Najwięksi wygrani ostatniego turnieju
Węgierski EIHC już za nami. Kto z polskiego zespołu zasłużył na wyróżnienie?
Zacznijmy od tego, że turniej w Budapeszcie wykreował zawodnika, który wkrótce może stać się jednym z liderów kadry. Oczywiście mamy tu na myśli Krystiana Dziubińskiego. Napastnik Comarch Cracovii na Węgrzech dosłownie ciągnął grę naszej reprezentacji. W trzech meczach zdobył trzy bramki, a przy dwóch kolejnych asystował. Ktoś powie, że to tylko statystyki. Ale jak na nie nie spoglądać, skoro polski zespół zdobył zaledwie sześć bramek?
„Dziubek” pokazał, że znakomicie radzi sobie po obu stronach tafli. Potrafi dyktować tempo gry, błyskawicznie przyspieszyć akcję, czy zwieńczyć ją dobrym strzałem.
Już teraz wiadomo, że jeśli nie przydarzy się nic złego, to z pozycją środkowego na najbliższe mistrzostwa świata nie powinno być problemu.
Do udanych turniej może zaliczyć także John Murray. Pochodzący z Pensylwanii golkiper zadebiutował w wygranym 4:1 spotkaniu z Włochami i pokazał się z naprawdę dobrej strony. Obronił 34 z 35 uderzeń rywali, co przełożyło się na ponad 97-procentową skuteczność. Jedynego gola przepuścił z rzutu karnego egzekwowanego przez Rafaela Andergassena.
„Jasiek Murarz” ma ogromne szanse na zostanie numerem jeden i to przynajmniej z kilku powodów. Zacznijmy od tego, że jest w świetnym wieku dla bramkarza, wszak liczy obecnie 29 wiosen. Jest młodszy od Rafała Radziszewskiego (35 lat) i Przemysława Odrobnego (31).
Poza tym, jest Murray jest golkiperem, który nie ma większych problemów z utrzymaniem koncentracji i rzadko przydarzają się proste błędy. Jego atutami są także mobilność w bramce i ponadprzeciętny refleks.
Ogromny plus należy postawić także przy nazwisku Patryka Wajdy. Niezwykle cieszy nas, że po ciężkiej kontuzji, odniesionej na kwietniowych mistrzostwach świata zaplecza elity, tak szybko się pozbierał. W Budapeszcie zagrał naprawdę dobrze. Bramka, dwie asysty +1 w klasyfikacji plus/minus.
Komentarze