Ukierunkowany na sukces
Rozmowa z ANDRZEJEM MASEWICZEM, byłym drugim trenerem TKH Nesty Toruń, a od niedawna szkoleniowcem w sosnowieckiej Szkole Mistrzostwa Sportowego oraz pierwszym selekcjonerem reprezentacji narodowej U-18.
Kilka dni temu został Pan pierwszym trenerem młodzieżowej reprezentacji kraju. Decyzja o przenosinach do Sosnowca teoretycznie była trudna...
Była trudna. Jestem bardzo związany z rodziną. Mam dwie córki w wieku 14 i 16 lat. To taki wiek, w którym potrzebują ojca. Z drugiej strony trener żyje na walizkach.
Jak przyjęła tę zmianę rodzina?
Po rozmowie z żoną padło stwierdzenie, że jeżeli chcę dalej pracować jako trener, to nic lepszego nie mogło mnie spotkać.
Ciekawe jest to, że dwa tygodnie wcześniej był Pan trenerem Sokołów. Porozumiał się pan z prezesem Ignacym Krasińskim i miał Pan prowadzić jedną z drużyn młodzieżowych...
Byłem po wstępnych rozmowach z prezesem Krasińskim i rodzicami dzieci, którzy mieli wspomagać klub finansowo. Miałem pracować w szkole z klasami o profilu sportowym, lecz pan Krasiński codziennie ma inne zdanie na dany temat. Rządzi po swojemu, także, niestety, a może właśnie „stety”, muszę się wyprowadzić. Dobrze, że mamy takiego człowieka, jak pan Krasiński, bowiem dzięki niemu przeniosę się do lepszego świata hokejowego.
Czuje się Pan niedoceniony przez toruńskie środowisko?
Nie chodzi o to. Żeby być docenionym, czy nawet ocenionym, trener musi pracować z drużyną kilka lat i mieć decydujące zdanie, osiągnąć jakiś wynik...
...ale tak po ludzku.
Toruńskie środowisko hokejowe jest bardzo trudne, chyba jedno z najtrudniejszych w kraju. Druga sprawa jest taka, że inwestując we mnie przez parę ładnych lat stwierdzono nagle, że się nie nadaję na trenera. Trudno. Wybierano lepszych.
Toruński Klub Hokejowy mógł dać Panu szansę poprowadzenia pierwszej drużyny. Widziano w Panu „jedynkę”, ale w pewnym momencie zrezygnowano z tego pomysłu...
Są tutaj ludzie zupełnie surowi, nowi. Po latach pracy w hokeju może zaczną podejmować inne decyzje. Teraz podjęto taką. Może niektórym ludziom w Toruniu nie pasuje, że jestem związany z lodem od trzydziestu lat. Wszystkie problemy, roszady, zarządy znam. Niektórzy nowi działacze przychodzą i twierdzą, że wiedzą wszystko na temat tego sportu, a prawda jest zupełnie inna. Ja natomiast idę w świat i myślę, że nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.
Doceniają Pana za to inne osoby. Przez lata był pan drugim trenerem Toruńskiego Klubu Hokejowego, ale w mojej opinii miał Pan dużo szczęścia. Pracował Pan bowiem w duetach z odpowiednimi ludźmi.
To, czy doceniają, okaże się w przyszłości, ale rzeczywiście w ostatnich latach miałem szczęście pracować z Marianem Pyszem i Jarmo Tolvanenem. Uważam, że to były wspaniałe sezony, wiele mogłem się od tych ludzi nauczyć i z tego skorzystałem.
Dużo ma Pan notatek z ostatnich dwóch sezonów, czyli z pracy z Marianem Pyszem i Jarmo Tolvanenem?
Opisuję każdy dzień treningowy. To jest moja wiedza i skarbnica. Tego się na rynku nie kupi.
Poprowadzi Pan teraz najlepszych juniorów w kraju. Pierwsze spotkanie z młodzieżą już ma Pan za sobą (w sobotę odbył się pierwszy trening reprezentacji U-18 w Toruniu). Co czuł Pan przed początkiem zgrupowania?
Przede wszystkim jestem zadowolony z tego, że wreszcie ustabilizowała się moja sytuacja. Jestem przygotowany do tego, aby poprowadzić tę drużynę. Chcę wprowadzić coś nowego. Dużo z tych rzeczy wprowadzaliśmy razem z Jarmo Tolvanenem. Teraz chcę pójść tą samą drogą. To będzie ciężka praca, ale jestem na to gotowy.
Jak się Pan odnajduje w tej zupełnie nowej rzeczywistości? Jak Pan ocenia polski hokej młodzieżowy?
Hokej młodzieżowy, jak również cały hokej polski, obniżył swoje loty. Trzeba to poprawić. Jeżeli będziemy systematycznie pracować, jeżeli wszystko będzie poukładane i ominą nas nieszczęśliwe zdarzenia losowe, czyli kontuzje głównych zawodników, to muszę zrobić sukces. Inaczej być nie może. Podejmując się tej pracy muszę spowodować postęp. Prowadzona przez nas drużyna będzie grała w Centralnej Lidze Juniorów. Może nie jest to najsilniejsza liga, ale taki jest system. Całość przygotowań podporządkowana jest oczywiście turniejowi mistrzostw świata Dywizji I.
Trener Marian Pysz, koordynator ds. młodzieży PZHL, mówi o Panu w samych superlatywach. Stwierdził, że jest Pan taką osobą, w którą warto inwestować i z którą powinno się wiązać nadzieję...
Miło mi to słyszeć, szczególnie z ust osoby, z którą pracowałem tylko przez rok. Z niektórymi znam się piętnaście, dwadzieścia lat i przez ten czas nie potrafili zdobyć się na choćby jedno słowo wyróżnienia za to, co robię. Przez kilka lat prowadziłem własną działalność, ale zawsze ciągnęło mnie do hokeja i wracałem. Postanowiłem więc, że zrobię wszystko, aby osiągnąć jak najwyższą klasę trenerską. Chcę to kontynuować. Chcę się rozwijać.
Trener Andrzej Masewicz niebawem będzie zdawał egzamin na trenera pierwszej klasy. Pracę, którą napisał zatytułował: „System obronny 1-2-2 drużyny ekstraligowej Toruńskiego Klubu Hokejowego w sezonie 2008/2009”.
Dariusz Łopatka - Nowości
Komentarze