Medale nie dla „Szarotek”. Trzeba bić na alarm!
Zakończyła się faza grupowa rozgrywanych w Nowym Targu Mistrzostw Polski Juniorów, która wyłoniła czwórkę półfinalistów. Niestety w walce o medale zabraknie gospodarzy, drużyny MMKS Podhala, która w swojej grupie zajęła ostatecznie miejsce trzecie, ustępując Unii Oświęcim i JKH Jastrzębiu.
„Szarotki” na pożegnanie z turniejem ograły 8:3 Sokoły Toruń. Mecz ten - po wcześniejszej wygranej JKH nad Unią (3:2) – nie miał już jednak kompletnie żadnego znaczenia dla układu tabeli. Grano więc o przysłowiową „pietruszkę”. I było to – pod względem sportowym - bardzo marnej jakości widowisko. Szczególnie to, co działo się na tafli przez dwie tercje tego spotkania mało miało wspólnego z hokejem, a o fair play już nie wspominając. Żal było patrzeć jak sfrustrowani brakiem wyników i swojej słabości młodzi nowotarżanie szukają zaczepek, wdają się w bójki i posuwają się momentami do bardzo brutalnych zagrań pod publiczkę. A że i goście nie pozostawali dłużni, stąd łącznie arbiter nałożył na obydwa zespołu aż 216 (!) minut: odpowiednio 119 na Podhale (kary meczu dla Bartosza Olchawskiego, Tadeusza Huziora oraz Samuela Jachimczyka) i 97 min na Sokoły.
–Niedosyt na pewno pozostał, bo oczekiwania przed turniejem każdy z nas miał zdecydowanie wyższe, ale ja uważam, że zagraliśmy całkiem dobry turniej – ocenił trener Podhala, Paweł Gil.
– W moim odczuciu kluczowe było przegrane w rzutach karnych spotkanie na otwarcie mistrzostw z Jastrzębiem, które przy odrobinie szczęścia mogło się zakończyć naszym zwycięstwem, a wtedy droga do strefy medalowej byłaby otwarta. Także mecz z Unią był spokojnie do wygrania. Niestety w decydujących momentach zabrakło nam dyscypliny, ale ją już trzeba wpajać zawodnikom od najmłodszych lat. Teraz już za późno by oduczyć ich pewnych nawyków. Na pewno też nie bez znaczenia na naszą postawę w mistrzostwach miały wpływ problemy z przygotowaniem. Rzadko trenowaliśmy w pełnym składzie. Do tego widać było jak fakt tego, ż gramy przed własną publicznością odbił się na psychice chłopaków. Trema dała się we znaki. To nie była ta drużyna z sezonu zasadniczego. Mimo wszystko uważam, że przed tą drużyną ciekawa przyszłość. Mamy naprawdę wielu młodych, zdolnych chłopaków, którym trzeba stworzyć warunki do rozwoju. Przede wszystkim jako klubu musimy bardziej otworzyć się na świat. Szukać kontaktów choćby z drużynami z Czech czy Słowacji. Tylko granie przeciwko mocnym rywalom podniesie nasz poziom – dodał szkoleniowiec „Szarotek”.
Patrząc z boku na to, co dzieje się ostatnimi laty z nowotarskim hokejem młodzieżowym i jak dzisiaj wygląda bezpośrednie zaplecze pierwszej drużyny, trudno podzielać optymizm trenera Gila. Fakty są bowiem bezlitosne. Pod względem wyników to był najgorszy sezon w historii nowotarskiego klubu. Zabrakło nie tylko medali, ale i walki o nie.
Juniorzy byli jedyną kategorią wiekową, która grała w turnieju finałowym Mistrzostw Polski. TRZEBA BiĆ NA ALARM i to jak najgłośniej, bo „studnia” talentów, z których przez wiele lat czerpał polski hokej, w błyskawicznym tempie wysycha, a dobre imię nowotarskiego klubu, na które pracowało wiele pokoleń zawodników, trenerów i działaczy już zostało mocno nadszarpnięte. Potrzeba natychmiastowej reakcji. Nowego spojrzenia na wiele spraw organizacyjnych i wcielenia w życie nowych pomysłów i koncepcji.
Komentarze