Komorski: Spełniło się jedno z moich marzeń
Filip Komorski w trybie pilnym został powołany do reprezentacji Polski na turniej Euro Ice Hockey Challenge, który w ubiegły weekend odbył się w Toruniu. 23-letni środkowy w meczu z Rumunią zagrał wyjątkowo na prawym skrzydle, ale zostawił po sobie bardzo dobre wrażenie.
HOKEJ.NET: - Jak zareagowałeś na to powołanie?
Filip Komorski, napastnik Unii Oświęcim: - Na pewno było to dla mnie duże zaskoczenie, ponieważ początkowo moje nazwisko nie znalazło się na liście skupiającej 39 zawodników. Dlatego nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy.
Kto poinformował Cię, że zastąpisz Leszka Laszkiewicza?
- Skontaktował się ze mną kierownik reprezentacji Andrzej Zabawa. Na początku nie mógł się do mnie dodzwonić, ale później przekazał mi tę jakże ważną dla mnie nowinę. Spełniło się jedno z moich marzeń.
Pierwszemu wyjazdowi na zgrupowanie zawsze towarzyszą specyficzne uczucia: delikatny stres, "motyle w brzuchu"? W Twoim przypadku było podobnie?
- Zdecydowanie tak. Już w momencie, gdy dowiedziałem się, że mam stawić się w Toruniu byłem mocno zestresowany. Był to dla mnie bardzo ważny moment. Wiedziałem, że muszę pojechać i pokazać się z jak najlepszej strony. Z każdym kolejnym dniem było coraz lepiej i stres ze mnie schodził. Ba, stał się nawet dodatkową motywacją.
Jak przyjęli Cię koledzy z kadry?
- Bardzo miło. Część z nich już znałem z reprezentacji młodzieżowych, ale z niektórymi miałem przyjemność przebywać w szatni po raz pierwszy. Powtórzę to jeszcze raz: było naprawdę pozytywnie.
Okazję do debiutu dostałeś w meczu z Rumunią. Wygraliście 4:0, będąc zespołem wyraźnie lepszym. Jak układała Ci się współpraca z Kamilem Kalinowskim i Maciejem Urbanowiczem?
- W tym meczu zastąpiłem Adama Bagińskiego i zagrałem na prawym skrzydle, czyli pozycji dla mnie nieco nietypowej. Z chłopakami grało mi się bardzo dobrze. Mieliśmy kilka dogodnych sytuacji, których nie udało nam się zamienić na bramkę. Szkoda...
Bramka w debiucie, to byłoby naprawdę „coś”.
- Jestem zadowolony ze swojego debiutu, chociaż wiadomo, że fajnie byłoby wpisać się do protokołu. Okazję były, ale niestety…
Twój dziadek, Włodzimierz Komorski, to były reprezentant Polski. Wiem, że po ważnych meczach często z nim rozmawiasz. Za występ z Rumunią była bura czy pochwała?
- Dziadek był bardzo zadowolony z mojego powołania na zgrupowanie. Co do meczu z Rumunią były raczej pochwały. No i może kilka pouczeń, czy rad na przyszłość. Oczywiście jak najbardziej słusznych.
Wiem, że Jacek Płachta po turnieju zamienił z Wami kilka słów Motywował, zachęcał do ciężkiej pracy?
- Tak to prawda, Trener Płachta po zgrupowaniu zachęcił nas do ciężkich treningów oraz życzył nam powodzenia w zbliżających się play-offach.
Pytam dlatego, bo na łamach mediów mówił o mniej doświadczonych zawodnikach w samych superlatywach. Można nawet odnieść wrażenie, że każdy z Was wciąż ma szansę na to, by zagrać w Mistrzostwach Świata.
- Jeżeli chodzi o mnie, to na pewno to zgrupowanie w Toruniu dało mi "kopa do działania" i ciężkiej pracy. Bardzo chciałbym się znaleźć w szerokiej kadrze na bezpośrednie przygotowanie sportowe przed mistrzostwami i będę robił wszystko w tym kierunku. Gra z orzełkiem na piersi jest prawdziwą nobilitacją.
Wracacie na ligowe tafle. W piątek gracie z JKH, a w niedzielę na własnym lodzie z GKS Tychy, czyli z klubami, które krótko mówiąc Wam nie leżą...
- Zgadza się. Na pewno są to drużyny, z którymi gra nam się najciężej. Ale będziemy musieli zagrać dobre mecze, żeby jastrzębianie i tyszanie wiedzieli, że nie będą mieli z nami łatwego życia. Zrobimy wszystko, by każdy mecz z nami był dla nich prawdziwą drogą przez mękę. Jest spora szansa na to, że na jedną z tych drużyn trafimy w fazie play-off.
Rozmawiał Radosław Kozłowski
Obserwuj @RadKo1988!function(d,s,id){var js,fjs=d.getElementsByTagName(s)[0],p=/^http:/.test(d.location)?'http':'https';if(!d.getElementById(id)){js=d.createElement(s);js.id=id;js.src=p+'://platform.twitter.com/widgets.js';fjs.parentNode.insertBefore(js,fjs);}}(document, 'script', 'twitter-wjs');
Komentarze