MŚ elity: Szwedzi przeskoczyli wysoko zawieszoną przez Łotyszy poprzeczkę (WIDEO)
Bardzo dobrze zaprezentowała się ekipa łotewska w walce o półfinał MŚ z faworyzowaną reprezentacją Szwecji, która wygrywając 3:2 awansowała do najlepszej „czwórki” turnieju.
Łotysze to czarny koń tegorocznych mistrzostw. Tym razem musieli zmierzyć się z będącą w naprawdę wysokiej formie Szwecją, zespole dzierżącym w swoich rękach tytuł aktualnych mistrzów świata. Łotysze do fazy pucharowej MŚ wrócili po 9 latach przerwy. W 2009 roku w szwajcarskim Bernie ulegli w ćwierćfinale Kanadyjczykom 4:2. Teraz próbowali swoich sił z inną potęgą światowego hokeja.
Podopieczni Boba Hartleya bardzo odważnie zaczęli, raz po raz przeprowadzając groźne ataki, które zmuszały Skandynawów do maksymalnej koncentracji i użycia wyższych poziomów swoich umiejętności. Dobrej okazji na objęcie prowadzenia nie wykorzystał Andris Dzerins. Łotysze grali uważnie w defensywie, nie pozwalali faworyzowanym Szwedom do przeprowadzania jakichś huraganowych ataków, które mogłyby zepchnąć zawodników w karminowych strojach do głębokiej defensywy. W końcowych minutach na mocne uderzenie zdecydował się Rickard Rakell, ale krążek ugrzązł przy ciele Elvisa Merzlikinsa, bezbłędnie wypełniającego swoje obowiązki w łotewskiej bramce.
W drugiej tercji obie drużyny stworzyły dużo więcej grożnych sytuacji niż w pierwszych 20 minutach. Nie jest to dziwne, jeżeli spojrzy się na statystyki oddanych strzałów. W premierowej odsłonie było 4-3 dla Szwedów, a w kolejnej tercji aż 15-17. Pierwszą groźną sytuację zażegnał Merzlikins odważnie przecinając prostopadłe podanie Miki Zibanejada. Bramkarz łotewski uwijał się jak w ukropie, a skandynawscy napastnicy raz po raz zmuszali go do pokazywania szczytów swoich umiejętności. Jedną z takich trudnych, ale udanych interwencji 24-latka była obrona uderzenia z dystansu Rakella. W 27.minucie wynik bramkowy spotkania otworzył Filip Forsberg strzałem z dystansu, a dużą pracę wykonał Viktor Arvidsson, który całkowicie zasłonił widoczność golkiperowi i Szwedzi objęli prowadzenie. Zanim jednak do tego ostatecznie doszło, Hartley zgłosił challenge, gdyż dopatrywał się naruszenia przepisów w postaci przeszkadzania bramkarzowi. Sędziowie nie podzielili jego opinii. Na 2:0 mógł podwyższyć Gustav Nyquist, ale tego nie zrobił, co zemściło się to utratą gola przez panujących mistrzów świata. Teodors Blugers uderzył z koła bulikowego zaskakując Andersa Nilssona, a skutecznym podaniem popisał się przy tej akcji Rihards Bukarts. Łotysze mieli prawie pełne dwie minuty gry w podwójnej przewadze po wykluczeniach Nyquista i Olivera Ekmana-Larssona. Nie wykorzystali jednak tego czasu tak jak należy. W końcowych minutach byli bliscy wyjścia na prowadzenie. Po uderzeniu jednego z braci Bukartsów, guma odbiła się o łyżwę Hampusa Lindholma i o mały włos zmyliłoby to Nilssona na co dzień strzegącego bramki Vancouver Canucks.
Szwedzi odzyskali prowadzenie w 42.minucie. Mattias Ekholm idealnie wypatrzył Arvidssona, któremu posłał odważne podanie. Krążka nie powstrzymał Kristaps Sotnieks. Guma przeleciała nad łopatką jego kija, a napastnikowi Nashville Predators pozostało tylko trafić, co udało mu się i Skandynawowie prowadzili 2:1. Kolejne świetne podanie, którym popisali się szwedzcy zawodnicy miało miejsce, kiedy Mattias Janmark wypatrzył pod bramką Ekholma i posłał mu gumę. Niewiele brakowało wtedy do objęcia przez nich po raz pierwszy w meczu dwubramkowego prowadzenia. Na kwadrans przed końcem meczu na ławkę kar odesłany został Rodrigo Abols za zahaczanie. Podopieczni Rikarda Gronborga postanowili wykorzystać tą korzystną sytuację i na dwie sekundy przed końcem przewagi zdobyli trzecią bramkę, której autorem został Ekman-Larsson. Niespodziewane uderzenie spod niebieskiej linii oddał Rudolfs Balcers. Całkowicie zaskoczony Nilsson nie zdołał właściwie zareagować i Łotyszom brakowało już tylko jednego trafienia do tego by wyrównać stan meczu. Mieli na to jeszcze 9 minut, ale pomimo usilnych starań i prób, łącznie z wyprowadzeniem z bramki Merzlikinsa nie udało im się dopiąć celu. Faworyci wygrali 3:2 i w sobotę skrzyżują swoje kije w walce z USA o udział w wielkim finale światowego czempionatu.
Szwecja – Łotwa 3:2 (0:0, 1:1, 2:1)
1:0 – Filip Forsberg – Adrian Kempe, Oliver Ekman-Larsson (26:36)
1:1 – Teodors Blugers – Rihards Bukarts (31:59)
2:1 – Viktor Arvidsson – Mattias Ekholm (41:49)
3:1 – Oliver Ekman-Larsson – Adrian Kempe, Rickard Rakell (46:27, 5/4)
3:2 – Rudolfs Balcers – Ronalds Kenins (50:21)
Strzały: 34 - 24
Kary: 10 - 2
Widzowie: 12490
Plan meczów półfinałowych MŚ elity (sobota):
Szwecja – USA (godz. 15:15)
Kanada – Szwajcaria (godz. 19:15)
Komentarze