Nie rzucił słów na wiatr
Adam Bagiński szybko doszedł do siebie po złamaniu kości strzałkowej. Doświadczony napastnik ma być gotowy gry na dzisiejsze starcie z Comarch Cracovią.
„Bagiś” nabawił się kontuzji w czwartym meczu ćwierćfinałowym z Tauronem KH GKS Katowice. W pierwszej odsłonie popisał się bardzo ofiarną interwencją: własnym ciałem zablokował strzał katowickiego defensora i z grymasem bólu na twarzy zjechał do boksu. Później trafił do szpitala, gdzie przeszedł serię niezbędnych badań.
Prześwietlenie wykazało złamanie kości strzałkowej prawej nogi. Pierwsze rokowania mówiły, że to koniec sezonu dla doświadczonego skrzydłowego. Ale sam napastnik wierzył do samego końca.
– Proszę mnie nie skreślać, bo ciągle liczę, że jeszcze w tym sezonie pokażę się na lodzie i będę mógł pomóc drużynie – zaznaczył na łamach „Spotu” wychowanek Stoczniowca Gdańsk.
Adam Bagiński nie rzucił słów na wiatr. Samozaparcie i ogromna wola walki sprawiły, że błyskawicznie doszedł do siebie i będzie mógł wystąpić w niezwykle ważnych starciach z Comarch Cracovią. Tym bardziej, że ze składu wypadli ostatnio zawieszony dyscyplinarnie Jan Semorád i kontuzjowany Jaroslav Kristek.
37-letni napastnik był niezwykle ważnym elementem układanki Jiříego Šejby, który często wystawiał go w formacjach specjalnych, czyli tych odpowiedzialnych za rozgrywanie przewag, jak i walczących w osłabieniach.
Póki co w 40 meczach zdobył 12 bramek i zaliczył 20 asyst. Na ławce kar spędził 38 minut.
Komentarze