Świat daleko nam uciekł - pierwsza część wywiadu z Henrykiem Gruthem
- Rozmowy z moimi kolegami, którzy trenują w Polsce, utwierdzają mnie w przekonaniu, że Polskę i Szwajcarię dzieli metodologiczna przepaść. Wielu moich znajomych nie słyszało o nowych schematach gry w przewadze, w osłabieniu, a nawet o innowacyjnych metodach treningu siłowego - powiedział nam Henryk Gruth, jeden z najlepszych obrońców w historii polskiego hokeja, a obecnie trener i koordynator juniorów w ZSC Lions Zurych.
HOKEJ.NET: - Kolekcjonuje pan mistrzostwa Szwajcarii w zawrotnym tempie. W tym roku zdobył pan już swoje piąte złoto...
Henryk Gruth*: - Ale muszę od razu zaznaczyć, że każdy tytuł kosztuje wiele sił. W Szwajcarii, podobnie jak w Polsce, obowiązuje zasada "bij mistrza". Dlatego też każdy rywal do spotkania z nami przystępuje podwójnie zmotywowany. Nie chodzi tutaj tylko o punkty, ważny jest przede wszystkim prestiż. Udowodnienie tego, który z klubów najlepiej pracuje z młodzieżą.
Zdradzi nam pan kilka elementów ze swojego warsztatu?
- Przede wszystkim łączę doświadczenie trenerskie z zawodniczym. Miałem styczność z wieloma stylami gry i staram się wyciągnąć z nich zdecydowanie najlepsze elementy.
Tak właśnie wygląda moja filozofia pracy. Na razie się sprawdza.
Pracujecie w klubie według tych samych schematów?
- Koncepcja jest taka sama. Przede wszystkim jesteśmy jedną wielką rodziną. Odpowiadam co prawda za juniorów, ale współpracuję też z trenerami prowadzącymi pierwszą drużynę. W zeszłym roku przez sześć miesięcy pomagałem Bengtowi-Ake Gustafssonowi.
- Ogólnie cały czas staram się być na bieżąco z nowinkami taktycznymi. Wykładam w szwajcarskiej Akademii Wychowania Fizycznego i to daje mi wiele powodów do zadowolenia. Zresztą każdy ze szkoleniowców powinien dbać o swój rozwój. Służą temu wewnętrzne konsultacje i szkolenia trenerów...
Nad iloma zawodnikami sprawuje pan pieczę?
Obecnie jest ich 800, najwięcej w całej Szwajcarii. To praktycznie cały region Zurych, wyłączając konkurujące z nami Kloten. Zresztą w całym kraju jest pięć dobrych ośrodków hokejowych.
Kontaktuje się pan z polskimi szkoleniowcami?
- Już kilkanaście lat temu powiedziałem, że jestem otwarty na kontakty z trenerami z Polski. Bliższa więź łączy mnie z byłymi kolegami z lodu. Mailują do mnie, pytają o niuanse, a ja chętnie dzielę się swoim doświadczeniem. Zresztą nie ograniczam się tylko do mailów. Kilku kolegów odwiedziło mnie w Szwajcarii. Pokazałem im, jak wygląda tutaj proces szkolenia. Muszę przyznać, że byli pod ogromnym wrażeniem.
A w Polsce trudno o jakiekolwiek sympozja trenerskie...
- Ostatnio rozmawiałem z Markiem Góreckim z Torunia, który przekazał mi smutną informację. W Polsce nikt nie organizuje specjalnych szkoleń dla trenerów. Zatem jak ci chłopcy mają iść do przodu, skoro brakuje podstaw? Mówi się, że nie ma osób chętnych, które by się tym zajęły. Hmmm... może w najbliższym czasie ja coś zorganizuję?
Świat daleko nam uciekł?
- Oj daleko. Rozmowy z moimi kolegami, którzy trenują w Polsce, utwierdzają mnie w przekonaniu, że Polskę i Szwajcarię dzieli metodologiczna przepaść. Wielu moich znajomych nie słyszało o nowych schematach gry w przewadze, w osłabieniu, a nawet o innowacyjnych metodach treningu siłowego.
To są szczegóły, ale...
...później wszystkie braki wychodzą na światło dzienne...
- No właśnie, i tu jest pies pogrzebany. Gdy niewłaściwie szkolisz zawodnika, to później kolejnemu trenerowi ciężko oduczyć go złych nawyków. Gdy do mojej drużyny trafi 15-letni zawodnik, mający problemy z grą w osłabieniu albo źle trzymający kij, to wtedy moim zadaniem - jako koordynatora juniorów - jest zebranie wszystkich trenerów młodszych grup i pokazanie im tych niedociągnięć.
Trzeba inwestować i doszkalać najmłodszych, a wtedy nie będzie problemów w starszych grupach młodzieżowych.
Rozmawiali Radosław Kozłowski, Sebastian Królicki
* Henryk Gruth:
- podczas 22 sezonów w polskiej lidze rozegrał 628 meczów, zdobył w nich 134 gole. W latach 1983 i 1988 zdobył "Złoty Kij" przyznawany przez redakcję katowickiego "Sportu" dla najlepszego hokeisty w kraju. W czasie swojej kariery zawodniczej bronił barw trzech klubów: GKS Katowice, GKS Tychy (Tysovia Tychy) oraz szwajcarskiego ZSC Lions.
- reprezentacji Polski wystąpił 248 razy (najwięcej występów w historii) i zdobył dla niej 54 bramki. W latach 1982-1994 pełnił funkcję kapitana. Czterokrotnie uczestniczył w Igrzyskach Olimpijskich: w Lake Placid (1980), Sarajewie (1984), Calgary (1988) i w Albertville (1992).
- W Szwajcarii pracował głównie w ZSC Lions. Przez cztery lata był asystentem pierwszego trenera w zespole seniorów, a obecnie zajmuje się opracowywaniem koncepcji i nadzorowaniem szkolenia młodzieży i trenowaniem grup juniorskich. W 2006 - jako pierwszy i jedyny do tej pory Polak - został przyjęty do Galerii Sław Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie w Toronto (IIHF Hall of Fame).
Druga część wywiadu tutaj
Komentarze