedy przegrywają, mocno to przeżywam. Czy jestem z niego dumny? Oczywiście... Wiem, jak ciężko pracował i ile rzeczy musiał poświęcić, by być w tym miejscu, w którym jest. Mimo tego, że nie rozmawiamy tak często jak w przeszłości, jesteśmy w stałym kontakcie. Kontrolujemy swoje postępy.
Reprezentacja Szwecji odpadła już w ćwierćfinale Mistrzostw Świata mimo bardzo mocnego składu. Jakie były przyczyny braku medalu? Czy masz do Fastha jakieś uwagi za występy w bramce?
- Chyba każdy w drużynie był zawiedziony. Znam wielu zawodników z drużyny jak i ze sztabu szkoleniowego i jestem pewny, że zajmie im trochę czasu żeby ochłonąć po tej porażce w ćwierćfinale. Dla kogoś z zewnątrz ciężko skomentować dokładne przyczyny porażki. Jedno wiem na pewno, przeciwnicy „Trzech Koron” odrobili znakomicie swoje zadanie domowe przy analizie wideo spotkań Szwedów, bezlitośnie wykorzystując jej słabości i tłumiąc zalety, szczególnie w ćwierćfinale. Viktor rozegrał dobre spotkanie, w niektórych może mogło mu pójść lepiej. Ale pamiętaj – wygrywasz i przegrywasz zawsze jako drużyna.
Po dwóch latach spędzonych w pierwszym zespole Vaxjo związałeś się z MODO Hockey, odbiło się to szerokim echem w szwedzkich mediach. Dlaczego? Czy transfery trenerów bramkarzy są tak rzadkie?
- Przede wszystkim media trochę rozdmuchały to wszystko. W newralgicznym momencie sezonu zdecydowały się napisać artykuł, dokładnie w tym samym dniu kiedy MODO grało przeciwko nam. Nie wspomniano, że miałem oferty z innych klubów. Poczułem, jakby to było narzędzie to zdeprymowania obu drużyn i jestem wdzięczny za wsparcie, które udzielił mi mój klub. Po sezonie zdecydowałem się przejść do MODO. Miałem kilka innych możliwości, ale właśnie MODO było dla mnie najlepszą opcją. Możliwość pracy w dobrze poukładanej organizacyjnie drużynie i możliwość pracy z Ianem Clarkiem było zarówno motywujące, jak i wynagradzające za dotychczasowy trud wkładany w to co robię. Bramkarscy trenerzy zazwyczaj dłużej pracują w jednej drużynie, więc odpowiadając na Twoje pytania, to tak – zmiany trenerów w moim fachu są rzadkie.
W ostatnim sezonie w MODO trenowałeś Mikael Tellqvist, który odszedł do KHL. Jak ci się z nim współpracowało? I kto teraz go zastąpi w bramce MODO?
- Mikael był prawdziwym profesjonalistą i moim idolem, jeśli chodzi o pracowitość. Praca z nim była spełnieniem marzeń. Uwielbiałem go jako sportowca, ale także jako osobowość. Zawsze przynosił masę pozytywnej energii do szatni. Jako zawodnik, dodawał drużynie pewności siebie i zawsze był jej jednym z liderów. Życzę mu wszystkiego co najlepsze w KHL i w Dynamie Ryga. W następnym sezonie wystąpi u nas Oscar Alsenfelt z Vaxjo Lakers i Bernhard Starkabaum z Villacher SV. Obaj są w wieku rozwojowym, z różnymi doświadczeniami. Bernhard ma ogromne doświadczenie na arenie międzynarodowej, grając dla austriackiej drużyny narodowej, a Oscar był znaczącą postacią w Allsvenskan, który awansował do Elitserien. Nie mogę się doczekać pracy z oboma zawodnikami.
Masz dopiero 27 lat, wielu zawodników jest od ciebie starszych. Czy nikt nie traktuje cię z góry, lekceważąco. Czy jednak zawodnicy są profesjonalistami i tak się zachowują?
- W zasadzie to niewielu zawodników pyta ile mam lat. Nigdy tego nie doświadczyłem, myślę że głównie dlatego, że zawodnicy szanują trenerów. Parę lat temu spotkałem Tannicka Tregaro, słynnego szwedzkiego trenera, podczas konferencji w Vaxjo. Zapytałem go wówczas, jak radzi sobie z trenowaniem swoich rówieśników. Yannick zastąpił trenera swojego zespołu w młodym wieku, kiedy ten zmarł. Powiedział mi wtedy: „Jeśli pokazujesz swoim zawodnikom, że masz do nich szacunek i posiadasz odpowiednie kwalifikacje, będą robić to samo“. I w pełni potwierdzam jego słowa.
Współpracujesz też z reprezentacjami Szwecji do lat 17 i 20. Czy to dla ciebie wyróżnienie i współpraca na dłużej?
- Praca z drużyną narodową to ogromny zaszczyt. Reprezentowanie kraju sprawia, że jesteś bardzo dumny. To nie jest praca z kategorii tych, do których można zaaplikować. To federacja zwraca się do Ciebie. Uwielbiam pracę z drużynami narodowymi i mam nadzieję, że moja przygoda z nimi potrwa jeszcze parę ładnych lat. Ostatnia okazję na pracę z kadrą narodową miałem przed mistrzostwami świata do lat 20. Obym na kolejną nie musiał długo czekać.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Komentarze