Walka o utrzymanie przenosi się do hali "Olivia"
- Zdecydowałem się na grę mimo kontuzji i mam nadzieję, że to nie pójdzie na marne - mówi Jan Steber przed meczem hokeistów MH Automatyki z Nestą Mires Toruń w hali "Olivia". - Gramy o życie. Jeśli byłoby trzeba, wyszedłbym na lód nawet bez nogi - dodaje Tomasz Witkowski. Gdański zespół remisuje 1:1 w serii do czterech zwycięstw o utrzymanie w PHL. Piątkowy mecz numer trzy rozpocznie się o godz. 18:30. Bilety w cenie 15 i 10 zł.
Rywalizacja do czterech zwycięstw rozpoczęła się od meczów w Toruniu. Gdańscy hokeiści pokonali Nestę Mires 3:2, a następnie przegrali 1:4.
- Marzyły nam się dwa zwycięstwa w Toruniu, ale plan minimum został zrealizowany. Moim zdaniem ta jedna wygrana jest bardzo cenna, bo nawet zespoły z górnej półki miały ciężką przeprawę w Toruniu - zauważa bramkarz Tomasz Witkowski.
"Witek" jeszcze niedawno leczył kolano, by zdążyć na mecze play-out. Natomiast sezon miał zakończyć Jan Steber, który zdecydował się przełożyć operację łąkotki i razem z Tomkiem zagrał w obu meczach w Toruniu.
- Jak tylko pojawiła się możliwość przełożenia operacji, od razu powiedziałem, że mogę zrobić to po sezonie. Wiem, że warto. Rehabilitacja postawiła mnie na nogi i mam nadzieję, że to nie pójdzie na marne - mówi Steber.
- Jesteśmy hokeistami, a nie piłkarzami. W ramach zdrowego rozsądku każdy z nas jest w stanie zacisnąć zęby i zagrać na środkach przeciwbólowych czy zagrać z metalowym stabilizatorem na kolanie. Pokazał to Janek, a ja sam śmiałem się, że jak będzie trzeba to zagram w play-out nawet bez nogi. Walczymy o życie i o naszą przyszłość w Gdańsku - dodaje Witkowski.
Na piątkowy mecz do kadry MH Automatyki wróci po dwóch meczach zawieszania Philip Nasca. Nie wiadomo jednak czy na lodzie pojawi się Petr Polodna. To on zdobył pierwszą bramkę w wygranym meczu w Toruniu, który z powodu urazu żeber opuścił jeszcze w pierwszej tercji. Gdańszczanie wygrali to spotkanie, ale drugie rozegrane w całości bez czeskiego napastnika, przegrali.
- Petr jest dla nas kluczowym zawodnikiem, razem z Jankiem Steberem i Adamem Skutchanem stanowią świetny atak. Bez niego jest nam trudniej, ale w drugim meczu nie chodziło tylko o jego nieobecność. Po prostu zagraliśmy słabo. Nie trzymaliśmy się taktyki. Może to była po trochu dekoncentracja i pewność siebie, a może po prostu Nesta mocno na nas skoczyła. Najważniejsze to wyciągnąć z tego wnioski - uważa Witkowski.
- Mam nadzieję, że Petr zagra z nami w Gdańsku, ale decyzja o tym czy tak się stanie zapadnie na godziny przed meczem. Pęknięte żebra to nie przelewki, a w meczach o utrzymanie nikt nie oszczędza rywali i jest sporo wejść ciałem - dodaje gdański bramkarz.
Hokeiści MH Automatyki podejmą Nestę Mires w hali "Olivia" w piątek o godz. 18:30 i w niedzielę o godz. 18. Cały zespół mocno liczy na wsparcie kibiców, którzy licznie dopingowali ich już w Toruniu.
- Nie mogę się doczekać tych spotkań. W Toruniu nasi kibice byli niesamowici i bardzo nam pomogli. To było coś niesamowitego. Mam nadzieję, że w dwóch najbliższych meczach ich doping poniesie nas do zwycięstw - mówi Steber.
- Przyda nam się każde gardło. Liczymy na to, że hala "Olivia" zapełni się tak jak za dawnych lat - dodaje Witkowski.
Nawet jeśli gdańszczanie wygrają oba mecze na własnym lodzie, zapewnić sobie utrzymanie będą mogli dopiero 10 marca na wyjeździe. Rywalizacja toczy się do czterech wygranych, a najdłużej może potrwać siedem meczów. Jeśli dojdzie do stanu 3:3, decydujący pojedynek odbędzie się w Toruniu 15 marca.
- Nie patrzymy na to gdzie skończymy serię. Chcemy jak najszybciej wygrać cztery spotkania i zapewnić sobie utrzymanie. Wiadomo, że fajnie byłoby świętować razem z naszymi kibicami w hali "Olivia", ale najważniejsze jest końcowe zwycięstwo, mniejsza o to gdzie - kończy "Witek".
Rafał Sumowski - trojmiasto.pl
Komentarze