Organizm jak wiszący most
Zbigniew Andrzejewski, trener ds. przygotowania fizycznego, który już trzeci rok z rzędu zajmuje się tyskimi hokeistami podsumowuje zmiany jakie zaszły w tym okresie oraz opowiada o tegorocznych przygotowaniach wicemistrzów Polski.
Jak Pan ocenia tegoroczne przygotowania?
Ten rok był zdecydowanie najlepszy – zawodnicy sami się pilnowali, wiedzieli już, że tylko tak mogą coś uzyskać, dzięki czemu moja praca była łatwiejsza. Dodatkowo atmosfera była bardzo dobra, nie było słychać głosów narzekania, chociaż treningi nieraz były naprawdę ciężkie. Nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolony z drużyny i z pracy jaką wykonała. Kadra nieco się odmłodziła, dołączyło kilku młodych, utalentowanych zawodników, również chcących aspirować do składu meczowego. Rozmawiałem z nimi i powiedzieli „Trenerze, wiemy, że nie jesteśmy jeszcze dobrzy technicznie, ale chcemy to nadrobić przygotowaniem fizycznym”. To powoduje pomiędzy nimi rywalizację – taką zdrową i fajną. Doprowadzenie do takiego stanu to kilka lat żmudnej pracy. Mentalności nie da się zmienić w kilka miesięcy, ale kiedy w końcu się uda, to średni zawodnik może stać się zawodnikiem bardzo dobrym.
To już trzeci rok Pana współpracy z klubem. Co zmieniło się podczas tego okresu?
Na początku było bardzo ciężko, hokeiści dopiero uczyli się prawidłowej techniki wykonywania ćwiczeń siłowych, zasad odżywiania i regeneracji. Reorganizacja ich myślenia dotycząca tych wszystkich rzeczy była trudna. Hokej to przede wszystkim wytrzymałość, siła i dynamika, dlatego zawodnik przed i po treningu powinien dobrze się odżywiać oraz odpowiednio regenerować. Zawodnik to maszyna, której należy dostarczać odpowiednią ilość paliwa. W tej chwili widzę efekt, który chciałem uzyskać - zawodnicy sami dążą do profesjonalizmu. Zmienia się ich motywacja i zaangażowanie w treningu. Doprowadzamy w końcu do tego co jest w Szwajcarii czy innych krajach, w których hokej jest na wysokim poziomie. Tam każdy pilnuje się sam. I powoli zaczyna być tak w naszym klubie. Jakby jeszcze ten profesjonalizm był u tych młodszych zawodników, dwunasto-czternastolatków, wtedy za parę lat odbilibyśmy się od dna, na którym jesteśmy obecnie. Zarówno hokej, jak i inne dyscypliny.
Myśli Pan, że praca u podstaw jest właśnie kluczem do sukcesu?
Tak, musimy pracować z młodszymi zawodnikami. Jeśli nauczymy takiego dwunastolatka odpowiednich reguł, dużo łatwiej będzie mu osiągnąć sukces już w seniorskim sporcie. Mamy za mało hokeistów, żeby ich eksploatować. Musimy brać przykład z Czechów, Rosjan, z ich taktyki i techniki, ale przygotowanie fizyczne dostosować do naszych zawodników. Oni mają setki hokeistów na jedno miejsce, my mamy kilkuset na cały kraj. Musimy ich szanować, chronić przed kontuzjami między innymi poprzez odpowiednie przygotowanie cykli treningowych. Na szczęście zawodnicy powoli zaczynają sami o siebie dbać, myślą o tym co robią, przez co dochodzi do mniejszej ilości kontuzji.
Odpowiednie przygotowanie jest w stanie uchronić w sezonie zawodników od kontuzji?
Tak! Po to jest trener, żeby pomóc zawodnikom wyeliminować takie ryzyko na przykład przez wzmocnienie odpowiednich mięśni. Ważna jest stabilizacja – lewa część ciała musi równać się prawej, przód tyłowi. Z ciałem jest jak z wiszącym mostem. Jeżeli jedna i druga lina są tak samo napięte, to gdy przyjdzie wiatr nic się nie stanie. Wystarczy jednak, że jedna z nich będzie luźniejsza to most się zerwie. Dlatego to wszystko trzeba wypośrodkować. W organizmie musi być równowaga. Tego nie da się oszukać. Tak samo z wynikiem - nie da się go zrobić w miesiąc czy dwa, wszystko musi przychodzić etapami.
Myśli Pan, że w tym sezonie przyjdzie czas na ten ostatni etap?
Chcę, żeby tak było. Mamy wspaniały zespół, jesteśmy bardzo dobrze przygotowani, atmosfera jest fantastyczna, ale to jest sport. Mamy wszystko co jest potrzebne, ale zdarzyć może się wiele. Nikt nie może dać gwarancji, że zdobędziemy mistrzostwo, ale na pewno będziemy o nie walczyć. I o to kibice mogą być pewni.
Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do przygotowań. Jak wypadli nowi zawodnicy?
Przez pierwszy miesiąc był problem, musieli nabyć pewne umiejętności. Byłem trochę zdziwiony, że nie robili niektórych rzeczy wcześniej. Oni natomiast na pewno byli zaskoczeni, że treningi są dosyć krótkie. Ja wyznaję jednak zasadę, że im trening krótszy i intensywniejszy tym lepiej. W tej chwili dorównują już tym lepszym.
Zgłaszają się do Pana zawodnicy i trenerzy innych drużyn?
Wiem, że moje zestawy gdzieś tam krążą po klubach, ale przy takiej rotacji zawodników jest to nieuniknione.
Na czym będzie polegała Pana praca w sezonie?
Prowadzenie treningów siłowych, wytrzymałościowych, pomoc kontuzjowanym zawodnikom w szybkim dojściu do pełnej sprawności. Dodatkowo komputerowe badanie składu ciała oraz indywidualna suplementacja. Wszystko oczywiście będzie dopasowane i konsultowane z głównym trenerem.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
Komentarze