Jak rasowy snajper
To był wieczór Mateusza Rompkowskiego. Wychowanek Stoczniowca Gdańsk zdobył dwie bramki, a biało-czerwoni wygrali z Ukrainą 3:2 i tym samym utrzymali się w dywizji IA.
Co zdecydowało o końcowym wyniku? – Przede wszystkim skuteczna gra w przewadze, która ostatnio nie była naszą mocną stroną. Dziś pokazaliśmy, że potrafimy zagrać skutecznie wówczas, gdy mamy na lodzie jednego, bądź dwóch zawodników więcej – przyznał 28-letni defensor.
Wychowanek Stoczniowca Gdańsk dwukrotnie znalazł sposób na Eduarda Zacharczenkę. Były to trafienia na 2:0 i decydujące na 3:2. Za pierwszym razem popisał się precyzyjnym uderzeniem z nadgarstka, a później dobił uderzenie Krzysztofa Zapały.
– Zwycięstwo cieszy, ale musimy wyeliminować z naszej gry przestoje. To właśnie przez nie straciliśmy obie bramki. Jedną po przegranym wznowieniu, a drugą, gdy jeden z przeciwników wyszedł z kontrą tuż po tym, jak opuścił ławkę kar. To były głupie bramki – przyznał Rompkowski.
Już jutro biało-czerwoni zmierzą się z Kazachstanem, czyli głównym faworytem do awansu. Podopieczni Andrieja Nazarowa prowadzą w grupie z kompletem punktów.
– Jest to bardzo ciężki przeciwnik. Na pewno najbardziej wymagający spośród wszystkich. Przystąpimy jednak do niego tak, jak do wszystkich innych, czyli z wolą zwycięstwa – zakończył.
Komentarze