Co trener Igor Zacharkin zapisał w selekcjonerskim notesie?
Trener reprezentacji Polski Igor Zacharkin przyleciał do Polski na pracowity weekend. W piątek obserwował mecz Aksam Unia Oświęcim – Ciarko PBS Bank KH Sanok, a w niedzielę był na spotkaniu Comarch Cracovia – Aksam Unia Oświęcim. Nam udało się porozmawiać z 54-letnim szkoleniowcem po oświęcimskiej potyczce.
- Jak pan oceni poziom polskiej ekstraklasy?
- Trudno oceniać poziom ligi, czyli wydawać opinie o polskim hokeju ligowym na podstawie jednego meczu. Na generalne oceny na pewno przyjdzie czas później, kiedy lepiej poznam drużyny i zawodników. Mogę jedynie odnieść się do tego co widziałem, a oświęcimski mecz był dość jednostronnym widowiskiem. Chciałem się w jego trakcie dokładniej przyglądnąć Przemysławowi Odrobnemu, bramkarzowi zespołu z Sanoka, ale miał tak mało pracy, że trudno mi cokolwiek powiedzieć na temat jego możliwości. A nie ukrywam, że szukam bramkarza, który będzie mocnym punktem reprezentacji Polski, bo bez tego o dobrych wynikach drużyny narodowej nie ma co marzyć.
- Czy dostrzegł pan różnicę między polskimi hokeistami, a zawodnikami zagranicznymi?
- Spodziewałem się, że grający w zespole gospodarzy Rosjanin i Białorusini będą się wyróżniali, ale delikatnie mówiąc niczym nie zaimponowali. Wiem jednak, że białoruscy zawodnicy dopiero co dołączyli do zespołu i potrzebują czasu, żeby się wkomponować w grę drużyny.
- Po każdej tercji pilnie zapisywał pan coś w swoim notatniku. Zdradzi nam pan czego dotyczyły te zapiski?
- Rysowałem charakterystyczne akcje i najczęściej popełniane błędy w grze. Po meczu umówiłem się na spotkanie z trenerami, żeby im powiedzieć na co mają zwrócić uwagę. I nie chodzi o to, że chcę im pokazać swoją wyższość, tylko próbuję znaleźć sojuszników w swojej pracy nad poprawą poziomu gry polskiego hokeja. Ja po krótkim pobycie na trybunach wyjadę, a oni zostaną z zawodnikami i mogą im na co dzień zwracać uwagę na detale, nad którymi już później, podczas zgrupowania kadry nie będziemy musieli się zastanawiać.
Fot. Dorota Dusik
- Jaki mankament zaznaczył pan na czerwono?
- Zaskoczyła mnie mała ilość oddawanych strzałów. Dużo było gry kombinacyjnej, podań, zagrań wzdłuż i wszerz tafli, ale z tego nie ma goli. Żeby zdobyć bramkę trzeba oddać strzał i celem akcji powinno być uderzenie na bramkę. Nie widziałem też „pracy na bramkarzu”. Im mniej bramkarz widzi, im bardziej jest zasłaniany, tym mniej szans ma na skuteczną interwencję. Za dużo była za to bezproduktywnej gry za bramkami. To są oczywiście ogólniki i pewnie każdy trener, każdy kibic to wie. Dlatego nie tylko zwróciłem na to uwagę, ale chcę także opracować program, który pomoże na treningach pracować nad tymi elementami, żebyśmy na zgrupowaniach drużyny narodowej mogli już tylko doskonalić to czego zawodnicy nauczą się w klubach.
- Dużo, czy bardzo dużo dzieli polski hokej od światowej elity, którą jako asystent Wiaczesława Bykowa miał pan okazję oglądać z bliska zdobywając z reprezentacją Rosji brązowy medal mistrzostw świata w 2007 roku, tytuły mistrza świata w latach 2008 i 2009 oraz wicemistrzostwo świata w 2010 roku?
- Na to pytanie jeszcze nie odpowiem. Miałem okazję krótko pracować z zawodnikami reprezentacji Polski na zgrupowaniu w Tychach i przyglądać się im w trakcie towarzyskich meczów z Francją. Zdaję sobie sprawę, że czeka nas, zarówno w reprezentacji jak i w polskich klubach, bardzo dużo pracy, ale ponieważ zobaczyłem młodych chętnych do pracy ludzi jestem optymistą. Ale żeby ten optymizm miał solidne fundamenty muszę się mocno zaangażować. Dlatego właśnie pierwszy, ale nie ostatni raz, byłem na meczach polskiej ligi i robiłem notatki, żeby je na spokojnie przeanalizować. Moja wizja reprezentacji Polski, moja polska „sborna” dopiero się rodzi.
Źródło:http://silesiasport.com
Komentarze