PLHK: Od euforii po dramat i... ponownie do euforii
Finał rozgrywek Polskiej Ligi Hokejowej Kobiet już za nami. Szkoleniowców dwóch najlepszych ekip w kraju poprosiliśmy więc o podsumowanie ostatnich meczów, decydujących o podziale medali.
- Do trzech razy sztuka - uśmiechał się Robert Piecha, szkoleniowiec Unii Oświęcim po zakończeniu rozgrywek PLHK. - Przegraliśmy dwa poprzednie finały, ale teraz wreszcie się udało ograć Polonię!
Rozegrane w miniony weekend spotkania w Bytomiu należały do niezwykle dramatycznych. W pierwszym z nich, sobotnim, zwrotów akcji niemal trudno było zliczyć.
- Byliśmy bardzo blisko sięgnięcia po złoto już właśnie podczas sobotniego meczu. To był taka huśtawka nastrojów, od euforii, po dramat. Prowadziliśmy przecież 3:1, a po pewnym czasie przegrywaliśmy 3:5, ale to wciąż nie był koniec. W trzeciej tercji objęliśmy raz jeszcze prowadzenie 6:5, aby przegrać ostatecznie po dogrywce 6:7 - powiedział Robert Piecha. - Obawiałem się wtedy o mecz niedzielny, o to, czy moje dziewczyny dadzą radę fizycznie.
Obawy szkoleniowca wydawały się uzasadnione, gdyż bytomianki dysponowały szerszą kadrą, co w kontekście dłuższej walki w finale mogło okazać się kluczowe.
- Polonia ma w swoim składzie dziewiętnaście dziewczyn, zaś my mamy tylko trzynaście - dodał Robert Piecha. - Wydawało mi się, że pod kątem wytrzymałości bytomianki będą lepsze, ale ostatecznie nie miałem racji. Pomyliłem się i chwała dziewczynom za to! Super!
- Każde spotkanie miało swoją dramaturgię - dodaje z kolei Sławomir Budziński, szkoleniowiec Polonii Bytom. - W pierwszym meczu o wyniku końcowym zadecydowała druga tercja. W drugim szala zwycięstwa cały czas przechylała się z jednej na drugą stronę i zakończyła happy endem dla nas. W ostatnim meczu kluczowym momentem okazał się natomiast okres pomiędzy 42 a 51 minutą, gdzie strzeliliśmy gola na 2:3, lecz mając podwójną przewagę nie wykorzystaliśmy jej do końca. Rzut karny wykorzystany natomiast przez oświęcimiankę Kamilę Wieczorek spowodował, że znowu goniliśmy wynik, a czas nam uciekał. W całej rywalizacji otrzymaliśmy natomiast bardzo dużą liczbę kar, co w ostatnim meczu spowodowało, że 26 minut graliśmy w osłabieniu. Co do ich zasadności mam mieszane uczucia, szczególnie interpretację gry ciałem u kobiet.
Szkoleniowców obydwu ekip zapytaliśmy również jaki aspekt hokejowej sztuki miał największy wpływ na przebieg finałowej rywalizacji w Polskiej Lidze Hokejowej Kobiet.
- Przed sezonem wiedzieliśmy, że musimy wzmocnić pozycję bramkarki - stwierdził Robert Piecha. - Potrzebowaliśmy dziewczynę, która w trudnych momentach stanie na wysokości zadania i wybroni strzały rywalek. Udało się nam znaleźć Blankę Skodową, co uważam za strzał w dziesiątkę. Za to, co pokazała w tym sezonie, a w szczególności w ostatnim meczu finału w Bytomiu, wielki szacunek. Fakt, że sobotni mecz jej nie wyszedł. W ogóle uważam, że to spotkanie było festiwalem błędów bramkarek. W niedzielę odkupiła jednak całkowicie swoje winy.
- Z mojej perspektywy cała rywalizacja finałowa oparła się na postawie bramkarek, gdyż na lodzie spotkały się dwa wyrównane zespoły, co pokazała liczba oddanych strzałów przez obydwie strony w każdym meczu - dodał Sławomir Budziński, trener bytomianek. - Stąd właśnie transfer po stronie oświęcimianek na tej pozycji. My zagraliśmy natomiast w krajowym składzie i okazało się, że na ten finał to już nie wystarczyło.
Dodajmy, iż inną kluczową postacią decydującego meczu była jedna z najmłodszych zawodniczek na lodzie - Kamila Wieczorek. Oświęcimianka w trzecim meczu finału zdobyła aż trzy bramki.
- Przed trzecim meczem zmieniliśmy nieco taktykę. Kamila dostała od nas wolną rękę i to zaskoczyło. Mogła robić to, co lubi - dodał trener oświęcimianek.
Warto zauważyć, iż złoty medal mistrzostw Polski jest największym osiągnięciem żeńskiego klubu z Oświęcimia.
- Do tej pory dziewczyny zdobyły dwa brązowe i dwa srebrne medale. Przed wtorkowym meczem Aksamu Unii Oświęcim z Comarch Cracovią wyjadą na lód i zaprezentują się już jako nowe mistrzynie Polski. Tego złotego medalu brakowało nam do kolekcji - cieszy się Robert Piecha.
- Wicemistrzostwo Polski na pewno jest sukcesem, bo każdy zespół sklasyfikowany poniżej chętnie by z nami się zamienił - stwierdził trener bytomianek. - Z perspektywy ostatnich czterech mistrzostw pozostaje jednak niedosyt. Zakończył się pewien etap i teraz, już w następnym sezonie, zagramy bez presji, z założeniem „bij mistrza”.
Komentarze