Wyświetleń: 13911
Reprezentacja Polski pokonała faworyzowaną Ukrainę 5:2 w meczu drugiego dnia rozgrywanego w Budapeszcie turnieju z cyklu Euro Ice Hockey Challenge.
Spotkanie zaczęło się od mocnego uderzenia i to z obu stron. Polacy, którzy wczoraj do 59. minuty nie dawali sobie strzelić gola w spotkaniu z Węgrami, tym razem zostali zaskoczeni już pierwszym groźnym atakiem reprezentacji Ukrainy. W 41. sekundzie spotkania Jewhen Biełuchin pokonał Przemysława Odrobnego i otworzył wynik meczu. Odpowiedź "Biało-czerwonych" była jednak błyskawiczna, bowiem po kolejnych 44 sekundach Mikołaj Łopuski wyrównał. Napastnik GKS-u Tychy, który wczoraj nie zdołał się wpisać na listę strzelców, choć oddał najwięcej strzałów w polskim zespole, tym razem zaskoczył stojącego w bramce Ukrainy Jewhena Napnenkę.
W kolejnych minutach inicjatywa należała jednak do Ukraińców. W 6. minucie znakomitą okazję miał Hennadij Razin, który odebrał krążek Adamowi Bagińskiemu, ale Odrobny tym razem skutecznie interweniował w ekwilibrystyczny sposób. W 10. minucie po indywidualnej akcji groźnie strzelał Maksym Kwitczenko, który jednak przestrzelił. Ukraińcy atakowali Polaków bardzo agresywnie, często odbierali krążek naszym reprezentantom i stwarzali sobie dobre okazje. W pierwszej tercji strzelali aż 22 razy, podczas gdy nasz zespół uderzał tylko 10-krotnie. W ostatniej minucie tej części meczu najpierw swoją okazję miał Witecki, a w odpowiedzi po stracie Pawła Dronii groźnie zaatakowali rywale.
W pierwszym tempie nie udało im się sytuacji wykorzystać, bo nikt nie doszedł do zagrania Serhija Warłamowa, ale gdy już wydawało się, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, znów Warłamow zza bramki zagrał do Ołeksandra Torianyka, a ten zupełnie niepilnowany, klęcząc już na lodzie zdobył gola.
Druga tercja zaczęła się od dwóch dobrych okazji Ukraińców już w pierwszej minucie, a później gra przenosiła się z jednej tercji do drugiej. Polacy swoją dobrą szansę na zdobycie gola wyrównującego dostali jednak dopiero, gdy za zahaczanie na ławce kar wylądował Razin. Choć nasz zespół zamknął rywali w ich tercji obronnej, to grając 5 przeciwko 4 nie potrafił zdobyć gola. Z pomocą przyszedł podopiecznym Zacharkina... obrońca rywali, Ihor Kuhut, który także powędrował na ławkę kar i pozwolił Polakom przez kilkanaście sekund grać w podwójnej przewadze.
"Biało-czerwonym" udało się to wykorzystać, gdy Marcin Kolusz z bliska pokonał Napnenkę. Do końca kary Razina pozostawała wtedy jedna sekunda, a więc drużyna Zacharkina mimo zdobycia gola nadal grała w przewadze, tyle że już tylko pojedynczej i kolejnego gola nie zdobyła. Następną okazję do gry w liczebniejszym składzie Polacy dostali znów w prezencie, gdy w 34. minucie bramkarz Ukrainy wystrzelił krążek poza taflę. Miejsce na ławce kar zajął za Napnenkę Maksym Kwitczenko, ale Polacy przez 2 minuty zbyt często podawali, a zbyt rzadko strzelali. Gdy już Kwitczenko wyjechał z ławki kar, "Biało-czerwonym" udało się jednak zdobyć gola. Po mocnym strzale z dystansu jako pierwszy do krążka dopadł Adam Bagiński i to on dał naszej reprezentacji pierwsze w tym meczu prowadzenie.
Ukraińcy, którzy wczoraj w spotkaniu z Rumunią w ogóle nie wylądowali na ławce kar, dziś w drugiej tercji byli karani co chwilę. Minutę po trzecim golu dla Polski otrzymali wykluczenie za nadmierną liczbę graczy na lodzie i stracili kolejnego gola. Tym razem spod linii niebieskiej precyzyjnie uderzył Adam Borzęcki, a stojący przed Napnenką Bagiński zmienił jeszcze tor lotu krążka, zdobywając swoją drugą bramkę w meczu i podwyższając na 4:2. Takim wynikiem zakończyła się druga tercja.
Na trzecią odsłonę nie wyjechał już Napnenko, który potwierdził obawy trenera Nazarowa dotyczące obsady bramki. Gracza ekipy Biłyj Bars Browary zmienił Wadym Seliwerstow z kazachskiego HK Astana. Ukraina zaczynała trzecią odsłonę w przewadze w związku z karą, którą w końcówce drugiej odsłony otrzymał Grzegorz Pasiut, ale "Biało-czerwoni" wybronili się w tej sytuacji. Mijały kolejne minuty i na tablicy wyników wciąż było 4:2 dla Polski, a Ukraińcy nie zagrażali bramce Odrobnego zbyt poważnie. Groźnie zrobiło się dopiero w 54. minucie po strzale Razina spod linii niebieskiej, który Odrobny odbił. Polski bramkarz położył się na lodzie, ale MKwitczenko nie był w stanie skutecznie dobić krążka.
W 55. minucie Bartłomiej Pociecha wylądował na ławce kar za trzymanie, ale nie powtórzył się scenariusz z piątku, gdy w meczu z Węgrami wykluczenie w końcówce kosztowało Polaków zwycięstwo. Podopieczni Zacharkina obronili się w osłabieniu i już do końca nie pozwolili rywalom strzelić gola. Co więcej, gdy "Niebiesko-żółci" rzucili się do ostatecznego szturmu, Grzegorz Pasiut i Leszek Laszkiewicz wyszli z kontrą przeciwko samemu Seliwerstowowi. Pasiut zachował się bardzo koleżeńsko i zostawił krążek Laszkiewiczowi, który na 13 sekund przed końcem spotkania celnym strzałem ustalił wynik na 5:2 dla naszej reprezentacji.
Ukraina w trzeciej tercji strzelała aż 19 razy, a Polska tylko 6. W całym meczu nasi rywale oddali 51 uderzeń na bramkę, co oznacza, że Przemysław Odrobny obronił aż 49 strzałów. Bramkarz, który wczoraj został wybrany najlepszym graczem polskiego zespołu, tym razem nie został jednak przez trenerów wyróżniony. Nagrodę otrzymał za to Krzysztof Zapała. W zespole ukraińskim najlepszym zawodnikiem wybrany został Ołeksandr Torianyk.
To czwarte zwycięstwo Polski nad Ukrainą w 28. meczu między obiema drużynami. Warto jednak podejść do niego z odpowiednim dystansem. "Biało-czerwoni" w ostatnich latach zaczęli bowiem wygrywać ze "Zbirną" w spotkaniach towarzyskich, ale nie przełożyło się to na sukcesy w meczach o stawkę, w których nigdy nie odnieśli nad tym rywalem zwycięstwa. Dwa poprzednie zwycięstwa w turniejach EIHC Polska odniosła nad Ukraińcami w 2010 r. w Sanoku i przed rokiem, już pod wodzą Igora Zacharkina w Miercurea-Ciuc. W obu tych sezonach "Biało-czerwoni" mierzyli się z Ukraińcami również podczas MŚ (rok temu także w preeliminacjach olimpijskich) i za każdym razem przegrywali.
Jutro nasza reprezentacja zakończy udział w turnieju meczem przeciw Rumunii, która przywiozła do Budapesztu skład niemal w połowie złożony z juniorów. Spotkanie rozpocznie się o godz. 14.
Powiedzieli po meczu:
Wiaczesław Bykow (konsultant polskiej kadry): Podobała mi się gra reprezentacji Polski, czego nie mogę powiedzieć o Ukrainie. W pierwszej tercji Ukraińcy grali bardziej twardo i ciekawiej, ale zbyt wcześnie się zadowolili. Jednocześnie myślę, że Igor Zacharkin po pierwszej tercji podniósł morale polskiej drużyny, bo nie jesteśmy przyzwyczajeni do oglądania Polski grającej na początku meczu tak pasywnie. Ogólnie możemy jednak być zadowoleni z występu naszej drużyny.
Serhij Warłamow (kapitan reprezentacji Ukrainy): Nie potrafiliśmy wykorzystać swoich okazji. Powinniśmy dobić rywala, gdy były na to szanse w pierwszej i na początku drugiej tercji. Później przestaliśmy realizować plan, który przynosił nam dobre efekty, a przeciwnik dostał kilka okazji, by strzelić gole w przewagach i stąd mamy taki wynik.
Polska - Ukraina 5:2 (1:2, 3:0, 1:0)
0:1 Biełuchin - Błahy 00:41
1:1 Łopuski - Laszkiewicz 01:25
1:2 Torianyk - Warłamow - Materuchin 19:50
2:2 Kolusz - Dutka - Zapała 25:47 5/3
3:2 Bagiński - Laszkiewicz 35:31
4:2 Bagiński - Borzęcki - Pasiut 38:12 5/4
5:2 Laszkiewicz - Pasiut - Dronia 59:46
Strzały: 32-51.
Minuty kar: 6-12.
Widzów: 200.
Polska: Odrobny - Dronia, Dutka, Kolusz, Zapała, Malasiński -
Pociecha, Borzęcki, Łopuski, Pasiut, Laszkiewicz - Wajda, Kotlorz,
Dziubiński, Bagiński, Strzyżowski - Wanacki, Bryk, Galant, Witecki,
Bepierszcz. Trener: Igor Zacharkin.
Ukraina: Napnenko (od 40:01 Seliwerstow) - Silnycki, Razin, Kwitczenko, Błahy, Biełuchin - Petruchno, Nawarenko, Warłamow, Materuchin, Torianyk - Kuhut, Aleksiuk, Morozow, Ramazanow, Bondariew - Borysenko, Skrypeć, Nimenko, Zacharow, Nikiforow. Trener: Andriej Nazarow.
Miejsce |
Drużyna |
Mecze |
Gole |
Punkty |
1. |
Węgry |
2 |
7-1 |
5 |
2. |
Polska |
2 |
6-4 |
4 |
3. |
Ukraina |
2 |
8-6 |
3 |
4. |
Rumunia |
2 |
1-11 |
0 |