Dokąd zmierza KHL
Rozwój rozgrywek Kontynentalnej Hokejowej Ligi nie ma granic. Szef ligi zarysował niedawno kolejną barierę do przekroczenia w zasięgu terytorialnym.
Rozwój rozgrywek Kontynentalnej Hokejowej Ligi nie ma granic. Szef ligi zarysował niedawno kolejną barierę do przekroczenia w zasięgu terytorialnym.
Prezydent ligi KHL, Aleksandr Miedwiediew po raz kolejny przekonał o tym, że stawia sobie nowe cele w kształcie rozgrywek i ustawicznie je realizuje. Przypomnijmy, że w pierwszym sezonie rozgrywek 2008/2009 liga liczyła 24 kluby, w tym trzy spoza Rosji. W obecnej, piątej edycji jest 26 uczestników, ale już z sześciu krajów nierosyjskich.
Wszystko wskazuje na to, że od następnego sezonu do KHL przystąpią przedstawiciele dwóch kolejnych państw. Jak potwierdził niedawno Miedwiediew, na dobrej drodze do przyjęcia są Medveščak Zagrzeb i Milano Rossoblu. Chorwacki klub występuje od 2009 roku w austriackiej lidze EBEL (w tym sezonie zaczął odgrywać w nim czołową rolę – przewodził w tabeli, obecnie jest na drugim miejscu), zaś włoski występuje w narodowych rozgrywkach Seria A1 (obecnie zajmuje siódme miejsce w dziesięciozespołowej lidze). Oczywiście w tym miejscu należy zapytać o potencjalny poziom sportowy obu ekip. Z jednej strony można być pewnym wsparcia sponsorów i dokonania wzmocnień personalnych w składach, jednak z drugiej należy mieć na uwadze przepisy obowiązujące w KHL, w myśl których w pierwszym składzie zespołów nierosyjskich musi znajdować się nie mniej niż pięciu zawodników mających możliwość występów w reprezentacji kraju, w którym klub ma swoją siedzibę. Problematyczna w tym miejscu może okazać się kwestia statusu sporej grupy czołowych zawodników Zagrzebia – pierwotnie Kanadyjczyków czy Amerykanów.
Wraz z prawdopodobnym przyjęciem obu klubów zwiększy się ponownie odległość pomiędzy dwoma położonymi od siebie najdalej klubami w lidze. Odległość pomiędzy Chabarowskiem a Mediolanem wyniosłaby wówczas ponad 8300 km (obecnie najdalej na zachodzie leży Praga i najdalszy dystans wynosi niespełna 7700 km).
Tymczasem władze ligi nie myślą jedynie o poszerzaniu ligi na Zachód. Miedwiediew zarysował plan zagospodarowania geograficznie wschodniej części mapy. Obecnie klub Amur ze wspomnianego Chabarowska leży na zupełnym „końcu świata” – wystarczy powiedzieć, że do najbliższego klubu z Nowokuźniecka ma ponad 3300 km. Dla tego zespołu nawet podróże do rywali z własnej dywizji stanowią dalekie wojaże (pod tym względem o wiele znośniej mają drużyny z Konferencji Zachód, jako że generalnie mieszczą się w obrębie Moskwy i w krajach Europy Środkowo-Wschodniej). Pojawił się jednak pomysł, aby dokonać poszerzenia ligi na Wschodzie. Zamysłem władz ligi jest stworzenie nowej, piątej dywizji Pacyficznej, która skupiałaby Amur Chabarowsk, a ponadto klub z Władywostoku (o jego przyjęciu mówi się od kilku lat) oraz, co okazuje się największą niespodzianką, zespoły z Chin, Japonii i Korei Południowej. W tym miejscu można nadmienić, że pod koniec 2012 roku prawa do transmisji meczów KHL zakupiła stacja Eurosport Asia-Pacific (aczkolwiek umowa nie obejmuje Japonii i Chin).
Póki co są to plany. Jednak jak widać po dotychczasowym rozwoju KHL, zapewne także i one mogą zostać zrealizowane. Według pomysłu Miedwiediewa, w przyszłości kolejna, szósta dywizja miałaby skupiać tylko zespoły europejskie spoza Rosji. Szef ligi jest dodatkowo zwolennikiem powrotu do rozgrywek Łady Togliatti, która uczestniczyła w dwóch pierwszych edycjach KHL, po czym została wycofana z uwagi na problemy finansowe.
Komentarze