NHL: Alex z pucharem wśród bliskich i mieszkańców Moskwy
Aleksandr Owieczkin spędził sobotę w stolicy Rosji, gdzie pojawił się wraz z Pucharem Stanleya, który mogli podziwiać mieszkańcy tego miasta, jak również adepci szkoły hokejowej moskiewskiego Dinama i ojciec zawodnika.
Tradycją jest, że każdy członek mistrzowskiej drużyny NHL ma swój dzień z Pucharem Stanleya i może w dowolny sposób prezentować to trofeum i cieszyć się nim w wybranej przez siebie formie. Owieczkin postanowił w tej szczególnej chwili dzielić się radością z mieszkańcami rodzinnej Moskwy oraz z członkami najbliższej rodziny.
Szczególnym momentem tego dnia było spotkanie Alexa ze swoim ojcem Michaiłem, do którego doszło w podmoskiewskim Nowogorsku w szkole hokejowej stołecznego Dinama, czyli w miejscu, z którego w wielki świat ruszył „car hokeja”. Wyraźnie wzruszony ojciec miał wreszcie możliwość wznieść ponad głowę najcenniejsze hokejowe trofeum, które z szacunkiem ucałował.
Dumny ojciec nie tylko obdarzył całusem samo trofeum, lecz również to samo podarował swojemu synowi, klepiąc go przy tym znacząco po ramieniu. Następnie obaj panowie udali się wraz z pucharem w najważniejsze miejsce, czyli na lodową taflę.
Ojciec powiedział: - Gratuluję ci tego zwycięstwa – po czym dorzucił: - Czternaście? Jak długo to było? Czternaście lat czekaliśmy? Alex grzecznie skorygował tatę: - Trzynaście. Senior rodu zakończył ten wątek słowami: - Czekaliśmy całe trzynaście lat!
Matka Owieczkina, Tatiana powiedziała dziennikarzom, że ojciec nie czuł się na tyle dobrze, by móc lecieć na decydujące mecze na drugą półkulę. Dwa lata temu Michaił był u syna podczas fazy play-off i dwa dni musiał spędzić w szpitalu. Według MatchTV ojciec znanego zawodnika przeszedł czterogodzinną operację po przebytym zawale serca. Źródła zbliżone do rodziny zakwestionowały tę informację, ale nie zaprzeczyły, że przyczyną był zabieg operacyjny. Podczas Igrzysk Olimpijskich w Soczi w 2014 roku Michaił Owieczkin poczuł się źle po meczu Rosjan ze Słowacją 16 lutego. Ówczesny generalny menadżer Washington Capitals George McPhee poinformował wtedy, że najprawdopodobniej doszło do zawału serca.
Podczas gdy ojciec został w domu, mama Alexa poleciała do syna, by wraz z nim świętować zdobycie upragnionego Pucharu Stanleya.
Wizyta Owieczkina w ośrodku szkoleniowym Dinama w Nowogorsku nie dotyczyła tylko spotkania z ojcem. Alex chciał w ten wyjątkowy sposób uczcić młodych hokeistów klubu, z którego sam pochodzi. W czasach kiedy on uczęszczał do tej placówki i miał 14 lat, do szkoły przyjechał Igor Łarionow, zdobywca Pucharu Stanleya z Detroit Red Wings w 1997, 1998 i 2002.
Legendarny zawodnik opowiadał młodym hokejowym adeptom o swoich doświadczeniach w NHL, co bardzo mocno zapadło w nastoletnim Owieczkinie i stało się dla niego wskazówką do wielkiej kariery: - Chciałem wreszcie któregoś dnia być na tym samym miejscu co on wtedy i móc przyjechać tutaj z pucharem, żeby go pokazać tym wszystkim dzieciakom. Kiedy jesteś taki młody nie wiesz jak się potoczy twoje życie i do czego dojdziesz. Oczywiście chcesz być wybitnym sportowcem, biznesmenem lub jeszcze kimś innym. Moim marzeniem było zostać hokeistą, dobrym hokeistą i zdobyć Puchar Stanleya.
Owieczkin pytany po wygraniu ligi jak zamierza spędzić swój czas z głównym trofeum powiedział, że chce zabrać go w miejsce, z którego się wywodzi: - Zamierzam pokazać go wszystkim, których znam i tym, których nie znam też. Chcę dzielić te chwile właśnie z nimi, ponieważ oni nigdy jeszcze nie widzieli tego pucharu, nigdy nie mieli okazji go dotknąć.
Spełniając swoją obietnicę Alex pojawił się dzisiaj w moskiewskiej mundialowej strefie kibica zlokalizowanej niedaleko stołecznego uniwersytetu. Główne trofeum ligi NHL było tam wystawione przez blisko 3 godziny, co okazało się wspaniałym wstępem do wieczornych emocji wywołanych ćwierćfinałowym meczem „Sbornej” z Chorwacją w ćwierćfinale MŚ w piłce nożnej, który odbył się w nadmorskim Soczi.
Owieczkin rozdawał autografy i pozował do zdjęć z fanami, którzy czekali w bardzo długich kolejkach. Niektórzy stali tam dwie godziny i nawet deszcz nie wypłoszył ich. Chęć uściśnięcia dłoni mistrza i dotknięcia pucharu była tak ogromna, że wszelkie niedogodności schodziły na dalszy plan.
Wieczorem mistrz zaplanował prywatną imprezę w jednym z klubów karaoke, gdzie wraz z przyjaciółmi miał oglądać mecz Rosjan z Chorwatami. Jutro większość czasu spędzi w zaciszu rodzinnym bez błysku fleszy i wszędobylskich kamer. Owieczkin nie może się już doczekać kiedy pokaże puchar swojej babci: - Będzie go trzymać, pewnie pocałuje puchar. Będzie niesamowicie. To jest jedna z tych rzeczy, o których zawsze marzysz.
Komentarze