Polacy przegrali z Ukrainą
Reprezentacja Polski przegrała z Ukrainą w drugim meczu towarzyskim rozegranym w Kijowie.
Obie drużyny przystępowały do dzisiejszego spotkania w kijowskim Pałacu Sportu po remisie we wczorajszym meczu numer 1. Ukraińcy prowadzeni w obu meczach nie przez pierwszego trenera Michaiła Zacharowa, a jego asystentów Anatolija Stepaniszczewa i Aleksieja Szczeblanowa mieli dziś okazję udowodnić, że są zespołem lepszym od Polaków. W ten sposób miały się sprawdzić słowa trenera Zacharowa, który jeszcze przed pierwszym meczem z Polską powiedział na łamach największego ukraińskiego dziennika sportowego "Komanda", że Polacy nie prezentują tego samego poziomu gry, co Ukraińcy.
Zacharow dodał także, że mecze z Polską obejrzy na video, ale bardziej interesowało go w tym sezonie spotkanie Sokiła Kijów z RedBullem Salzburg w trzeciej rundzie Pucharu Kontynentalnego, bowiem Austria będzie rywalem Ukrainy w przyszłorocznych Mistrzostwach Świata Dywizji I w Tilburgu. Choć we wczorajszym pierwszym meczu Ukraina - Polska gospodarze wyraźnie przeważali, to wynik 2:2 sugerował, że różnica poziomów może nie być tak duża, jak wydaje się białoruskiemu szkoleniowcowi. Dziś jednak Ukraina zupełnie zdominowała mecz i odniosła w pełni zasłużone zwycięstwo.
W pierwszej tercji dzisiejszego spotkania żadnej z drużyn nie udało się zdobyć bramki. Polacy swoją najlepszą okazję mieli w 8. minucie. Wówczas na ławce kar za atak kijem trzymanym oburącz na Tomasza Proszkiewicza siedział Dmytro Jakuszyn, a Jarosław Rzeszutko wyjechał zza bramki i oddał strzał, który jednak Ihor Karpenko znakomicie obronił. Polacy nie grali jednak w pierwszej odsłonie zbyt dobrze w przewagach, mieli nawet trudności z założeniem "zamka". Ukraińcy stworzyli sobie kilka okazji pod naszą bramką, ale żadnej z nich takżenie zdołali wykorzystać. Najlepszą akcję przeprowadziła trójka Andriej Michnow - Konstanyn Kasianczuk - Wadym Szachrajczuk, ale ten ostatni nie trafił do bramki.
Już na początku drugiej tercji przez polską defensywę świetnie przedarł się Dmytro Jakuszyn, który był bardzo blisko zdobycia gola, ale Kamil Kosowski zatrzymał go interweniując nogami. W 23. minucie w świetnej sytuacji znalazł się Roman Salnykow, ale nie zdołał opanować krążka. W odpowiedzi waleczny dziś Rzeszutko za bramką zaatakował ukraińskiego bramkarza i przejął na chwilę krążek, ale nie był w stanie zagrać go przed bramkę. Ukraińcy jednak w drugiej tercji wyraźnie przyspieszyli i sprawiali polskim obrońcom szybkim rozegraniem krążka coraz więcej problemów.
Podczas gry Ukraińców w przewadze polska obrona została zupełnie "rozklepana" i wydawało się niemal pewne, że Wadym Szachrajczuk zdobędzie pierwszego gola, ale polski bramkarz popisał się fenomenalną interwencją i złapał krążek. Po chwili, dalej w trakcie tej samej przewagi Ukraińców trzech polskich graczy z pola broniło we własnym polu bramkowym i przyniosło to efekt, bowiem Ukraińcy nie zdobyli gola. Przez większą część drugiej tercji Polacy skupiali się jednak tylko na obronie, a Karpenko w bramce rywali był właściwie bezrobotny. W końcówce tej odsłony po kilku kontrowersyjnych decyzjach sędziowskich obie drużyny na zmianę grały w osłabieniu, choć Polacy znacznie dłużej.
Co ciekawe w sytuacji 4 na 3 przy wznowieniu w polskiej tercji obronnej na niespełna 2 minuty przed końcem tercji trenerzy gospodarzy zdecydowali się na wycofanie bramkarza by przećwiczyć ten wariant. Żaden ze strzałów Ukraińców nie znalazł jednak wówczas drogi do polskiej bramki w której znakomicie spisywał się Kosowski. Najbliżej pokonania go był w końcówce drugiej tercji Dmytro Jakuszyn, ale bramkarz JKH Jastrzębie-Zdrój także jego strzał obronił. Trzecią tercję Polacy zaczęli jednak od 29 sekund gry w podwójnym osłabieniu.
"Biało-czerwoni" dobrze jednak bronili się w mniej licznym składzie i nie pozwolili rywalom na zdobycie gola. Niestety w 48. minucie podczas gry Ukrainy w przewadze Artiem Bondariew otrzymał podanie przed polską bramkę i pokonał Kosowskiego dając Ukrainie prowadzenie. Gospodarze chcieli wykorzystać impet, który dało im zdobycie pierwszego gola i rzucili się do ataku. Już w 50. minucie na 2:0 podwyższył Andriej Michnow. Był to setny gol w historii konfrontacji obu drużyn. Chwilę później świetnej okazji nie wykorzystał Jakuszyn, ale Ukraińcy zupełnie dominowali na lodzie.
Kosowski z dużym szczęściem obronił w 54. minucie strzał Jurija Huńko z dystansu, a "Biało-czerwonym" nie udawało się konstruować żadnych groźnych akcji ofensywnych. W samej końcówce doszło do przepychanki z udziałem Bartosza Dąbkowskiego i Romana Salnykowa, a obaj zostali odesłani na ławkę kar. Chwilę po tym zdarzeniu Wadym Szachrajczuk uciekł polskim obrońcom i był sam przed Kamilem Kosowskim, ale polski bramkarz znakomicie rzucił mu się pod nogi i wybił krążek kijem. W dopowiedzi swojej szansy strzałem z backhandu spróbował Krzysztof Zapała, ale Karpenko obronił. Więcej goli już nie było i Ukraina pokonała Polskę 2:0.
Polacy w każdym z ostatnich czterech meczów z Ukrainą tracili po 2 gole, ale żadnego z tych spotkań nie udało im się wygrać. Na 18 meczów w sumie rozegranych przez obie reprezentacje Ukraina wygrała aż 15. Wczorajszy remis był dopiero drugim w historii, a tylko raz Polska była górą. Bilans bramkowy naszych konfrontacji z Ukraińcami wynosi 31-69.
Ukraina - Polska 2:0 (0:0, 0:0, 2:0)
1:0 Bondariew - Tymczenko - Jakuszyn 47:33 PP
2:0 Michnow - Kasianczuk - Bondariew 49:31
Ukraina: Karpienko - Huńko, Nawarenko, Michnow, Szachrajczuk, Kasianczuk - Sriubko, Aleksiuk, Materuchin, Bondariew, Tymczenko - Jakuszyn, Isajenko, Salnykow, Nimenko, Cyrul - Podbiedonoscew, Ładygin, Diaczenko, Pastuch, Bezszczasnyj.
Polska: Kosowski - Dronia, Banaszczak, Jaros, Zapała, Różański - Łabuz, Majkowski, Wojtarowicz, Malasiński, Dziubiński - Dąbkowski, Rompkowski, Kozłowski, Krzak, Proszkiewicz - Danieluk, Rzeszutko, Urbanowicz.
Komentarze