Jacek Płachta: – Biorę pełną odpowiedzialność za wyniki
Reprezentacja Polski poniosła drugą porażkę w turnieju mistrzostw świata zaplecza elity. Tym razem podopieczni Jacka Płachty przegrali 1:4 z Koreą Południową.
– W niektórych momentach dominowaliśmy. Jednak hokej jest takim sportem, w którym wygrywa ten, kto strzeli więcej bramek – zaznaczył na wstępie opiekun polskiej kadry. – Popełniliśmy trzy indywidualne błędy, a rywale wykorzystali je i zdobyli trzy bramki. Trzeba przyznać, że byli dzisiaj bardzo efektywni, bo wypracowali sobie sześć sytuacji podbramkowych.
Nie da się jednak ukryć, że biało-czerwoni nie przypominali drużyny, która osiem dni temu w meczu sparingowym pokonała Azjatów 3:0. Drużyna prowadzona przez Jima Paeka zagrała mądrze w defensywie i potrafiła wykorzystać każdą nadarzającą się sytuację. Miała w swoim składzie świetnie interweniującego bramkarza - Matta Daltona oraz niezwykle dynamicznego i zabójczo skutecznego Michaela Swifta, który zakończył spotkanie z trzema golami.
– W meczach sparingowych gra się na większym luzie i bez jakiegokolwiek obciążenia psychicznego. Dzisiaj zagraliśmy lepiej niż Włochami, zabrakło jednak skuteczności. Kilka razy mieliśmy przed sobą pustą bramkę i takie sytuację trzeba po prostu wykorzystać. To konieczność – analizował Płachta.
– Jeśli zdobylibyśmy bramkę jako pierwsi, to być może ten mecz ułożyłby się inaczej. Gonienie wyniku na tym turnieju nam nie służy. Oczywiście biorę pełną odpowiedzialność za wyniki– dodał.
W dzisiejszym spotkaniu z Koreą wystąpił Adam Borzęcki, który w piątek zakończył sezon w DEL2. W sobotę wieczorem doświadczony obrońca pojawił się w Katowicach i od drugiej tercji oglądał poczynania swoich kolegów w starciu z Włochami.
– Ściągnęliśmy go po to, aby wzmocnił naszą formację defensywną. W pierwszym meczu nie wyglądała ona najlepiej, więc chcieliśmy ją nieco zbilansować. Według mnie postawienie na Adama było dobrą decyzją – wyjaśnił Płachta.
Brakuje świeżości?
W kuluarach pojawia się coraz więcej opinii, że powodem słabej dyspozycji polskich zawodników jest zbyt intensywny okres przygotowawczy.
– Nic z tych rzeczy. Przed zeszłorocznym czempionatem trenowaliśmy nawet więcej, a przecież nie graliśmy w nim źle. Przygotowania były nieco inaczej poukładane, zagraliśmy więcej meczów kontrolnych. Pewną różnicą był też fakt, iż w zeszłym roku gracze Cracovii szybciej dołączyli do kadry, bo wcześniej odpadli z fazy play-off – selekcjoner „Orłów”.
Przed biało-czerwonymi spotkanie z najsilniejszą drużyną mistrzostw – Słowenią, która jak na razie z kompletem punktów jest liderem tabeli. Jak do tego spotkania będą przygotowywać się polscy hokeiści?
– Musimy przede wszystkim odpocząć i zadbać o stronę mentalną, bo Słoweńcy mają najmocniejszy zespół na tym turnieju. Do zdobycia jest jeszcze dziewięć punktów. Nic jeszcze nie jest stracone, a my na pewno się nie poddamy. Czekają nas długie rozmowy z zawodnikami – wyjaśnił Jacek Płachta.
Komentarze