Wyświetleń: 8740
Reprezentacja Polski nie mogła mieć kłopotów w trzecim meczu turnieju EIHC w Budapeszcie. Polacy rozbili grających w bardzo eksperymentalnym składzie Rumunów 6:0.
Mecz musiał być dla Polaków spacerkiem, bo nie dość, że Rumuni są ze wszystkich drużyn występujących na turnieju w Budapeszcie najniżej notowani w rankingu światowym, to jeszcze przywieźli do stolicy Węgier zespół w połowie złożony z juniorów. Gracze ci przygotowują się do udziału w Mistrzostwach Świata U20 i to na ich czwartym poziomie - w grupie A II dywizji. Trener Kjell Lindqvist nie powołał do reprezentacji czołowych graczy dwóch najlepszych węgierskich drużyn - HSC Miercurea-Ciuc oraz Corony Braszów, którą na co dzień prowadzi również w lidze. Młodzi Rumuni, których średnia wieku w Budapeszcie wynosiła 21,6 lat przyjechali więc na turniej EIHC po naukę i w piątek dostali ją od Ukraińców, w sobotę od Węgrów, a dziś od Polaków.
Trener Igor Zacharkin po raz trzeci w Budapeszcie zdecydował się na identyczne ustawienie w polu, ale tym razem w bramce stanął nie Przemysław Odrobny, a Tomasz Witkowski. Zanim mecz na dobre się zaczął, Zacharkin już musiał jednak swoje zestawienie formacji przemeblować, bo Tomasz Malasiński po zaledwie 17. sekundach gry za rzucenie przeciwnika na bandę został przez polsko-rumuńską parę sędziowską Maciej Pachucki - Mihai Butucel wykluczony do końca spotkania. Polacy nie musieli jednak przez pełne 5 minut bronić się w osłabieniu, bo 2 minuty z tego okresu zabrał Levente Péter, który bardzo szybko również otrzymał karę.
Gola w przewadze Rumuni nie zdobyli, a w 10. minucie to "Biało-czerwoni" otworzyli swoje konto bramkowe. Podawał Adam Bagiński, a do bramki trafił Marek Strzyżowski. Polacy bardzo szybko pokazali, że między obiema drużynami jest różnica klasy. Nie minęły dwie kolejne minuty, gdy na 2:0 podwyższył Krystian Dziubiński, dobijający strzał Strzyżowskiego, a po kolejnych niespełna 100 sekundach było już 3:0. Tym razem asystował Leszek Laszkiewcz, a krążek do bramki skierował zdecydowanie najczęściej w polskiej drużynie strzelający w Budapeszcie Mikołaj Łopuski.
Łopuski przed końcem pierwszej tercji otrzymał jeszcze karę za atak łokciem i drugą odsłonę "Biało-czerwoni" musieli zaczynać w osłabieniu, ale rywale nie potrafili tego wykorzystać, podobnie jak nie zrobili tego później, gdy na ławce kar wylądował Jakub Witecki. Polacy byli za to na tyle skuteczni, że po jednym z fauli Rumunów swojej gry w przewadze się nawet nie doczekali. W 32. minucie sędziowie sygnalizowali karę dla "Trójkolorowych" po spowodowaniu upadku jednego z naszych graczy przez Zoltána Molnára, Witkowski zjechał z bramki, a Polacy grając "szóstką" w polu zdobyli czwartego gola. Strzelcem był Adam Bagiński, dla którego było to już trzecie trafienie w tym turnieju.
W 36. minucie z kolei do bramki Gellérta Ruczuja trafił Rafał Dutka i było już 5:0. Polacy grali wówczas w przewadze po karze dla 19-letniego Mátyása Bíró. Młody gracz, który gra w słowackiej ekstraklasie juniorów w barwach HK Nitra nie mógł zresztą po golu opuścić ławki kar, bo za zbyt ekspresyjnie okazywane niezadowolenie z decyzji sędziów dostał jeszcze 10 minut kary indywidualnej. Trzecią tercję to Polacy rozpoczęli od gry w przewadze po karze dla innego 19-latka, Nándora Tamása. Nasz zespół zamienił tę okazję na gola, którego zdobył Strzyżowski. Było to już czwarte trafienie Polaków w przewadze na turnieju w Budapeszcie, a trener Lindqvist dał po nim odpocząć Ruczujowi, którego miejsce w bramce zajął Zoltán-László Tőke. To już dziesiąty rumuński junior grający w tym spotkaniu.
Tőke do końca meczu obronił 11 strzałów i zachował "czyste konto", co oznacza, że Polacy pokonali Rumunię 6:0. Bohaterem spotkania był Marek Strzyżowski, który oddał 6 strzałów, zdobył 2 gole i dwukrotnie asystował. Z kolei Tomasz Witkowski, by zanotować "shutout" potrzebował 21 skutecznych interwencji. Trener Zacharkin najlepszym zawodnikiem w polskim zespole wybrał jednak Leszka Laszkiewicza. W ekipie rumuńskiej wyróżniony został z kolei obrońca pierwszej formacji, Zsolt Maștaleriu.
Polska odniosła 21. z rzędu zwycięstwo nad reprezentacją Rumunii, której po raz ostatni uległa w 1980 roku. W całej historii pojedynków między obiema reprezentacjami nasza reprezentacja ma wybitnie korzystny bilans 44-3-5.
Polska - Rumunia 6:0 (3:0, 2:0, 1:0)
1:0 Strzyżowski - Bagiński 09:28
2:0 Dziubiński - Strzyżowski 11:22
3:0 Łopuski - Laszkiewicz 12:55
4:0 Bagiński - Strzyżowski 31:29 6/5
5:0 Dutka - Dronia - Dziubiński 35:55 5/4
6:0 Strzyżowski - Dronia 41:08 5/4
Strzały: 41-21.
Minuty kar: 33-18.
Widzów: ok. 350.
Polska: Witkowski - Dronia, Dutka, Kolusz, Zapała, Malasiński - Pociecha, Borzęcki, Łopuski, Pasiut, Laszkiewicz - Wajda, Kotlorz, Dziubiński, Bagiński, Strzyżowski - Wanacki, Bryk, Galant, Witecki, Bepierszcz. Trener: Igor Zacharkin.
Rumunia: Ruczuj (od 41:09 Tőke) - Bors, Maștaleriu, O. Bíró, Fodor, Gliga - L. Péter, Kósa, G. Bíró, M. Bíró, T. Bíró - Tamás, Gecse, Bálint, Z. Péter, Imecs - Salló, Hodos, Molnár, Dumitru, Farkas. Trener: Kjell Lindqvist.