Gdańszczanki o krok od mistrzostwa. Oświęcimianki bez marginesu błędu
W weekend poznamy ekipę, która sięgnie po tytuł mistrza Polski. Bliżej celu są hokeistki Stoczniowca Gdańsk, które wygrały w Oświęcimiu 6:5 i przed nimi jedno albo dwa starcia na własnym lodzie.
Pierwszy mecz ten serii miał niezwykle zacięty przebieg. Ostra wymiana ciosów trwała praktycznie od samego początku. – Nie byliśmy drużyną słabszą i nie zasłużyliśmy na porażkę. W zasadzie o końcowym wyniku zdecydowały nasze dwa błędy podczas gier w przewagach, a te do tej pory były naszym atutem – przyznaje Robert Piecha, trener Unii.
Gdańszczanki wyprowadziły wtedy dwie kontry, które celnymi strzałami wykończyła Tetiana Onyszczenko. Co ciekawe, pierwszego gola Ukrainka zdobyła wówczas, gdy hokeistki znad morza grały w trójkę.
Jego podopieczne w 50. minucie wykorzystały swój okres w przewadze i prowadziły już 6:4, robiąc milowy krok w kierunku zwycięstwa.
Nadzieje oświęcimianek odżyły jeszcze w 57. minucie, gdy wrzutkę z linii niebieskiej Małgorzaty Metyk na bramkę zamieniła Kamila Wieczorek. Unia rzuciła wszystkie siły do ataku. Na dodatek na 50 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry trener Piecha zagrał va banque. Zdjął z bramki Natalię Kozaczuk i wprowadził do gry dodatkową atakującą, ale ten manewr nie przyniósł zamierzonego efektu.
– W tym meczu było wszystko. Dziewczyny trafiały w osłabieniu i w przewadze. Przede wszystkim zagrały jednak z fantazją, polotem i wielkim entuzjazmem. Marta Bigos w trzeciej tercji nabawiła się urazu żeber. Tak bolesnego, że po meczu siedziała w szatni i płakała, ale mimo to dograła spotkanie i jeszcze zdobyła piękną bramkę! – mówi Henryk Zabrocki.
Oświęcimianki, broniące mistrzowskiego tytułu, pojadą do Gdańska z nożem na gardle. Podopieczne Roberta Piechy zdają sobie sprawę z tego, że nie mogą sobie pozwolić na porażkę. Spowoduje ona, że złote medale zawisną na szyjach rywalek.
– Sprawa wciąż jest otwarta. Skoro gdańszczanki potrafiły wygrać na naszym lodzie, to my również możemy postarać się o podobny rezultat – podkreśla trener unitek. – Mamy nadzieję, że rywalizacja rozstrzygnie się w maksymalnej ilości spotkań, bo mamy już zarezerwowane noclegi w Gdańsku.
Mecz numer dwa odbędzie się już jutro o godzinie 17:00 w Gdańsku. Jeśli wygra go Unia, o tytule zadecyduje dodatkowe spotkanie, które zaplanowano na najbliższą niedzielę.
– Widać, że dziewczyny są głodne sukcesu. Już teraz mamy srebrny medal, a na wyciągnięcie ręki jest mistrzostwo. Wierzymy, że tak się stanie – kończy Henryk Zabrocki. – Musimy wyłączyć z gry liderki. Mam tu na myśli Katarzynę Frąckowiak, Sylwię Bielas i Kamilę Wieczorek, która w pierwszym meczu skompletowała hat-tricka.
Komentarze