Pasiut: - Wychodzimy na lód, by wygrywać
- Nikt z nas nie wyobrażał sobie, że możemy przegrać. Po to przecież wychodzimy na lód, by wygrywać - mówi Grzegorz Pasiut, strzelec jedynego gola dla Polski w przegranym 1:4 meczu z Koreą.
Reprezentacja Polski nie sprostała Korei Południowej, przegrywając 1:4. Jest to już druga porażka w katowickim turnieju, która stawia biało-czerwonych w trudnej sytuacji. Wcześniej podopieczni Jacka Płachty polegli z Włochami 1:3.
- Nikt z nas nie wyobrażał sobie, że możemy przegrać. Po to przecież wychodzimy na lód, by wygrywać. Stało się jednak inaczej i bardzo nas boli to, że przegraliśmy te dwa mecze. Teraz to już jednak przeszłość i musimy myśleć o kolejnych spotkaniach - mówi Grzegorz Pasiut, napastnik i asystent kapitana w reprezentacji Polski.
Zawodnicy z Azji bezlitośnie obnażyli słabą grę defensywną Polaków, którzy nie potrafili powstrzymać rywali w efekcie czego stracili aż trzy gole. Czwarte trafienie padło, gdy w bramce nie było już Przemysława Odrobnego. - Jak widać jeden nasz błąd kosztuje nas utratę bramki. W niedzielnym meczu popełniliśmy trzy błędy i efektem jest strata trzech goli - twierdzi środkowy kadry.
Wielu ekspertów uważa, że Polakom zaszkodziły ciężkie przygotowania do turnieju. To właśnie w tym upatrują braku świeżości i nazbyt czytelną grę naszych reprezentantów. Grzegorz Pasiut nie zgadza się jednak z takim stwierdzeniem.
- Fizycznie czuję się dobrze, raczej powiedziałbym, że o naszych porażkach decydują błędy indywidualne - przekonuje napastnik, który jednak sam pokazał się z dobrej strony, wszak to jego gol z 49. minuty przywrócił nadzieję na korzystny wynik. Polski zawodnik wykorzystał błąd koreańskiej defensywy i strzałem pod poprzeczkę pokonał bramkarza rywali. Niestety dwie minuty później Koreańczycy ponownie wyszli na dwubramkowe prowadzenie.
- Mieliśmy jeszcze nadzieję przy stanie 1:2, ale szybko stracona bramka nas jej pozbawiła. Uważam jednak, że zagraliśmy bardzo dobrze w pierwszej tercji. Może gdyby udało się wcześniej strzelić, to mecz wyglądałby tak jak sparing z Koreą przed mistrzostwami (wygrana 3:0 - przyp Ł.S.) - mówi Pasiut i dodaje: - Trzeba patrzeć na kolejne mecze, a jak się ułoży tabela to okaże się na koniec mistrzostw.
Już 26 kwietnia we wtorek o godz. 20 biało-czerwonych czeka dalsza walka na zapleczu Elity. Polacy zmierzą się ze Słowenią, która jak dotąd nie straciła punktów.
Komentarze