Będę grał dopóki nie zdobędę Mistrzostwa
Na dzień dobry rzuca: „Już dobrze mówię po polsku, prawda?” - "Doskonale!" - odpowiadam. Nie zmienił się za wiele od sierpnia, chociaż może teraz faktycznie lepiej mówi po polsku (na początku też nie było źle). Dalej niesamowicie skromny i sympatyczny, aż chciałoby się powiedzieć: „Swój chłop!”. Roman Simicek, bo o nim mowa ocenia poziom polskiego hokeja i podsumowuje miniony sezon.
Podczas naszej rozmowy kilka miesięcy temu powiedziałeś, że o polskim hokeju wiesz bardzo mało. Ile zmieniło się w tej kwestii?
Realiapolskiego hokeja na pewno znam już lepiej. Nie mam porównania, alewydaje mi się i z tego co rozmawiałem z kolegami, poziom idzie w górę ipowinno być już tylko lepiej.
To dosyć dziwna opinia, bo według wielu osób jest właśnie odwrotnie.
Wszystkorozbija się o pieniądze. Jeśli będą środki finansowe to będąprzyjeżdżali lepsi zawodnicy, a to przełoży się na poziom ligi. Drużynymuszą być bardziej wyrównane, a nie tak jak teraz - Kraków, a późniejdługo, długo nic. Muszą być co najmniej cztery zespoły na takimpoziomie. Zobaczymy jak to będzie wyglądać w przyszłym sezonie.
Patrząc na inne sporty najpierw muszą być sukcesy Reprezentacji, żeby zainteresować sponsorów, a u nas jest z tym raczej krucho.
Niewiem czy to właśnie tak działa. Na przykład Oświęcim i Jastrzębie miałybardzo dobre drużyny oraz wyniki, i myślę, że sponsorzy się tymzainteresują. W Czechach tak to właśnie wygląda. Jeżeli zespół radzisobie w danym sezonie dobrze, to w przyszłym sponsorzy sami garną siędo wpierania klubu.
Tak, ale u Was hokej jest sportem narodowym.
Toprawda. Wy macie piłkę nożną, skoki narciarskie, siatkówkę. U nas liczysię praktycznie tylko hokej i ewentualnie piłka nożna, więc sponsorzy„ładują” pieniądze właśnie w te dwie dyscypliny.
Czydobrym pomysłem są w takim razie ograniczenia ilości obcokrajowcówmogących występować w jednym klubie czy jednak nie powinno być limitów?
Jaksama nazwa wskazuje jest to polska liga i powinni w niej występowaćprzede wszystkim Polacy. Myślę, że pięciu obcokrajowców to takieoptimum. Będą wtedy grać tutaj najlepsi, a to pozytywnie wpłynie napoziom i szybkość meczów. Każdy nowy zawodnik wnosi coś innego, nowego.Musicie sięgać nie tylko po Czechów, Słowaków, ale także Finów czySzwedów.
Grałeś w wielu ligach świata od NHL, po fińską SM-liig, czeską i słowacką ekstraligę. Którą wspominasz najmilej?
Pierwszysezon w Finlandii, kiedy przyjechałem tam po dziewięciu latach gry wVitkovicach. Miałem już dość, musiałem zmienić środowisko. Mój debiuttam był super, często go wspominam. NHL to zupełnie inna bajka. ZAmeryki dobrze wspominam także występy w Houston. Czułem się jak nawakacjach – słońce, farma, basen, czasami zagrałem sobie jakiś mecz(śmiech). To było naprawdę fajne doświadczenie.
A taki szczególny moment w Tychach?
Całysezon wspominam wspaniale. To było dla mnie coś nowego. Kiedyrozmawialiśmy przed sezonem nie wiedziałem w ogóle czego mam sięspodziewać, ale zostałem miło zaskoczony. Świetnie się dopasowaliśmy zAdamem i Michałem (Bagińskim i Woźnicą – przyp. red.). Jasne, że byłytakie mecze, po których byłem strasznie zły, ale mimo wszystko więcejbyło tych dobrych chwil. Jeśli zawodnik strzela bramki to przeważniejest zadowolony z meczu czy sezonu.
No właśnie, trener Jiri Sejba znalazł dla Ciebie chyba idealnych partnerów do ataku.
Kiedy przyjechałem pierwszego dnia Jiri pokazał mi chłopaków i powiedział: „To z nimi będziesz grał”.Przyglądałem im się z boksu i pierwsze na co zwróciłem uwagę to to, żesą szybcy. Właśnie takich skrzydłowych potrzebuję. Ucieszyłem się jakzobaczyłem jak ta dwójka „biega po bandach”. Pozostała jeszcze kwestiadogadania się na lodzie, ale jak się okazało z tym też nie byłoproblemu. Ja więcej podaję, niż strzelam. Zresztą zawsze miałem z tymstrzelaniem problem. W każdej drużynie trenerzy krzyczeli: „Roman, strzelaj, strzelaj!”, a ja nie mogłem. Taki już jestem.
Praktyczniecały sezon gra zespołu spoczywała na Waszych barkach – Wasz atakzdobył ponad czterdzieści procent wszystkich bramek, nie raz wygrywającmecz.
Czasami tak jest, że gra opiera się przede wszystkimna jednej piątce. I to jest właśnie powód niezdobycia przez nasMistrza. Gdybyśmy grali na cztery piątki - jedna dałaby dwa gole, drugai trzecia po jednym to byłoby łatwiej i może udałoby się nam pokonaćCracovię. Pod koniec byłem już bardzo zmęczony, podobnie jak Michał iAdam. Skoro oni, młodzi nie mieli już sił, to co ja mam powiedzieć!?(śmiech)
Finałowe mecze stały na bardzo niskim poziomie. W niczym nie przypominaliście drużyny z sezonu zasadniczego.
Tojest właśnie to o czym wspominałem. Kraków miał cztery pełne piątki,którymi grał cały sezon. Do tego dodatkowi hokeiści na rezerwie. Mycały sezon graliśmy na trzy piątki, a mecze dogrywaliśmy nawet na dwie.Jeśli gra się tak cały czas to zmęczenie w końcu musi przyjść. Niebyliśmy źle przygotowani. Treningi były w porządku, po prostu zabrakłosił.
Trener Jiri Sejba uważa, że srebro z takim składem to i tak ogromny sukces.
Też tak myślę. Wszyscy mówili przed sezonem: „Przyszedł ten, ten i ten, mamy super drużynę i zdobędziemy Mistrza oraz obronimy Puchar”,ale to nie jest takie łatwe. Jeżeli chcesz coś osiągnąć musisz miećprzynajmniej te trzy piątki, które będą strzelać bramki. Czwartaformacja ma za zadanie zmęczyć przeciwnika. U nas tego zabrakło.
Jesteśnajwiększą gwiazdą w GKS-ie, o ile nie w całej lidze. I nie mówię tegow złym znaczeniu, tylko nigdy wcześniej nie było w Polsce zawodników ztaką przeszłością i doświadczeniem.
Czesi skupiają sięteraz na odmładzaniu swoich zespołów, tym bardziej, że jest to bardziejekonomiczne, bo u nas też są problemy finansowe. W przyszłym sezoniekończę czterdzieści lat, a to dużo, tym bardziej, że na poziomieprofesjonalnym uprawiam tę dyscyplinę odkąd skończyłem siedemnaście.Jak to Wy, Polacy mówicie - tutaj jest taka nasza hokejowa emerytura. Unas gra się szybciej i myślę, że w Czechach trudniej byłoby mi sięregenerować przed kolejnymi meczami.
Trzeba przyznać, że jak na emeryta trzymasz się wyśmienicie.
(śmiech)Ostatni sezon był dobry, świetnie dogadywałem się z Bagisiem iWozikiem, ale w następnym może być już zupełnie inaczej. Mogę strzelićtylko pięć bramek. Oczywiście mogło być lepiej, ale jestem zadowolonyzarówno z gry zespołu, jak i swojej.
Szybko stałeś się jednym z ulubieńcem tyskich kibiców.
To jest bardzo miłe, kiedy kibice krzyczą Twoje nazwisko. Bardzo dziękuję za to wsparcie i sympatię.
Mam wrażenie, że gdzie się nie pojawisz, tam jesteś przez wszystkich uwielbiany. Najprostszy przykład to Vitkovice.
Spędziłem tam czternaście lat swojego życia. Tam uczyłem się grać w hokeja i rozpoczynałem profesjonalną karierę.
Jesteśnajczęściej karanym tyskim zawodnikiem. Wynika to chyba jednak z tego,że na zachodzie gra się zupełnie inaczej i tutaj sędziowie nie sąprzyzwyczajeni do Twojego stylu gry.
Czasami było tak, żejechałem, przeciwnicy po prostu się ode mnie odbijali, a ja dostawałemdziesięć minut za nic. Niektóre kary były też za dyskusje z sędziami iprzyznaję się, że to były moje błędy. Paradoksem jest to, że grałem wtym sezonie naprawdę czysto, bo czasami potrafię się poważnie wkurzyć.
Co dalej z Romanem Simickiem?
Graćczy nie grać? Tak, chcę jeszcze grać! Czuję się bardzo dobrze, nic minie dolega. Powiedziałem jakiś czas temu, że jeśli zdobędziemyMistrzostwo to kończę karierę. Nie udało się, więc muszę grać dalej(śmiech). Dopóki nie zdobędę Mistrzostwa, którego nie mamjeszcze w swoim hokejowym cv to będę grał dalej.
Mam nadzieję, że mówimy o Mistrzostwie w barwach tyskiego GKS-u.
Mampropozycje z innych polskich klubów. Są też oferty z Czech i Słowacji.Bardzo chciałbym zostać w Tychach, bo czuję się tu doskonale.Prowadzimy rozmowy z działaczami, ale nie wiem czy uda nam się dogadać.Miejmy nadzieję, że tak.
Trzymamy kciuki, żeby tak właśnie było. Dziękuję za rozmowę.
rozmawiała: Patrycja Hołojda
Roman Simicek urodził się 4-ego listopada 1971 roku w Ostravie. Gra na pozycjicentra. Karierę rozpoczynał w HC Vitkovice. Później grał w Finlandii,gdzie dwukrotnie zdobywał brązowy medal SM-liigi oraz w NHL, gdziereprezentował barwy Pittsburgh Penguins, a później Minessoty Wild. Grałtakże w lidze AHL w klubie Houston Aeros. Po powrocie do Europywystępował w Sparcie Praga oraz ponownie w HC Vitkovice. Poprzednisezon spędził na Słowacji w zespole HK Dukla Trencin, skąd w sierpniu 2010 roku przyjechał do Tychów, gdzie w czterdziestu sześciu meczach zdobył pięćdziesiąt jeden punktów za dwadzieścia cztery bramki i dwadzieścia siedem asyst.
Simicek to takżebyły reprezentant kraju. Z reprezentacją Czech zdobył w 1997 rokubrązowy medal Mistrzostw Świata. Dwa lata później sukces był jeszczewiększy - złoto zdobyte w Norwegii.
Komentarze