MŚ Dywizji IB: Rumunia lepsza po dogrywce (WIDEO)
Nie tak spotkanie z Rumunią wyobrażali sobie hokeiści i kibice reprezentacji Polski. Biało-czerwoni przegrali po dogrywce 2:3 i mocno skomplikowali sobie kwestię powrotu na zaplecze elity.
Rumuni są na razie prawdziwą rewelacją turnieju. Po trzech meczach mają na swoim koncie siedem punktów, a w pokonanym polu zostawili Japończyków (3:2), Estończyków (4:3 k.) i dziś biało-czerwonych (2:3 d.). Są na najlepszej drodze do awansu na zaplecze elity, bo przed nimi mecze z Ukrainą i Holandią.
Nasz zespół musi wygrać dwa najbliższe starcia w regulaminowym czasie gry i liczyć, że „Tricolorii” stracą dwa „oczka”.
Kilka korekt
Trener Tomek Valtonen postawił dziś w bramce na Przemysława Odrobnego. Z kolei w trzeciej formacji u boku Patryka Wajdy umieścił Pawła Dronię, który wczoraj – po wygraniu rozgrywek z Ravensburgiem Towerstars – przyleciał do Tallinna.
Na korekty w składzie zdecydował się także szkoleniowiec Rumunów. Miejsce dobrze spisującego się w bramce Patrika Polca zajął Zoltán-László Toke, co z pozoru wydawało się dziwne. Jednak Július Pénzeš trafił z tą zmianą w dziesiątkę, bo nasi napastnicy mieli ogromny problem ze znalezieniem na rezerwowego golkipera.
Zresztą ten mecz nie ułożył się dla biało-czerwonych zbyt dobrze. W 8. i 9. minucie zarobiliśmy dwie kary, więc musieliśmy grać w trójkę przeciwko piątce Rumunów. Hokeiści z kraju Drakuli udowodnili, że ten element jest ich mocną stroną i otworzyli wynik spotkania. Wszystko zaczęło się od złego wybicia krążka przez Patryka Wajdę. Defensor „Orłów” zamiast wystrzelić go po bandzie zdecydował się na zagranie przez środek. Rumunii szybko opanowali gumę, wymienili dwa podania, a Szilard Rokaly trafił pod poprzeczkę.
Pod koniec pierwszej odsłony wyrównać mógł Tomasz Malasiński, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. Nasz zespół słabo grał też w przewagach i nie potrafił wykorzystać dogodnych okazji. W 35. minucie świetną okazję miał Filip Komorski, ale nie zdołał unieść krążka na odpowiednią wysokość, z kolei chwilę później Patryk Wronka dograł do pozostawionego bez opieki Krystiana Dziubińskiego. Ten również nie wykorzystał dogodnej okazji.
Podopieczni Júliusa Pénzeša, mając jednobramkową zaliczkę, swoich szans szukali w kontratakach. Dwukrotnie stawali z Przemysławem Odrobnym w sytuacji sam na sam, ale zarówno Tamás Részegh (29. minuta) i Szilard Rokaly (50.) nie znaleźli sposobu na „Wiedźmina”.
Na kłopoty Kapica
Biało-czerwoni w przekroju całego spotkania częściej byli przy krążku i oddawali więcej strzałów, jednak rumuńska bramka była dla nich jak zaczarowana. Tym bardziej, że dobrej okazji nie wykorzystał Marcin Kolusz.
Strzelecki impas przełamał w 52. minucie Damian Kapica, który przymierzył z wysokości bulików. Zoltán-László Toke był bez szans.
Zamiast iść za ciosem „Orły” straciły gola. Fatalny błąd popełnił Przemysław Odrobny, który podczas próby wybici krążka nastrzelił Arkadiusza Kostka. Guma znalazła się w siatce.
Znów musieliśmy gonić wynik. Na 105 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry Tomek Valtonen zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Nasz zespół doprowadził do wyrównania i dogrywki. Wszystko zaczęło się od dobrego podania Pawła Droni, który dograł do Krystiana Dziubińskiego. Środkowy pierwszej formacji przyjął sobie krążek łyżwą i od razu uderzył, zaskakując rumuńskiego golkipera.
W dodatkowym czasie gry lepiej prezentowali się biało-czerwony. Sytuacji sam na sam z golkiperem rywali nie wykorzystał Damian Kapica, a Krystian Dziubiński trafił w słupek.
W końcówce Polacy grali w osłabieniu, bo na ławkę kar powędrował Dronia. Rumuni pokazali, że potrafią świetnie rozgrywać przewagi. W 65. minucie Borysenko przymierzył z linii niebieskiej, a krążek po rykoszecie znalazł drogę do bramki.
Polska – Rumunia 2:3 d. (0:1, 0:0, 1:2, d. 0:1)
0:1 - Szilard Rokaly - Anton Butochnow, Attila Góga (08:37, 5/3),
1:1 - Damian Kapica - Paweł Dronia, Patryk Wronka (51:56),
1:2 - Anton Butochnow (53:25),
2:2 - Krystian Dziubiński - Paweł Dronia, Bartłomiej Neupauer (59:37, 6/5),
2:3 - Pawło Borysenko - Roberto Gliga (64:07, 4/3).
Sędziowali: Mads Frandsen (Dania) - David Nothegger (Austria), Toivo Tilku (Estonia).
Minuty karne: 6-8 (w tym cztery minuty kary technicznej).
Strzały: 36-18 (10-8, 13-6, 13-4)
Wznowienia: 21-22.
Widzów: 387.
Polska: Odrobny (2) – Kolusz, Jaśkiewicz; Wronka, Dziubiński, Malasiński – Bryk, Kostek; Kapica, Neupauer, Łyszczarczyk – Dronia (2), Wajda; Jeziorski, Komorski, Gościński – Ciura; Michalski, Starzyński, Domogała (2) oraz Marzec.
Trener: Tomek Valtonen.
Rumunia: Toke – Borysenko (2), Jemelianenko; Molnár, Gliga, Biró – Sallo, Farkas; Részegh, Butochnow, Rokaly – Góga, Bors; Péter, Tranca (2), Constantin – Mihály, Györfy; Csergo, Irimia,Casaneau.
Trener: Július Pénzeš
Komentarze