Dublet „Dandysa”
Unia Oświęcim znalazła sposób na Comarch Cracovię i pokonała ją w trzecim meczu ćwierćfinału play-off 4:1. Jednym z ojców tego zwycięstwa był Jan Daneček, autor dwóch goli.
– Najważniejsze jest to, że udało nam się wygrać. Zaprezentowaliśmy się znacznie lepiej niż w ostatnich meczach w Krakowie. Byliśmy jednością na lodzie i wzajemnie się uzupełnialiśmy. W sytuacjach zapalnych mogliśmy liczyć też na dobrze dysponowanego Michala Fikrta, który obronił blisko czterdzieści strzałów – ocenił czeski napastnik.
Biało-niebiescy już po trzech minutach prowadzili 2:0 po golach właśnie Danečka i Jakuba Šaura. Pierwszy z nich znakomicie przymierzył w „okienko”, a Šaur poprawił uderzenie Sebastiana Kowalówki.
– Rywal zdobył kontaktowego gola, ale my nie daliśmy sobie wydrzeć tego zwycięstwa. Zdobyliśmy bramkę na 3:1, która sprawiła, że spokój znów wrócił do naszego boksu – zaznaczył 32-letni środkowy. To właśnie on w 51. minucie dobił uderzenie Mateusza Gębczyka.
– Gdy czwartego gola zdobył Sebastian Kowalówka wiedzieliśmy już, że tego meczu nie przegramy – dodał „Dandys”.
Z wysokości trybun wydawało się, że oświęcimianom brakowało sił zwłaszcza w końcówkach tercji.
– Zaczynamy spotkania na cztery ataki i trzy pary obrońców, a potem przechodzimy na trzy formacje. Wiadomo, że trzeba też rozgrywać przewagi i bronić się w osłabieniach, więc po pewnym czasie zmęczenie przychodzi. Nie jesteśmy przecież robotami – wyjaśnił Jan Daneček.
– Najważniejsze jest jednak to, byśmy w kolejnym starciu nie łapali tylu wykluczeń – zaznaczył.
Mecz numer cztery rozpocznie się o godzinie 18:00, a kasy zostaną otworzone o godzinie 16:45.
Komentarze