Hokej.net Logo
MAJ
3

Sam na Sam z… Filipem Komorskim

Sam na Sam z… Filipem Komorskim

Po siedmiu sezonach zdecydowaliśmy się reaktywować serię wywiadów „Sam na Sam”. Na pierwszy ogień przepytaliśmy Filipa Komorskiego. Środkowy GKS-u Tychy opowiedział nam o najtrudniejszym momencie w swojej karierze, najważniejszej bramce zdobytej do tej pory oraz o najlepszych zawodnikach przeciwko którym miał okazję zagrać. Zdradził też kilka tajemnic z tyskiej szatni.

Zaczniemy od kilku szybkich wyborów. Wychodzicie z kontrą, wybierasz szybki strzał czy podanie do kolegi?


Filip Komorski: – Kiedyś to było zdecydowanie podanie, jednak wielu trenerów klubowych i reprezentacyjnych wypominało mi, że w dogodnej sytuacji dalej szukam niepotrzebnego podania. Teraz częściej wybieram strzał, ale nie ukrywam, że lubię pograć w hokejową „tiki-takę”.


Dodatkowy trening czy odnowa biologiczna?


– Chyba trening, choć czasem też trzeba się zregenerować. Gdy coś mi nie wychodzi, nie jestem z siebie zadowolony, to zawsze stawiam na dłuższy trening. Idę na siłownie i pracuje dodatkowo na lodzie.


Co jest bardziej przydatne dla napastnika technika czy dynamika?


– Trudne pytanie, ale wybieram tę drugą opcję. Może dlatego, że technikę jakąś tam mam, ale z dynamiką jest już gorzej. Nie znam jej z autopsji (śmiech).


Ile hokeiście daje talent, a ile ciężka praca?


– Talent jest ważny, bo dzięki niemu masz pewną przewagę nad pozostałymi graczami. Ale te wrodzone umiejętności muszą być podparte ciężką pracą. Bez chęci doskonalenia się, codziennych wyrzeczeń, można rozmienić ten talent na drobne. Wydaje mi się, że procentowo rozkłada się to mniej więcej pięćdziesiąt na pięćdziesiąt.


Ławka kar, czy oglądanie spotkania z wysokości trybun?


– Nie lubię oglądać spotkań z wysokości trybun, czy sprzed telewizora, więc wybieram ławkę kar. Najlepiej niech będzie to wykluczenie, które nie będzie skutkować stratą bramki.


Największy sukces w karierze?


– Na krajowym podwórku to oczywiście mistrzostwa Polski. Z kolei z reprezentacją awans do finałowej fazy kwalifikacji olimpijskich z tego roku. Wygrana na trudnej, kazachskiej ziemi smakowała wyjątkowo. Czy coś jeszcze? Cieszę się, że byłem w drużynie, która zdobyła „pierwsze polskie punkty” w rozgrywkach elitarnej Hokejowej Ligi Mistrzów.




Domyślam się, co odpowiesz, ale mimo to zapytam. Którą bramkę zapamiętasz do grobowej deski?


– Złoty gol zdobyty w dogrywce meczu z GKS-em Katowice, który dał nam tytuł mistrzowski. Dobre podanie od Bartka Pociechy, strzał między parkany Shane’a Owena. Chyba nie może być inaczej, ale mam nadzieję, że przede mną jeszcze wiele ważnych goli (śmiech).


Najtrudniejszy moment w karierze?


– W sezonie 2013/2014 złamałem nogę. Byłem wtedy zawodnikiem Unii Oświęcim i praktycznie na początku rozgrywek zmierzyliśmy się na wyjeździe z GKS-em Katowice. „Poszedł” mi wtedy piszczel z przemieszczeniem, a rokowania nie były najlepsze.


Lekarze mówili nawet o rocznej absencji. Serce chciało jak najszybciej wrócić na lód, rozum z kolei strofował, że potrzeba czasu. Wróciłem jeszcze w tamtym sezonie, a trener Peter Mikula wstawiał mnie do składu. Oczywiście nie grałem wtedy zbyt dużo, ale miałem okazję być z drużyną w boksie. To były bardzo ciekawe play-offy, bo w pierwszej rundzie odprawiliśmy Comarch Cracovię, wygrywając wszystkie mecze na wyjeździe. Potem przegrany półfinał z GKS-em Tychy i porażka w meczach o trzecie miejsce z JKH GKS-em Jastrzębie.


Ale ten sezon był dla mnie przełomowy, może nawet dostałem od losu pstryczka w nos. Zadałem sobie wówczas pytanie, czy dalej chcę grać w hokeja. Podjąłem decyzję, że to wciąż moja pasja i... zacząłem żmudną rehabilitację. To była dobra decyzja, bo sezon później grało mi się bardzo dobrze w formacji z Mateuszem Adamusem i Maćkiem Szewczykiem.


19 bramek to najlepsze podsumowanie tamtego okresu.


– Ten sezon sprawił, że zainteresowało się mną szefostwo GKS-u Tychy i zaproponowało przenosiny do piwnego miasta. I trochę czasu już tu spędziłem.


Największy błąd, jaki popełniłeś w swoim sportowym życiu?


– Gdy wchodziłem do ekstraligi, moim marzeniem było zdobycie mistrzostwa Polski. Do tego cały czas dążyłem. Patrząc na osiągnięcia Arona Chmielewskiego, trochę żałuję, że zbyt dużo czasu zajęło mi zdobycie tego upragnionego, złotego medalu. Ale wtedy mój wiek nie był już zbyt „apetyczny” dla przedstawicieli zagranicznych klubów. W wieku 27 lat nie czułem się jeszcze graczem, który mógłby stanowić o sile dobrej zagranicznej drużyny. Musiałbym się wciąż pewnych spraw uczyć. Ale nie było też ciekawych propozycji.


A nie zabrakło pewności siebie, może dobrego menedżera, który coś by doradził?


– Być może, ale nie ma co gdybać. Jestem szczęśliwy z tego, co udało mi się osiągnąć do tej pory. Poza tym Marcin Kolusz pokazał, że nie ma wieku, który nie pozwalałby wyjechać do dobrej ligi. Może jeszcze kiedyś będzie mi dane spróbować swoich sił w zagranicznym klubie.


Powiem ci, że czasem koledzy ze mnie żartują, że zapisując się na sport wybrałem złą stronę ulicy Łazienkowskiej. Powinienem był postawić na piłkę, a wtedy na pewno profity byłyby większe (śmiech).




Krytyka – motywuje Cię czy denerwuje?


– Jeżeli jest to konstruktywna krytyka od osoby, która ma coś wspólnego ze sportem, to jak najbardziej. Fajnie jest otrzymać za darmo radę na temat swojej postawy. Z kolei, gdy ta krytyka nieustanie sączy się od ludzi, którzy nie mieli z daną dyscypliną styczności - poza oglądaniem jej na kanapie - to przyznam, że czasem można się zdenerwować.


Pytanie dziennikarzy, które najbardziej Cię irytuje?


– Może to nie jest konkretne pytanie, ale raczej sytuacja, w której przedstawiciel mediów po streszczeniu całego meczu, oddaje mi głos lub przekazuje mikrofon (śmiech). Czasem nie wiem, co odpowiedzieć. Chyba wypada wtedy kiwnąć głową i powiedzieć: „potwierdzam”.


Ale to rzadkie sytuacje.


Legendarny Andrzej Zydorowicz prowadził wywiady w ten sposób. Rzucał krótkie: „wygraliście ten mecz” i momentalnie przekazywał mikrofon. „Strzeliłeś bramkę” i znów wzywał swojego rozmówce do refleksji.


– OK, zapamiętam (śmiech). To są właśnie pytania/twierdzenia, na które odpowiada mi się najtrudniej.


Kto najczęściej żartuje w szatni?


– Zdecydowanie Jakub Witecki. To największy zgrywus, jakiego znam. Gdy ktoś nowy przychodzi do zespołu, to zawsze Kuba coś konkretnego dla niego wymyśli.


Jaki żart szczególnie zapamiętałeś?


– To temat na oddzielny artykuł, zdecydowanie (śmiech). Powitalne żarty są zdecydowanie najlepsze. Bo nowy gracz nie spodziewa się, co może go spotkać.


Opowiadaj...


– Były takie sytuacje, że ktoś przywiązał np. klapka do kubeczka z wodą. Oczywiście w momencie przesunięcia wspomnianego klapka, „świeżaczek” był sprytnie oblewany. Efekt domina, wyższa szkoła jazdy.


Kultowy tekst z hokejowej szatni?


– Po przyjściu Patryka Wronki, zaczęliśmy używać stwierdzenia, że na każdy mecz wybiegamy jak Kanadyjczycy. Chodzi tu o to, że energicznie wyjeżdżamy na lód.


Z czasów gry w Unii w użyciu był jeden czeski wyraz, powtarzany wielokrotnie przez trenera Josefa Doboša.


„Doprdele”?


– Dokładnie. Słowo klucz.


Kto jest największym modnisiem w Twoim zespole?


– Bartek Ciura. Chłopak ma naprawdę niezłą „stylówę”. Nawet na treningi dodatkowe, które są o 6:30, potrafi przyjść elegancko ubrany. Ladislav Havlík stara się go gonić, często widujemy go w marynarce.


Jeśli chodzi o reprezentację, to trudno powiedzieć, kto się wyróżnia, bo na zgrupowaniach musimy chodzić w biało-czerwonych dresach i t-shirtach.


Kto spędza najwięcej czasu pod prysznicem?


– Nie wiem kogo wytypować (śmiech). Jeśli zaliczymy do prysznica wchodzenie do beczki z zimną wodą, to wychodzi na to, że „Ciurka”.


Który zawodnik w Twojej drużynie posiada największe umiejętności?


– Bardzo trudno wytypować jednego. Jeśli chodzi o zdolności techniczne i stickhandling, to zdecydowanie Patryk Wronka. Najlepszym strzałem może pochwalić się Michael Cichy, który umie uderzyć z pierwszego krążka, ale też wykorzystać technologię kija i oddać dobry quick release shot.


Dynamiczna jazda i szybkość to z kolei domena Szymona Marca, a w destrukcji najlepiej radzi sobie Bartek Ciura.


Z kim gra Ci się lub grało najlepiej?


– Miałem szczęście, że z każdym zawodnikiem, z którym występowałem w formacji potrafiłem się dogadać i nie miałem żadnych problemów na lodzie. W Tychach grałem z doświadczonymi Josefem Vítkiem, Martinem Vozdeckým, Tomášem Sýkorą, Andrijem Michnowem, Glebem Klimienką, Aleksiejem Jefimienką czy też choćby z Mateuszem Gościńskim i Bartkiem Jeziorskim. Jeszcze do niedawna moimi partnerami byli Patryk Wronka i Jean Dupuy. Co jak co, ale na skrzydłowych naprawdę nie mogłem narzekać.


Wnioskuję, że czujesz się lepiej na środku…


– Zdecydowanie tak. To moja nominalna pozycja, choć jak zachodzi taka potrzeba, to na skrzydle też wystąpię.


Który polski gracz powinien zrobić większą karierę?


– Wydaje mi się, że Kamil Kosowski. Naprawdę bardzo profesjonalny i ambitny zawodnik, imponowało mi to, jak dbał o własne ciało. Miał wiele swoich prywatnych sprzętów takich jak gumy, piłki i masażery. Umiał je wykorzystać.


Był taki czas, że nie był on pierwszym wyborem trenera, ale gdy dostawał szansę, notował świetny występ. Pamiętam turniej w Zwoleniu, który odbył się w 2015 roku. To właśnie dzięki „Kosie” wygraliśmy go. Ba, straciliśmy w tych zmaganiach tylko dwa gole i Kamil przy żadnym z nich nie zawinił. Graliśmy wówczas z ekipami ze Zwolenia, z Piesztanami i występującym w EBEL – Fehérvárem AV19.


Kamil Kosowski ze świetnej strony zaprezentował się też w finale Pucharu Polski, w którym pokonaliśmy Cracovię 3:0. Nie był przewidziany do gry, ale na kilka godzin przed meczem rozchorował się Štefan Žigárdy. „Kosa” praktycznie z marszu wszedł do bramki i... zachował czyste konto. Miał umiejętności, chęci, ale niestety w pewnym momencie coś „nie zagrało” i musiał przedwcześnie zakończyć karierę.


Kto jest najbardziej niedocenianym polskim hokeistą?


– Kibice w naszym kraju nie zwracają uwagi na graczy potrafiących grać dobrze w destrukcji i w sposób bardzo ofiarny. Wyznacznikiem zarówno dla napastników, jak i obrońców są punkty. Bilansu plus/minus czy liczby zablokowanych strzałów nikt nie bierze pod uwagę. Dlatego też wskażę Bartka Ciurę. Zresztą „Ciurka” - podobnie jak jeszcze do niedawna Jerzy Gabryś - robi na lodzie wiele rzeczy, których przeciętny kibic nie widzi. Powiem więcej, tacy gracze włożą głowę tam, gdzie inny zawodnik nie włoży kija.


Najlepszy gracz w Polskiej Hokej Lidze?


– W mojej opinii jest nim Grzegorz Pasiut. Patrzyłem z podziwem na jego grę, gdy wchodziłem do ekstraligi i dalej mnie zaskakuje. To gracz kompletny. Ma dobre warunki fizyczne, znakomicie radzi sobie po obu stronach tafli. Wie, kiedy ma przytrzymać krążek, kiedy szybkim podaniem rozpędzić akcję.


Najlepszy zawodnik, przeciwko któremu grałeś w swojej karierze?


– Było ich wielu. Wystarczy spojrzeć na zespoły, z którym mieliśmy okazję się zmierzyć w Hokejowej Lidze Mistrzów. W ekipie Adleru Mannheim występował choćby Matthias Płachta czy Tim Stützle, którego Ottawa Senators wybrała z 3. numerem w tegorocznym drafcie. Niby młodziak, z kratą na kasku, a strzelił nam bramkę.


W ekipie Djurgården IF grał Patrik Berglund, a w Skellefteå AIK – Jimmie Ericsson. Kazachowie też mieli w swoim składzie czołowych graczy KHL jak Nigel Dawes czy Darren Dietz. Zresztą świetnie umiejętności prezentował też Dainius Zubrus. Gdy mieliśmy okazję grać przeciwko Litwinom, to wrócił on akurat po blisko dwuletniej przerwie. Dalej miał solidną krzepę do gry.


Powiem ci, że gdy występowałem jeszcze w pierwszej lidze, w barwach Legii Warszawa, zachwyciłem się umiejętnościami Martina Vozdecký’ego. Pamiętam mecz w Pucharze Polski, w którym zagraliśmy z Ciarko Sanok. Co on wtedy z nami robił… W mojej opinii był to najlepszy obcokrajowiec, jaki w ostatnim dwudziestoleciu występował na naszych taflach.


Obrońca z PHL, którego najtrudniej minąć?


– Są nimi: Maciej Kruczek, Miroslav Zaťko i Kamil Górny.


Największy twardziel w lidze?


– Po tym, jak zobaczyłem pojedynek pięściarski Jeana Dupuya z Richardem Nejezchlebem, to cieszę się, że ten Kanadyjczyk gra w mojej drużynie. Zresztą po tej walce powiedział nam w szatni, że nie była to dla niego pierwszyzna. We wszystkich ligach, których występował stoczył już ponad 50 walk na pięści.


Największy młody talent w Polsce?


– Znów wskażę dwóch. Z bardzo dobrej strony na zgrupowaniu reprezentacji Polski pokazali się Kamil Wałęga i Jan Sołtys. Mają bardzo dobre warunki fizyczne, spore umiejętności jak na swój wiek. Jeśli będą dobrze pracować, to będą czołowymi zawodnikami w Polskiej Hokej Lidze, a może nawet wyjadą do jakiejś zagranicznej ligi.


Coraz lepiej radzą sobie też nasi młodzi zawodnicy: Krzyżek, Gruźla, Ubowski i Kasperek. Trzymam za nich mocno kciuki.


Najlepszy trener, z którym do tej pory pracowałeś?


– Ciężko mi wskazać jednego konkretnego, bo od każdego czegoś się nauczyłem. Każdy z nich coś mi dał, pokazał pewne rozwiązania. Słowem – ukierunkował mnie. Żeby była jasność, nie jest to jakaś kurtuazja czy dyplomacja. Każdy trener pokazał mi pewien wachlarz kultury hokejowej, poszerzył mój pogląd na tę dyscyplinę sportu i wskazał, jakie są żelazne zasady, których nie powinno się zmieniać. Naprawdę każdy trener dołożył cegiełkę do mojego rozwoju.


Jednak jeśli miałbym wskazać jednego, to powiem, że jest nim mój dziadek. Tak zwany prywatny szkoleniowiec, recenzent moich spotkań, z którym rozmawiam po każdym meczu. Zawsze coś ciekawego podpowie (uśmiech).


A z którym nie potrafiłeś znaleźć wspólnego języka, czy przekonać się do jego metod pracy? Poinformuję Cię, że słowo „pomidor” tutaj nie obowiązuje.


– O ile świetnie współpracowało mi się z Jackiem Płachtą na kanwie klubowej, to później trzy razy rezygnował z moich usług tuż przed wyjazdem na mistrzostwa świata. Dla mnie było to bardzo bolesne, ale widocznie nie pasowałem mu do koncepcji. Nie powiem tego, że mieliśmy jakiś konflikt. W zasadzie w swojej dotychczasowej przygodzie z hokejem nie miałem trenera, z którym bym się nie dogadywał.




Co Cię najbardziej wkurza w polskiej lidze?


– Z roku na rok poziom ligi jest coraz wyższy, o czym świadczą choćby wyniki osiągane przez polskie kluby na arenie międzynarodowej. Jednak „opakowanie” ligi, głównie medialnie nie jest najlepsze. Brakuje meczów w telewizji, studia z ekspertami, czy nawet fajnych powtórek. Zerkałem przez jakiś czas na ligę węgierską i tam wygląda to naprawdę imponująco. Powtórki, zwolnione tempo, komentarze ekspertów. Odbiorca, który dopiero zaczyna interesować się hokejem, zwraca uwagę na takie rzeczy. Transmisje z jednej kamery nie są dla niego zbyt atrakcyjne.


Brakuje takiej otoczki rozgrywek jak ma to miejsce w przypadku piłkarskiej ekstraklasy. W mojej opinii pod względem realizacji to europejski top.


A co lubisz w polskiej lidze?


– Że z roku na rok poziom wzrasta. Nie mówię, że to są ogromne skoki, ale na pewno widoczne. Nie ma już wysokich wyników po 12:1, drużyny mają wyrównane składy i brak jest żelaznych faworytów. Zaciętość i równy poziom – tak bym to nazwał.


Myślisz „polski hokej”, mówisz…


– Dużo rzeczy do poprawy, do przepracowania.


Największe kłamstwo, które kiedykolwiek usłyszałeś na swój temat?


– To, że przyjechałem na zgrupowanie z koronawirusem. Zabolało mnie to i może na tym zakończmy ten temat.


Co najchętniej robisz w wolnym czasie?


– Lubiłem chodzić z żoną do kina, oglądaliśmy seriale, filmy i spacerowaliśmy. Niedawno w naszej rodzinie pojawił się nasz synek Gabryś i w wolnym czasie bawimy się z nim.


Śledzisz europejskie ligi lub NHL?


– Tak, zwłaszcza te, w których występują moi byli koledzy z tafli. Lubię czeską ekstraligę, bo grają tam Aron Chmielewski i Paweł Zygmunt. Trzymam kciuki za Arona, który jest moim rówieśnikiem i znamy się od małego. Życzę mu jak najlepiej. Pamiętam, że gdy jeździliśmy na turnieje na Śląsk, to Stoczniowiec wpadał po nas do Warszawy i wspólnie podróżowaliśmy na te młodzieżowe zmagania.


Wielkie słowa uznania dla „Chmiela” za to, że postawił wszystko na jedną kartę i wyjechał za granicę, długo walczył o swoje miejsce i w końcu osiągnął to, co sobie zamierzył.


Oglądam też DEL, bo występuje tam Tomáš Sýkora, z którym grałem w jednym ataku. Zerkam też na białoruską ekstraligę i śledzę to, jak idzie Krystianowi Dziubińskiemu i Oskarowi Jaśkiewiczowi oraz Aleksiejowi Jefimience.


Teraz doszła mi fińska Liiga, w której na debiut czeka Marcin Kolusz. Obraziłem się na EBEL, bo ostatecznie nie znalazł się w niej Damian Kapica (śmiech).


A NHL?


– Nie mam ulubionej drużyny. Z uwagi na mojego idola z młodzieńczych lat Sidneya Crosby’ego lubię Pittsburgh Penguins. Też nie jest on zbyt wysokim środowym (180 cm), ale jego obwód uda robi wrażenie (śmiech). Miałem okazję być kilka razy w Toronto, zobaczyć halę, poczuć tamtejszą atmosferę, więc „Klonowe Liście” są mi bliskie. Podobnie jak Edmonton Oliers, ale to z uwagi na Connora McDavida, którego gra bardzo mi się podoba.


Czego najtrudniej sobie odmówić?


– Ja lubię dobrze zjeść, więc zdecydowanie dobrego jedzenia. Poza sezonem zdarzy się coś niezbyt zdrowego. W tym aspekcie mam pewną słabość.


Jesteś wege, bo to ostatnio modne wśród sportowców?


– Zastanawiałem się nad tym, zwłaszcza po obejrzeniu pewnego dokumentu na Netflixie. Póki co ograniczyłem jedzenie mięsa, ale wynika to z faktu, że to, które jest dostępne w sklepach ma niezbyt dobrą jakość i jest nafaszerowane antybiotykami.


O czym marzy Filip Komorski?


– Mam takie fest marzenie. Chciałbym wywalczyć z reprezentacją Polski awans na Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Może nasze szanse są niewielkie, ale czasem i tak duże marzenia się spełniają. Na pewno będziemy dążyć do tego, by sprawić na Słowacji niespodziankę.


Czego najbardziej się boisz?


– W obecnej chwili to utraty zdrowia, zwłaszcza poważnej kontuzji.


Rozmawiał: Radosław Kozłowski


Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • Stoleczny1982: Ogladalem dzis Patryka Zubka, [****] nie urywa. Wiem ze to na tle USA, jeden z faworytow, ale i tak bardzo przecietny.
  • Zaba: :) i tak to sobie tłumacz... :)
  • emeryt: a Kłysa wynosic na sztandary to juz ponury żart...
  • Zaba: Niech każdy pozostanie przy swoi zdaniu...
    Na szczęście kążdy z Was nigdy nie zmienił pracodawcy, pracujecie od szkoły średniej u jednego i nawet jak miał w jakiśm czasie problemy to proacowliscie społecznie a Wasze rodziny żywiły sie tylko i wyłącznie miłością do tego pracodawcy... Będziecie błogosławieni ;)
  • emeryt: Beza,Osoba,Kotoński jak najbardziej...Beza za wiernośc i narażanie zdrowia dla Unii
  • Simonn23: Zaba no zawodnik przeze mnie wymieniony trochę się odgryzł za to, w 2014 bramka w dogrywce w playoff :-P
  • Zaba: dlatego macie pełne prawo do krytykowania innych i decydowania kto jest godzien...
  • krych: Jeszcze Tabaczka bym dodał ;)
  • Simonn23: https://youtu.be/kCgnlwn5omw?si=qpGzx-N0odjHu5Vi
  • uniaosw: Żaba ale tu nie chodzi o bycie wiernym jednemu pracodawcy tylko między innymi o sposób rozstania
  • Luque: Stołeczny Zubek dostał lekcję hokeja, ciekawe jakie są jego staty z tego meczu
  • Polaczek1: Dziś o 19.46 jeden z ulubieńców Emeryta :)
  • Simonn23: Czyli goalie xd
  • uniaosw: Kovalainen 2025
  • emeryt: Linusek kochany
  • emeryt: ew Kovalainen
  • Jamer: L.L 2025
  • Oświęcimianin_23: Po ile dzisiaj bób na targu? Czy info o podpisaniu Zupy bardzo zmieniło cenę?
  • Zaba: to jednak nie szukamy nowego bramkarza? :)
  • Arma: A szukaliśmy ?
  • Oświęcimianin_23: Mam nadzieję, że dwójki szukamy:)
  • narut: młodzi kowboje są niesamowici, z kwitkiem odprawili Słowację.. 9-0.. są niesamowici...jeśli się kształcić hokejowo to tylko za oceanem.. a Zubek, cóż - pokazał, że ma umiejętności całkiem całkiem aczkolwiek i też że ma słabsze strony jako obrońca..
  • Simonn23: Zdrowy Lundin, w formie z półfinałów z Tychami i będzie git
  • Zaba: kluczowe pierwsze słowo...
  • mario.kornik1971: Beza,Osoba,Kotonski,Tabaczek
  • Zaba: a Lulek? Tez nie?
  • Luque: A Grzesiu Piekarski? Braknie Wam tego dachu za chwilę... ;P
  • Zaba: :)
  • Zaba: i jeszcze Gabłyś S. :)
  • Vincent Vega: Idąc tym tropem to jeszcze np. Kuberski, Pilarski, Piwowarczyk bo niby dlaczego nie?
  • Simonn23: Tychy zapowiadają transfer... Ciekawe któż to
  • KubaKSU: Pewnie Paś
  • Simonn23: Brynkus podpisał w Cracovii
  • głośny71: Rzeszut za Matczaka.
  • Luque: Hmm czyżby chodziło o byłego zawodnika, który zostanie dyrektorem sportowym?
  • Luque: Głośny serio Rzeszut?
  • głośny71: Z tego co mi wiadomo to tak.
  • stasiu71: Luque:
    Tak pewne info.

    https://gkstychy.info/hokej/aktualnosci/trojkolorowa-podroz-masy-dobiegla-konca/
  • Luque: W takim razie witamy Jarka ponownie na pokładzie ;) liczymy na udane transfery
  • jack_daniels: W końcu jakaś normalna pozytywna informacja...
  • Passtor: W Tychach cyrk trwa dalej, najdłuższa ławka trenerska,kierownicza a na lodzie pewnie zobaczymy perspektywicznych i obiecujących 35+😡😡😡😡
  • TYSKI_OLDS: jedna wielka źenada
  • stasiu71: Jack_daniels
    w samo sedno trafiles:))
  • Luque: Panowie dajcie szansę Jarkowi, jeszcze dobrze nie zaczął a z Waszej strony niczym nieuzasadniona krytyka...
  • głośny71: osobiście uważam że to dobry wybór, powodzenia Jarek.
  • TYSKI_OLDS: Tu nie chodzi o Jarka... to akurat naprawdę pozytywna informacja
  • Alex2023: Życzę Rzeszutowi powodzenia. Fajnie że wraca do nas w takiej roli. Myślę, z efajnoe sobie poradzi w szukaniu fajnych zawodników i w końcu ktoś bedzie dobrze czesał rynek teansferowy. Powoznia Jarek
  • thpwk: Uczucia mieszane, bo z drugiej strony tez może być kolegą szatni jak Wojtuś.
  • thpwk: Natomiast trzeba dać szanse się wykazać. Liczę na dobrze wykonana pracę w roli kierownika sekcji. Tak samo dobrze jak robił to jako zawodnik. Trzymam kciuki za Jarka.
  • Luque: Thpwk i może to też odpowiedź dlaczego kilku weteranów z tej szatni zostało pożegnanych
  • thpwk: Z tych weteranów szkoda mi jedynie Galanta. Reszta była tu jeden albo dwa sezony. Marzec nigdy mnie nie przekonywał. Niby Walczak, ale często osłabiał drużynę, a w ataku nie dawał w ogóle jakości. Galant mial głównie zalety defensywne, ale potrafił też strzelić ważne bramki i stworzyć groźne sytuacje w ofensywie. Typowy twoway Forward. Marzec to dla mnie marna podróbka i pozostałość po rudym Majku.
  • thpwk: A no i Mroczka tez czas się już skończył, od półfinału z Katowicami w pierwszym sezonie Sidora niestety zgasł. To już nie było to. Zmiana otoczenia wyjdzie mu na dobre.
  • thpwk: Czekam na info o odejściu ukrów i martwi mnie, że tak długo o tym cisza.
  • Luque: Oj Padakin to w pierwszej kolejności, prześlizgał się przez ten sezon
  • emeryt: decyzja o zatrudnieniu Rzeszuta była podjeta juz jakis czas temu,dlaczego wiec nie wstrzymano sie z decyzjo odnosnie np Galanta hmmm...
  • emeryt: wygląda to na decyzje Kryspina
  • sethmartin: No dobrze...jest następca W.M. ale z całym szacunkiem dla Rzeszuti...jakie on ma kwalifikacje i kompetencje do odpowiedzialnego stanowiska w takim Klubie? Może to być strzał w 10 lub mega-wtopa
  • sethmartin: No i generalnie teraz należy czekać na autobus z fińskim zaciągiem.
  • mario.kornik1971: Żaba,i oczywiście Wieloch!
  • emeryt: a tymczasem 19:46...
  • staatys: Pan Rzeszutko został wybrany bo zapewne kwalifikacje ma. Mogli Tyszanie trafić gorzej, np. na kogoś pokroju Nitrasa.
  • staatys: a tymczasem minęła 19:58 ...
  • Polaczek1: Podpis jest. Pewnie zrobia prezent na majówkę albo weekend
  • Jamer: Polaczek1: Myśle że na weekend… Na majówkę to czas trenera :)
  • Jamer: Najważniejsze ze kolejny podpis jest…
  • KubaKSU: Myślałem ,że już więcej tych podpisów jest:) a tu tylko jeden?
  • emeryt: Brynkusa szkoda
  • Jamer: emeryt: Oj szkoda… widziałbym jeszcze Nilsona u Nas…
  • Jamer: KubaKSU: Dzisiaj jeden jutro może dwa… cierpliwość nie jest Nasza mocna stroną…. A tutaj trzeba rozważnie, spokojnie i z głową… :)
  • KubaKSU: Rzecz jasna ,ale byłem przekonany, że już jest kilka innych;)
  • KubaKSU: Nilson fajny obrońca ,ale wątpię, że nasi gadają z kimś zza mostu ;)
  • Jamer: To zależy jak wyglada sytuacja z Naszymi obrońcami… już niedługo zobaczymy czy był jego temat…
  • Jamer: Paskal79 coś cicho, może pomaga w rozmowach z trenerem… :)
  • KubaKSU: Mroczek też mógłby się u nas odbudować;)
  • emeryt: ale że z Sanoka...
  • hubal: ktoś w Tychach zostanie , choć jeden ?
    ostatni gasi światło :)
  • hokej_fan: Dziwna cisza w Kato! Przypadek? Nie sądzę.
  • emeryt: Nilson grał z Linusem w Troja Lungby SWE,taka sytuacja
  • Simonn23: Przydałby się ktoś taki jak Martin Vozdecky w top formie, dobry grajek był
  • Oświęcimianin_23: Jamer, dej no inicjały tego co podpisał:)
  • Simonn23: Pewnie Lundin
  • szarotekNT: Hubalu a gdzies się wybierasz? Jesli nie to Ty zostaniesz napewno
  • szarotekNT: PanFan daj znać czy w którejś z wyspaiarskich tv można oglądnąć mecze Polakow
  • PanFan1: Serwus Szarotek tu będzie to w którymś PPV, ale zaglądnij na onhockey tam na bank będzie
  • PanFan1: Dallas Stars wygrali sezon zasadniczy na zachodzie, a teraz zaliczyli u siebie dwa gongi od ósmej drużyny zachodu czyli VGK i prawie pewne jest że "Gwiazdy" mają po imprezie.
  • PanFan1: Bardzo widowiskowa jest rywalizacja LA Kings z Oilers
  • PanFan1: polecam streaming na NHL66
  • rawa: PF1 w przypadku golden shite nie ma znaczenia ze byli w zasadniczyn na ósmym. Jak co roku ta sama zagrywka z udawanymi kontuzjami. Mam nadzieje, ze ktos ich zleje w g... wygraja w tym roku.
  • rawa: Czas zamiałczyć
  • rawa: Matthew Tkachuk ukuł Tampe. Lundell asysta. 1:0
  • rawa: Bob daję rade
  • rawa: Vasi też daje radę
  • rawa: Trzecia kara dla Kotów
  • rawa: W końcu się zemściło. 1:1
  • rawa: Challenge offside i dalej 1:0
  • rawa: Tampa słupek w ostatniej sekundzie pierwszej
  • rawa: Znowu Stamkos i mamy remis
  • rawa: Tampa zajebisty poczatek drugiej i druga brama
  • rawa: Ale się meczycho zrobiło
  • rawa: Sam Reinhart i 2:2. Akcja za akcje
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe