Mało śmieszne „zabawy” Arbitra Dyscyplinarnego PZHL
Nieznany zupełnie w środowisku hokejowym dr Jakub Kosowski został Arbitrem Dyscyplinarnym hokejowej centrali dopiero 27 lutego br. Ta funkcja powinna zostać obsadzona już we wrześniu ubiegłego roku, gdy ruszały rozgrywki Polskiej Hokej Ligi. Skrzywdzony decyzją w sprawie Radosława Nalewajki czuje się klub z Jastrzębia Zdroju.
W ubiegłym roku został uchwalony przez PZHL „Regulamin Dyscyplinarny”, który stanowił, że organem orzekającym I instancji jest tzw. Arbiter Dyscyplinarny, który w sprawach dyscyplinarnych orzeka jednoosobowo. Tę osobę powinien wyznaczyć zarząd PZHL. Dla każdego jest rzeczą oczywistą, że ów Arbiter Dyscyplinarny powinien był zostać namaszczony jeszcze przed startem rozgrywek ligowych. A rywalizacja na polskich lodowiskach o tytuł mistrza kraju rozpoczęła się 10 września 2017 roku…
Stan nieważkości
Wszystko szło jak z płatka, żaden działacz klubowy nawet nie zająknął się o Arbitra Dyscyplinarnego, aż do momentu, gdy JKH GKS Jastrzębie chciał się poskarżyć hokejowej centrali na hokeistę zespołu TatrySki Podhale Nowy Targ, Krzysztofa Zapałę. Chodziło o mecz między tymi drużynami rozegrany 11 lutego br. - Krzysztof Zapała uderzył wtedy Ivana Jankovicza kijem w krocze, który z powodu bólu jąder zjechał z lodu i nie był w stanie kontynuować gry - mówią działacze z Jastrzębia. - Zostało to zresztą odnotowane przez lekarza w protokole zawodów. Dwa dni po incydencie, czyli 13 lutego, wysłaliśmy pismo do PZHL w tej sprawie, prosząc o zajęcie stanowiska i podjęcie decyzji. Tą sprawą powinien zająć się Arbiter Dyscyplinarny, ale tego dnia jeszcze go nie było! Nie chcemy mówić o skandalu, ale na pewno nie jest to normalna sytuacja, gdy zarząd PZHL przez pół roku nie potrafi wybrać człowieka i powierzyć mu tej funkcji.
Do Jastrzębia długo żadne pismo z hokejowej centrali w sprawie Zapały nie dotarło - przyznające rację działaczom JKH lub oddalające ich argumenty. Ów stan nieważkości trwał do momentu pierwszej potyczki wymienionych drużyn w play offie.
Nadinterpretacja prezesa PHL
W tym pojedynku - rozegranym 24 lutego - napastnik JKH Radosław Nalewajka zaatakował zawodnika Podhala Przemysława Michalskiego, który upadł na lód i został zniesiony przez służby medyczne. Trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego wstrząśnienie mózgu.
Następnego dnia (25.02.) prezes Polskiej Hokej Ligi i zarazem sekretarz generalny PZHL, Janusz Wierzbowski, przysłał do Jastrzębia pismo (dotarło do siedziby klubu o 15.13) następującej treści: „Zarząd Polskiej Hokej Ligi informuje, że w związku z nałożeniem w trakcie meczu PHL w dniu 24 lutego br. TatrySki Podhale Nowy Targ - JKH GKS Jastrzębie na zawodnika Radosława Nalewajkę kary meczu za natarcie, zgodnie z przepisami pkt. 3 załącznika „Karomierz” do Regulaminu Współzawodnictwa Sportowego PZHL licencja okresowa tego zawodnika ulega zawieszeniu na najbliższe dwa mecze mistrzowskie. Powyższe oznacza, że zawodnik Radosław Nalewajka nie może w tym okresie brać udziału w meczach w ramach współzawodnictwa w hokeju na lodzie organizowanego przez PHL pod rygorem orzeczenia przegranej walkowerem”.
- Natychmiast przystąpiliśmy do działania, bo ta decyzja była niezgodna z regulaminem i przepisami - stwierdził kategorycznie prezes JKH, Kazimierz Szynal. - Na Radka nie nałożono kary meczu, poza tym pierwszy raz w tym sezonie został w ten sposób ukarany, więc miał prawo zagrać w drugim meczu w Nowym Targu.
Nalewajka zgodnie z przepisami powinien wpłacić przewidzianą regulaminem karę finansową w wysokości 200 złotych na konto PZHL. Zawodnik JKH zrobił to, ale pieniędzy nie przelał na konto PZHL, ale komornika, który „trzyma na nim łapę” za długi ciążące na hokejowej centrali. I zagrał w drugim meczu w Nowym Targu.
Sytuację z Nalewajką wyjaśnił przewodniczący Wydziału Sędziowskiego PZHL Jacek Rokicki, notabene z Nowego Targu. - Informuję, iż konsultacja pomiędzy PHL a mną dotyczyła rodzaju nałożonej kary na w/w zawodnika. Radosław Nalewajka otrzymał karę 5 minut + KMZNZ za natarcie zgodnie z art. 122 iv i taki zapis znalazł się w protokole meczowym. Nie otrzymał kary meczu, a taki zapis pojawił się w komunikacie PHL. Do Wydziału Sędziowskiego nie wpłynęło żadne pismo dotyczące uwag co do nałożonej przez sędziów kary.
Szybki jak błyskawica
W tym momencie prezes PHL znalazł się w ślepym zaułku i musiał - jeżeli chciał zachować twarz - wycofać się z wcześniejszej decyzji. Zareagował błyskawicznie. Już o godzinie 17.10, czyli niespełna dwie godziny po pierwszym werdykcie, w komputerze klubowym JKH znalazł się kolejny komunikat podpisany przez Janusza Wierzbowskiego, w którym czytamy: „Po analizie protokołu z meczu TatrySki Podhale Nowy Targ - JKH GKS Jastrzębie rozegranego w dniu 24.02.2018 oraz po zapoznaniu się ze stanowiskiem sędziów jak również po konsultacji z przewodniczącym Wydziału Sędziowskiego PZHL, a także biorąc pod uwagę kwalifikację faulu i wymierzoną karę przez sędziów anuluję dzisiejszy wcześniejszy komunikat o zawieszeniu zawodnika JKH GKS Jastrzębie Radosława Nalewajki na dwa mecze mistrzowskie”.
Podhale nie rezygnuje
Prezes klubu z Nowego Targu Agata Michalska nie dała jednak za wygraną, w końcu w zdarzeniu ucierpiał jej syn (żadna złośliwość, tylko stwierdzenie faktu) i wystosowała 27 lutego pismo do PZHL. Czytamy w nim m.in. (pisownia oryginalna): „Klub Hokejowy Podhale Nowy Targ Spółka Akcyjna składa wniosek o ukaranie zawodnika Drużyny JKH GKS Jastrzębie Radosława Nalewajkę z nr 22, który w sposób brutalny i nie zgodny z przepisami zaatakował podczas meczu zawodnika TatrySki Podhale Nowy Targ Przemysława Michalskiego, co skutkowało zniesieniem go z lodu przez służby medyczne. Do dnia dzisiejszego Przemysław Michalski przebywa w szpitalu w Nowym Targu ze zdiagnozowanym wstrząśnieniem mózgu i podlega ścisłej obserwacji. Powołując się na &20 pkt. 1 ppkt. 2 Regulaminu Dyscyplinarnego PZHL wnioskujemy o ukaranie zawodnika Radosława Nalewajki. W załączniku przesyłamy analizę wideo z meczu, skan protokołu meczowego oraz regulamin dyscyplinarny PZHL”.
„Wichrzyciel” Nalewajka
„Arbiter Dyscyplinarny” ujawnił się 27 lutego o godz. 22.10. przesyłając do Jastrzębia pismo informujące o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego „w sprawie niesportowego zachowania Radosława Nalewajki”. Dr Jakub Kosowski z Uniwersytetu Marie Curie-Skłodowskiej w Lublinie (tak wynika z adresu mailowego) zażądał wyjaśnień hokeisty JKH do godz. 9.00, podając datę 27 lutego! Aż się wierzyć nie chce, żeby prawnik popełnił taką gafę?! Potem się zreflektował i podał prawidłowy termin, lecz niesmak pozostał.
Nalewajka napisał wyjaśnienia na wskazany adres i przesłał je o godz. 9.10, a już o godz. 9.36 dr Kosowski przesłał decyzję! Uznał Nalewajkę za winnego wybitnie niesportowego zagrania i wymierzył mu karę pieniężną w wysokości 2 tysięcy złotych oraz karę dyskwalifikacji w wymiarze 7 dni, tj. do dnia 6 marca 2018 roku włącznie.
- Zacznijmy od tego, że takich kar, jaką dostał Radek Nalewajka jest w trakcie sezonu kilkadziesiąt - powiedział były sędzia, a obecnie wiceprezes JKH GKS Jastrzębie, Jan Miszek. - Arbiter Dyscyplinarny nie skonsultował się z sędziami tego spotkania, ani z obserwatorem i na pewno nie wziął pod uwagę ich opinii i zapisu w protokole. Chcielibyśmy się dowiedzieć, kim jest pan Jakub Kosowski, bo to osoba kompletnie nieznana w środowisku hokejowym. I kolejne pytanie, kiedy został wybrany, bo PZHL nie wydał na ten temat żadnej uchwały, ani komunikatu. Podejrzewam, że w czasie nocnego zebrania zarządu PZHL. Wszyscy zastanawiamy się, czy pan Kosowski chociaż raz był na meczu hokeja na lodzie.
Jazda bez trzymanki
Paragraf 9 pkt. 3 „Regulaminu Dyscyplinarnego” stanowi, że „Arbitrem Dyscyplinarnym może być osoba posiadająca wykształcenie prawnicze oraz doświadczenie w sprawach związanych z hokejem na lodzie lub z inną dyscypliną sportu”. Zapis z „inną dyscypliną sportu” jest kuriozalny, bo co może wiedzieć na temat hokeja osoba związana z pływaniem, lekkoatletyką itp.? Zapisu tego dokonał prawnik byłego już prezesa PZHL-u, Dawida Chwałki, który w przeszłości był związany z koszykówką i był prezesem piłkarzy Górnika Zabrze.
Jakub Kosowski również błyskawicznie... umorzył postępowanie w sprawie napastnika Podhala, Krzysztofa Zapały. W poczet materiału dowodowego Arbiter Dyscyplinarny zaliczył nagranie video oraz wyjaśnienia sędziów - Patryka Pyrskały i Macieja Pachuckiego. Czyli w przypadku Zapały (abstrahując od werdyktu) zapoznał się z opinią arbitrów, a w przypadku Nalewajki nie było mu to potrzebne. To nie ma nic wspólnego z rzetelnością i zwykłą uczciwością, która powinna cechować każdego prawnika.
Bogdan Nather - Dziennik Sport
Komentarze