Pierwsze starcie dla „Pingwinów” (WIDEO)
W pierwszym meczu finału play-off NHL Pittsburgh Penguins pokonał na własnym lodzie Nashville Predators 5:3.
Na początku wypada zaznaczyć, że „Pingwiny” bronią Pucharu Stanleya i są pierwszą ekipą od sezonu 1997-1998, która awansowała do finałów dwa razy z rzędu. Ostatni raz ta sztuka udała się Detroit Red Wings. Z kolei „Drapieżcy” po raz pierwszy w swojej historii grają w finale.
Początek spotkania należał do ekipy z Tennessee. W 8. minucie Matta Murraya pokonał P.K. Subban i na trybunach nastąpiła konsternacja. Stoicki spokój zachował jednak trener gospodarzy Mike Sullivan, który poprosił o „coach challenge”. Analiza materiału wideo wykazała, że bramka została zdobyta w nieprawidłowy sposób - wprowadzenie krążka do tercji odbyło się z pozycji spalonej. Gol nie mógł zostać uznany.
Chwilę później nastąpił prawdziwy szturm „Pingwinów”. Podczas gry w podwójnej przewadze Pekkę Rinnego potężnym uderzeniem z pełnego zamachu pokonał Jewgienij Małkin, a 65 sekund na 2:0 podwyższył Connor Sheary, wykorzystując świetne dogranie Chrisa Kunitza. Tuż przed końcem pierwszej odsłony ekipa z „Miasta Stali” zdobyła trzeciego gola, którego zapisano na konto Nicka Bonino. Po prawdzie było to samobójcze trafienie Mattiasa Ekholma.
Ale w drugiej odsłonie „Drapieżcy” zabrali się za odrabianie strat. Niezwykle pomocne okazało się trafienie Ryana Ellisa. Defensor Nashville popisał się pięknym uderzeniem bez przyjęcia i zaskoczył zasłoniętego Matta Murraya.
Tymczasem gospodarze nie potrafili oddać ani jednego celnego strzału, co z pewnością nie było dobrym prognostykiem przed ostatnią odsłoną. Gdy na ławce kar odpoczywał Jewgienij Małkin kontaktowego gola zdobył Colton Sissons, a na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry wyrównał Frederick Gaudreau. Całe spotkanie rozpoczęło się od nowa.
Kluczowa dla losów spotkania okazała się 57. minuta. Wówczas precyzyjnym uderzeniem z nadgarstka popisał się Jake Guentzel. Był to pierwszy strzał zawodników z Pittsburgha od... 37 minut.
- Czasami takie sytuacje się zdarzają. Owszem są trudne, ale musisz się w nich dobrze odnaleźć - powiedział Guentzel. - Dziś ten strzał i ten gol przyszedł we właściwym czasie.
Trener Peter Laviolette od razu zareagował. Wziął czas, a następnie poszedł o krok dalej, decydując się na grę bez bramkarza. Jednak ten manewr nie przyniósł zamierzonego efektu w postaci wyrównującego gola. Ba, sprawił, że zwycięstwo przypieczętowały „Pingiwny”. Krążek w pustej bramce umieścił Nick Bonino.
Kolejny mecz odbędzie się w nocy z środy na czwartek.
Pittsburgh Penguins - Nashville Predators 5:3 (3:0, 0:1, 2:2)
1:0 - Małkin - Daley, Crosby (15:32, 5/4),
2:0 - Sheary - Kunitz, Crosby (16:37),
3:0 - Bonino - Dumoulin (19:43),
3:1 - Ellis - Subban, Fisher (28:21, 5/4),
3:2 - Sissons - Josi, Jarnkrok (50:06, 5/4),
3:3 - Gaudreau - Watson, Fisher (53:29),
4:3 - Guentzel - Cullen, Schultz (56:43),
5:3 - Bonino - Kunitz (58:58, 5/6, do pustej bramki).
Sędziowali: Wes McCauley, Brad Meier - Scott Cherrey, Brian Murphy.
Minuty karne: 6-6.
Strzały: 12-26.
Widzów: 18 618.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 1:0 dla Penguins.
Pittsburgh Penguins: M. Murray (M-A. Fleury n/g) – Dumoulin, Hainsey; Kunitz, Crosby, Sheary – Määttä (2), Daley; S. Wilson, Małkin (2), Kessel – Cole (2), J. Schultz; Rust, Bonino, Rowney – Guentzel, Cullen, Hörnqvist.
Trener: Mike Sullivan.
Nashville Predators: Rinne (Saros n/g) – Ekholm, P. K. Subban (2); Forsberg, Sissons, Åberg – Josi, Ellis; Arvidsson, Fisher, Neal (2) – Irwin, Y. Weber; Järnkrok (2), C. Smith, F. Gaudreau – Fiddler, Watson, McLeod.
Trener: Peter Laviolette.
Komentarze