Konflikt w ŁKH Łódź. Zarząd podał się do dymisji
W ŁKH Łódź doszło do zmian w zarządzie oraz na stanowisku prezesa. Macieja Lewego zastąpił Robert Marciniak, a funkcję wiceprezesa powierzono Tomaszowi Matuszewskiemu, trenerowi drużyny seniorów.
Zmiany są pokłosiem konfliktu do jakiego doszło w drużynie juniorów łódzkiego klubu. Rodzice młodych adeptów hokeja zarzucili rosyjskiemu szkoleniowcowi Sergiejowi Bakłaginowi, iż ten stosuje nieakceptowane metody treningowe .- Trener nadużywał kompetencji. Zdarzało się, że młodzi zawodnicy musieli stać tyłem, a szkoleniowiec z całej siły uderzał w nich krążkiem. Takie metody są niedopuszczalne, a zarząd mimo naszych próśb nie reagował! – skarżyli się rodzice w materiale zrealizowanym przez łódzką telewizję „Toya”. Nie były to jedyne zarzuty. Padły oskarżenia o brak płynności finansowej, a co za tym idzie realnej groźbie zawieszenia treningów. – Musimy ratować klub! – dodawano.
Ostatecznie zarząd oraz dotychczasowy prezes klubu Maciej Lewy podali się do dymisji. Zwolniony został również rosyjski trener Bakłagin. 30 stycznia br. odbyło się Nadzwyczajne Walne Wyborcze Zebranie Członków ŁKH, podczas którego wybrano nowe władze klubu. Powołano siedmioosobowy zarząd, a na prezesa wybrano Roberta Marciniaka. Jego zastępcą został trener seniorów Tomasz Matuszewski, który będzie pełnił obie funkcje.
- Pismo ze skargą do zarządu napisali rodzice, którzy nie gościli nawet na treningach. Trener przyjechał z Rosji i z pewnością stosował metody, które były nowe dla większości zawodników – tłumaczył Maciej Lewy w rozmowie przeprowadzonej w studiu telewizji „Toya”. Były prezes opowiedział o tym, iż oskarżenia są zbudowane tylko na relacji młodych zawodników. Podkreślił, że hokej to twarda gra, a trenerzy muszą stosować metody, które przyzwyczają graczy do różnych rzeczy jakie dzieją się na tafli.
- Jeśli chodzi o uderzanie kijem w części ciała chronione przez ochraniacze to standardowa procedura. Sprowadzając trenera Bakłagina do klubu nie spodziewałem się takiej sytuacji. To uznany szkoleniowiec, który pracował m.in. w SKA Skt Petersburg – wyjaśnia Lewy, który zarzucił rodzicom, iż ci byli uprzedzeni do zagranicznego szkoleniowca. Wtóruje mu Tomasz Matuszewski: - W zawodowym sporcie podczas przerw w szatni padają różne słowa. To jeden z elementów motywacji i takie rzeczy zdarzają się na całym świecie!
- W grupie prowadzonej przez trenera Bakłagina trenował mój syn. Oskarżając mnie o brak reakcji, to tak jakby zarzucić mi sadyzm, albo wręcz sadomasochizm! – nie przebierał w słowach były prezes łódzkiego klubu. Lewy opowiedział również o niepewnychfinansach klubu, który działając jako stowarzyszenie utrzymuje się tylko z dotacji.
– Sytuację mocno skomplikowała awaria lodowiska na „Retkini”.Sam pisałem projekt do budżetu obywatelskiego dla klas 1-3, który przeszedł. Niestety był on napisany pod treningi na „Retkini”, które nie funkcjonowało do końca roku i w związku z tym MOSiR rozwiązał z nami umowę – mówi były prezes. –Czekaliśmy jeszcze miesiąc, a w tym czasie były przyznawane środki z budżetu. Wtedy załamało się nam finansowanie. Podkreślam jednak, że wszystkie zobowiązania mamy zapłacone. Pieniądze przeznaczone na szkolenie sportowe, poszły na pensje dla trenerów, którzy nie mieli tak naprawdę co robić – dodaje.Ostatecznie Maciej Lewy zrezygnował ze stanowiska dla – jak twierdzi – oczyszczenia atmosfery.
Wypada mieć nadzieję, że nowe władze klubu szybko ustabilizują sytuację, a drobna rysa nie wpłynie na nieskazitelny jak dotąd wizerunek klubu. Warto przypomnieć że ŁKH to kontynuator tradycji zasłużonego dla polskiego hokeja Łódzkiego Klubu Sportowego i wielka nadzieja na odrodzenie profesjonalnej drużyny w tym mieście. Należy także podkreślić, iż w Łodzi panuje ogromny głód hokeja o czym świadczą pełne trybuny podczas meczów II ligi, a także spora liczba łódzkich kibiców na spotkaniach wyjazdowych. Przykładem tego był choćby kwietniowy Turniej o Mistrzostwo II Ligi w Oświęcimiu, gdzie kilkudziesięciu sympatyków z Łodzi w klubowych barwach dopingowało swoją drużynę. To ogromny potencjał, którego nie można zmarnować. Tylko reaktywacja hokeja w wielkich miastach może być nadzieją na poprawę sytuacji i wzrost zainteresowania tym sportem w naszym kraju.
Materiał Telewizji „Toya” dostępnyTUTAJ
Komentarze